Tarnowskie seminarium uczciło czwórkę naszych błogosławionych męczenników. Są idealnym wzorem dla nas.
W Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie 13 czerwca odbyła się uroczystość upamiętniająca 25. rocznicę beatyfikacji pochodzących z naszej diecezji męczenników – bł. Celestyny Faron – służebniczki starowiejskiej z Zabrzeży, bł. Julii Rodzińskiej – dominikanki z Nawojowej, bł. Krystyna Gondka – franciszkanina ze Słonej oraz rektora tarnowskiego seminarium bł. Romana Sitki. Wydarzenie rozpoczęło się sesją, podczas której klerycy przedstawili ich sylwetki i drogę na ołtarze.
Wydarzenie rozpoczęło się klerycką sesją prezentującą tarnowskich diecezjan beatyfikowanych 25 lat temu w gronie 108 męczenników II wojny światowej. Spotkanie poprowadził alumn Dawid Tokarz. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPokazali, jakim aniołem dobroci dla współwięźniów była s. Julia, jak opiekowała się tam chorymi na tyfus, kiedy inni od nich uciekali, jak wlewała nadzieję w tych, którzy ją utracili. W biografii s. Celestyny dostrzegli wiele znaków i dowodów na to, jak jej życie przepełnione było Bożą łaską i miłością, jak pragnęła stać się ofiarą całopalną Baranka Paschalnego, o czym napisała w prośbie o śluby wieczyste, a która wypełniła się co do joty w obozie w Auschwitz w Noc Paschalną 1944 roku. Z kolei kiedy Niemcy aresztowali ks. Romana Sitkę, dwóch wykładowców i wszystkich kleryków pierwszego roku w maju 1941 roku w Błoniu, ten mówił: „Sam gotów jestem życie oddać, byleby ci byli wolni, gdyż dla mnie śmierć z rąk niemieckich byłaby pięknym epilogiem życia”. Wycieńczony pracą w obozie, 12 października 1942 roku upadł w błoto, a SS-man butem dociskał jego gardło, aż ten przestał oddychać. I o. Krystyn w obozie zagłady pamiętał o tym, co jest celem jego życia. Zginął w Dachau w wieku 33 lat, żegnając się przed śmiercią ze współwięźniem z celi: „Do zobaczenia w niebie”.
O aniele dobroci - bł. Julii Rodzińskiej - opowiedzieli klerycy I roku. Beata Malec-Suwara /Foto Gość O bł. Krystynie Gondku - synu ziemi zakliczyńskiej - mówili alumni roku II. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Bł. Celestyna Faron uczy nas, byśmy mieli wielkie pragnienia i wypełniali je z prostotą - przekonywali klerycy Mateusz i Miłosz z III roku. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Bracia diakoni opowiedzieli o bł. Romanie Sitce, który patronuje ich rocznikowi. Beata Malec-Suwara /Foto GośćWszyscy zostali wyniesieni na ołtarze w gronie 108. męczenników II wojny światowej 13 czerwca 1999 roku w Warszawie przez Jana Pawła II. Jak przypomniał w czasie homilii wygłoszonej w seminarium na zakończenie jubileuszowej uroczystości biskup tarnowski Andrzej Jeż, co piąty ksiądz w Polsce został zamordowany podczas tej wojny.
Pytał też o to, jak my przygotowujemy się do swojej śmierci, by stała się pięknym epilogiem życia jak u bł. Romana, i czy jesteśmy w stanie naśladować bł. Celestynę w jej pragnieniu zjednoczenia się z Chrystusem. Przypomniał, jak bł. Krystyn nawet w obozowych warunkach dbał o godność swojego kapłaństwa, wskazując w tym wzór do naśladowania w czasach, kiedy inni nie cenią kapłańskiego i zakonnego powołania. Na przykładzie bł. Julii mówił o sile ewangelizacyjnej na dzisiejsze czasy, jaką jest okazywana innym dobroć i miłość do każdego człowieka. - Coraz częściej posługujemy pośród osób niewierzących, nastawionych negatywnie do Kościoła. Podbić ich serca dobrocią to wciąż najbardziej skuteczna z metod otwierania ludzi na Boga - wskazywał biskup.
- Ta czwórka błogosławionych męczenników II wojny światowej pokazuje, że nawet w wymiarze zła może rozkwitać dobro, że miłosierdzie można świadczyć w warunkach, gdzie zapomniano, że istnieje, że można pozostać szlachetnym i prawym człowiekiem nawet w najbardziej podłych czasach - mówił bp Andrzej Jeż. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Ta czwórka błogosławionych męczenników II wojny światowej pokazuje, że nawet w wymiarze zła może rozkwitać dobro, że miłosierdzie można świadczyć w warunkach, gdzie zapomniano, że istnieje, że można pozostać szlachetnym i prawym człowiekiem nawet w najbardziej podłych czasach - wskazywał bp Andrzej Jeż. - Oby nasza tarnowska diecezja ustawicznie rodziła nowych świętych zarówno spośród duchowieństwa, osób konsekrowanych, jak i wiernych świeckich - życzył.
Toczący się proces kanonizacyjny 108 męczenników II wojny światowej świadczy o rozwijającym się ich kulcie i tym, że nadal są wzorem dla nas. Na przykładzie tarnowskiego seminarium można zauważyć, jak jakie owoce przynosi bł. Roman Sitko. Każdego 12. dnia miesiąca odbywa się tutaj nabożeństwo ku jego czci, w czasie którego odczytywanych jest 40 i więcej nadsyłanych drogą mailową próśb o jego wstawiennictwo. O wyproszonych łaskach świadczą wota wieszane przy jego obrazie w kaplicy seminaryjnej.
Dzień wcześniej, 12 czerwca, do kaplicy seminaryjnej uroczyście zostały wprowadzone relikwie bł. Romana Sitki. Z racji, że jego ciało zostało spalone w obozowym krematorium, w relikwiarzu znajduje się dokument z jego podpisem, w którym prosi o ulgowe bilety dla kleryków w związku z ich pielgrzymką na Jasną Górę. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPonadto 12 czerwca tego roku wprowadzono do niej uroczyście jego relikwie. - Nie mamy prawdziwych relikwii, jeśli chodzi o ciało, bo zostało ono spalone w krematorium, ale mamy wiele cennych pamiątek. W naszym relikwiarzu umieściliśmy dokument z jego podpisem, w którym wstawia się za klerykami, prosząc dla nich o ulgi na pielgrzymkę na Jasną Górę - wyjaśnia obecny rektor ks. Jacek Soprych, zauważając, jak bardzo zależało bł. Romanowi na klerykach i na tym, by wzrastali w powołaniu w bliskości Matki Najświętszej. - Eucharystia i maryjność to podstawowe rysy duchowości nie tylko jego, ale też typowe dla tarnowskiego kapłana - dodaje rektor.
Podobna relikwia z podpisem ks. Romana Sitki z czasów, kiedy był katechetą, zostanie wprowadzona do mieleckiej bursy na zakończenie tego roku szkolnego. Inne już znajdują się w kaplicy kapłańskiej w Kamionce oraz u sióstr karmelitanek w Oświęcimiu. Nowością jest seminaryjny feretron z bł. Romanem. Jego autorem, podobnie jak relikwiarza, jest ks. Jacek Soprych.
- Chciałbym czerpać wzór z bł. Romana. Był dobrym rektorem, co potwierdzają zachowane dokumenty i świadectwa, a więc idealnym wzorem dla mnie i przełożonych, dlatego wszyscy modlimy przez jego wstawiennictwo za naszych wychowanków, ale też prosimy o nowe powołania. Na 25-lecie pragniemy wyprosić co najmniej 25 nowych kleryków, ale oczywiście cieszymy się każdym, który przychodzi do seminarium - mówi ks. Jacek Soprych.