powrót
Serwis internetowy dodatku do Gościa Niedzielnego w diecezji tarnowskiej

Tarnowski

twój profil
PROFIL UŻYTKOWNIKA
Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.
zaloguj się
lub
zarejestruj się
  • facebook
  • Newsletter
  • rss
  • Powiadomienia
Nowy numer

Najnowsze [Wydania]

  • GN 22/2025
    GN 22/2025 Dokument:(9278877,Dziecko chce do Jezusa!)
  • Gość Extra 2/2025 (12)
    Gość Extra 2/2025 (12) Dokument:(9271942,Oczy Serca)
  • GN 21/2025
    GN 21/2025 Dokument:(9268666,Przyszłość świata)
  • GN 20/2025
    GN 20/2025 Dokument:(9259124,Kochać człowieka, piętnować zło)
  • GN 19/2025
    GN 19/2025 Dokument:(9250678,Kościół prawa czy Kościół miłości?)
Historia miłości, o której się nie da zapomnieć  
Spotkanie rozpoczęło się przy studni na szczepanowskim rynku. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć przejdź do galerii

Wakacje już rozpoczęte, więc może warto wybrać się na spacer, poznając przy tym, jakie dramaty przeżywali niegdyś dawni mieszkańcy? Jeden z nich wydarzył się w Szczepanowie w 1944 roku.

ks. Zbigniew Wielgosz ks. Zbigniew Wielgosz

|

GOSC.PL

dodane 21.06.2024 18:46

Mateusz Koczwara, rodem ze Szczepanowa, historyk z wykształcenia i regionalista z zamiłowania, zaprosił mieszkańców regionu do udziału w spacerze historycznym po centrum miejscowości. Bohaterem jego opowieści był Józef Kozub ps. Gładysz, Tata, żołnierz Armii Krajowej, który zginął 9 czerwca 1944 roku. Powodem, by przypomnieć jego postać, ale też zaangażowanie miejscowych w walkę z okupantem niemieckim, była 80. rocznica śmierci partyzanta.

Pierwszym przystankiem był szczepanowski rynek z urokliwą studnią, odrestaurowaną co prawda w 2003 r., ale za to wiernie, dzięki czemu można było przywołać czas sprzed ponad 80 lat.

W 1939 r. - opowiadał Mateusz - mieszkańcy Szczepanowa i okolic wiedzieli, że wojna wisi na włosku i raczej spadnie im na głowy. Mimo to byli nastawieni optymistycznie. - Taki był przekaz rządu, który wzmacniał ten optymizm - podkreślał historyk. Polska miała też gwarancje bezpieczeństwa ze strony zachodnich sojuszników.

Skoro konfrontacja wydawała się nieunikniona, trzeba było się do niej przygotować, choćby przez zorganizowanie w Szczepanowie w sierpniu 1939 r. kursu pierwszej pomocy, który przeprowadził Polski Czerwony Krzyż.

Wojna dotarła do regionu bardzo szybko. 8 września Niemcy byli w Brzesku. Wcześniej zbombardowali pociągi w Słotwinie i Maszkienicach. Jechali nimi uciekinierzy z zachodu kraju. Niedaleko, bo pod Radłowem, polscy żołnierze stoczyli z Niemcami walkę, nazywaną dzisiaj bitwą radłowską. Po domach krążyła pogłoska, że najeźdźcy będą wcielać mężczyzn do swojej armii, dlatego niektórzy zaczęli uciekać na wschód Rzeczypospolitej, licząc, że tam przeczekają najgorszy czas. Jak się okazało, ten czas szybko ich dopadł, bo 17 września Rosjanie zaatakowali Polskę od wschodu i trzeba było stamtąd wracać do domu, by nie dostać się w ręce kolejnego wroga. - Mimo pogarszających się nastrojów, ludzie zaczęli gromadzić broń, która później służyła partyzantom. W regionie działały różne ich grupy, które odzwierciedlały przedwojenne sympatie polityczne - opowiadał Mateusz.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   W drodze na cmentarz... W spacerze z historią w tle wzięło udział bardzo wiele osób. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Jedną z nich była Narodowa Organizacja Wojskowa. W jej ramach w Szczepanowie działała placówka "Św. Stanisław". To dość niezwykły patron. - Ale tutaj zrozumiały, bo mieszkańcy Szczepanowa mieli wielką cześć do swojego świętego rodaka i byli z niego dumni - podkreślał historyk. Grupą dowodził Jan Wolsza ps. Przyborowski. W skład oddziału wchodził też Józef Kozub ps. Gładysz, Tata. To byli młodzi mężczyźni. Józef nie miał wtedy nawet 30 lat. Był żonaty z Marią, miał dwoje dzieci - syna i córkę.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   Przy grobie Jana Wolszy, dowódcy grupy operacyjnej. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Żołnierze NOW, a później Armii Krajowej prowadzili głownie działania dywersyjne na tyłach wroga. Prowadzili nasłuch radiowy, zadania wywiadowcze, przekazywali meldunki, rozprowadzali prasę podziemną. Bywało jednak, że przygotowywali dużo bardziej ryzykowne akcje, polegające m.in. na wymierzaniu kar za współpracę z Niemcami.

- Od 21 czerwca Generalne Gubernatorstwo uznano teren partyzancki i bandycki. Dawało to prawo do odwetu za każdego zabitego Niemca. Każdy oficer mógł rozstrzelać od 50 do 100 osób, a dowódca dywizji mógł nakazać spalić całą wieś. Trzeba też wiedzieć, że robił to też Wehrmacht, który wcale nie był jakąś łagodną dla Polaków niemiecką formacją wojskową - mówił Mateusz.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   Ulica Ruchu Oporu wiedzie na miejsce dawnej cegielni i dramatycznych wydarzeń, które miały tam miejsce 9 czerwca 1944 roku. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Partyzanci mieli kryjówkę w jednej z cegielni znajdujących się za cmentarzem parafialnym w Szczepanowie. Pod ziemią w szopie, gdzie była suszona surowa cegła, żołnierze wykopali zygzakowaty tunel, tak ciasny, że trzeba się było czołgać, by go przejść. Trzymali tam m.in. radiostację i broń. - Z jednej strony była to dobrze przygotowana kryjówka. Z drugiej - miała niesprzyjające położenie, bo daleko od lasu. W przypadku otoczenia przez Niemców ucieczka nie była możliwa - opisywał historyk.

8 czerwca 1944 r. Józef, po przekazaniu meldunków, przybył do kryjówki w cegielni. Niestety, był obserwowany. Nazajutrz, 9 czerwca, przy szopie pojawiło się trzech niemieckich żołnierzy, którzy wiedzieli, że ktoś jest w środku. Jeden z nich próbował przedostać się do środka, ale nie mógł tego zrobić z karabinem przygotowanym do strzału. W szamotaninie Józef wydarł wrogowi broń, a ten wycofał się, żeby wezwać posiłki. Kiedy przybyły, Niemcy podpalili szopę, próbowali się dostać do schronu pod ziemią. Józef nie miał szans, by się wydostać, udało mu się, co prawda, wezwać radiem pomoc, ale ta nie mogła pojawić się na czas. Nikt nie wie, jak zginął - jedni mówią o samobójstwie, które miał popełnić. Wiele wiedział i nie chciał narazić swoich na śmierć.

Tymczasem Niemcy - relacjonuje Mateusz - wezwali strażaków z OSP ze Szczepanowa, by ugasili pożar i wydobyli, jak się później okazało, ciało zmarłego. Okupanci kazali rozpoznać mężczyznom, kto to jest. Nikt nie puścił pary z ust. "To Żyd" - powtarzali uparcie, prosząc wreszcie o wypuszczenie.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   Na miejscu tragicznej śmierci... ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Niemcy chcieli ich upić, żeby rozwiązały im się języki, ale nie udało im się. Postanowili ich rozstrzelać. Na szczęście Godawa, granatowy policjant, uprosił ich, żeby wezwali mieszkańców i zrobili rozpoznanie. Wśród zwołanych mężczyzn był mój dziadek Franciszek Wielgosz. Sytuacja była dramatyczna, bo okazało się, że Józef miał na szyi medalik, nosił też kurtkę, którą wszyscy we wsi znali, a mimo to udało się szczepanowiakom przekonać Niemców, że zmarły to ktoś obcy. - To musiała być jakaś mgła, która opadła im na oczy, może to cud zdziałany przez św. Stanisława, który zaślepił Niemców? - zastanawia się syn Franciszka - Stanisław, który miał wtedy 8 lat.

W mieszkańcach Szczepanowa, a zwłaszcza najbliższej rodziny Józefa żyje jednak inna historia, równie niezwykła i dramatyczna. Można by na jej podstawie nakręcić epicki film z wielką miłością i jeszcze większą odwagą w tle.

Józef Kozub - 80. rocznica śmierci żołnierza Armii Krajowej
Gość Tarnowski

Kiedy uczestnicy spaceru zebrali się przy cegielni, a raczej na miejscu, gdzie kiedyś była, mogli usłyszeć nie tylko opowieść Mateusza o ostatnich chwilach J. Kozuba, ale też świadectwo Danuty Wędrychowskiej. - Józef był bratem mojego ojca Mieczysława - opowiadała kobieta. Historię śmierci wujka, a także to, co było potem, zna z ust taty oraz ciotki Marii, żony Józefa. - Niemcy kazali przewieźć na wozie ciało Józefa na rynek w Szczepanowie w celu rozpoznania, kim jest zabity. Tato opowiadał, że wszyscy wezwani mieszkańcy wsi, w tym żona zmarłego, musieli zadeklarować, że nie znają tego człowieka, że to nie jest ktoś stąd. Podobnie mówiła nam Maria, żona Józefa, bratowa ojca, którą odwiedzaliśmy w Szczepanowie za jej życia - opowiadała pani Danuta.

Tę wersję potwierdzają też wnuczki Józefa, o którym opowiadała im babcia Maria, żona Józefa. - Babcia często wracała do tego wydarzenia, kiedy zawołano ją, by zobaczyła ciało. Trudno sobie wyobrazić, co musiała czuć, kiedy musiała wyrzec się, że zna leżącego, że to jej mąż. Gdyby się przyznała, z pewnością by zginęła, nie tylko zresztą ona. Później wiele razy urządzano w jej domu rewizje, szukano broni. Nie zapomnę jej opowieści o nadlatujących samolotach. Uciekała wtedy z domu razem z dziećmi, żeby uchronić się przed bombardowaniem. Stale wracała do wojny, musiała przeżyć ogromną traumę. Nam samym ona się udzielała i do dziś w nas żyje. Z wdzięczności za ocalenie życia rodziny, ale też i wsi babcia wystawiła przed domem figurę Matki Bożej - opowiada Joanna, jedna z wnuczek Józefa.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   Figura przy ul. Pielgrzymów - wotum za ocalenie rodziny. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Mateusz Koczwara podkreśla, że z dokumentów i relacji o J. Kozubie wyłania się postać patrioty, walczącego o niepodległość Polski, potrafiącego wiele poświęcić. - Można mieć w życiu jakieś wartości, ale jeśli nie są warte, by oddać za nie życie, to trudno nazywać je wartościami. Józef miał takie, za które nie wahał się ponieść najwyższych konsekwencji. Będąc patriotą, kochał również swoją rodzinę, której starał się zapewnić byt, choć musieli wiedzieć, że wiele ryzykują - mówił historyk.

Historia miłości, o której się nie da zapomnieć   Grób Józefa Kozuba i innych szczepanowskich bohaterów - Władysława Gładysza, Jana Marca i Juliana Olchawy. Miejsce pamięci narodowej. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Warto jednak podkreślić, że ta historia ma też drugiego bohatera - Marię Kozub, która w niezwykle dramatycznej chwili musiała wybrać między dwiema miłościami. Józef już nie żył. Zostały dzieci. I życie, o które należało się zatroszczyć. Dzięki jej bohaterstwu i ocalonej przez nią rodzinie pamięć o żołnierzu AK jest wciąż żywa.

1 / 1
Śladami Józefa Kozuba

Foto Gość DODANE 21.06.2024

Śladami Józefa Kozuba

​Spacer historyczny w związku z 80. rocznicą śmierci żołnierza Armii Krajowej Józefa Kozuba poprowadził po Szczepanowie historyk Mateusz Koczwara.  
oceń artykuł Pobieranie..
FB Twitter
drukuj wyślij zachowaj
TAGI:
  • ARMIA KRAJOWA
  • JÓZEF KOZUB
  • SZCZEPANÓW

Polecane w subskrypcji

  • Rodziny zastępcze w kryzysie. System pieczy zastępczej wymaga pilnych zmian
    • Polska
    • Agnieszka Huf
    Rodziny zastępcze w kryzysie. System pieczy zastępczej wymaga pilnych zmian
  • Narkotyki, przemoc, bezdomność to codzienność dzieci w Sudanie Południowym. Salezjanie chcą przywrócić im dzieciństwo
    • Świat
    • Magdalena Dobrzyniak
    Narkotyki, przemoc, bezdomność to codzienność dzieci w Sudanie Południowym. Salezjanie chcą przywrócić im dzieciństwo
  • „Wniebowstąpienie” w obrazie z XVI wieku
    • W ramach
    • Leszek Śliwa
    „Wniebowstąpienie” w obrazie z XVI wieku
  • Atak gazowy pod Bolimowem. Tutaj 110 lat temu użyto najwięcej gazów bojowych w I wojnie światowej
    • Historia
    • Przemysław Kucharczak
    Atak gazowy pod Bolimowem. Tutaj 110 lat temu użyto najwięcej gazów bojowych w I wojnie światowej
  • „Wybielanie” przez oczernianie. Państwowe Muzeum Etnograficzne na tropie naszej kolonialnej mentalności
    • Polska
    • Piotr Legutko
    „Wybielanie” przez oczernianie. Państwowe Muzeum Etnograficzne na tropie naszej kolonialnej mentalności
  • Dlaczego Pan Bóg nie jest korkiem do wanny? Rozmowa z Kamilem Gąszowskim, autorem najnowszej książki z biblioteki „Małego Gościa”
    • Rozmowa
    • Marcin Jakimowicz
    Dlaczego Pan Bóg nie jest korkiem do wanny? Rozmowa z Kamilem Gąszowskim, autorem najnowszej książki z biblioteki „Małego Gościa”
  • O nas

    • O wydawcy
    • Zespół redakcyjny
    • Sklep
    • Biuro reklamy
    • Prenumerata
    • Fundacja Gościa Niedzielnego
    Zgłoś błąd
  • DOKUMENTY

    • Regulamin
    • Polityka prywatności
  • KONTAKT

    • Napisz do nas
    • Znajdź nas
      • Newsletter
        • Zapisz się już dziś!
  • IGM
  • Gość Niedzielny
  • Mały Gość
  • Historia Kościoła
  • Gość Extra
  • Wiara
  • Foto Gość
  • Fundacja Gość Niedzieleny
Zgłoś błąd

Copyright © Instytut Gość Media. Wszelkie prawa zastrzeżone.

  • Facebook
  • Twitter
  • Insta
  • YT
WERSJA Desktop
  • subskrybuj
  • AKTUALNOŚCI
  • BIERZMOWANIA
  • GALERIE
  • STUDIUM BIBLIJNE
  • ARCHIWUM
  • KONTAKT Z ODDZIAŁEM
  • Diecezje
    • Bielsko-Żywiecka
    • Elbląska
    • Gdańska
    • Gliwicka
    • Katowicka
    • Koszalińsko-Kołobrzeska
    • Krakowska
    • Legnicka
    • Lubelska
    • Łowicka
    • Opolska
    • Płocka
    • Radomska
    • Sandomierska
    • Świdnicka
    • Tarnowska
    • Warmińska
    • Warszawska
    • Wrocławska
    • Zielonogórsko-Gorzowska
  • O diecezji
    • BISKUPI
    • HISTORIA DIECEZJI
    • PARAFIE
    • SYNOD