Pielgrzymi wędrujący w upale z odległych stron diecezji ofiarowali Matce Bożej Tuchowskiej znacznie więcej.
W niedzielne popołudnie 30 lipca na Lipowe Wzgórze dotarli uczestnicy trzech pieszych pielgrzymek, które 29 czerwca wyszły z Piątkowej (II Sądecka Piesza Pielgrzymka Tuchowska), Brzeska (I Brzeska Piesza Pielgrzymka Tuchowska) i Mielca (I Mielecka Piesza Pielgrzymka Tuchowska). Dołączyli do nich pątnicy z Binarowej i Szerzyn.
Tuż przed wejściem do sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej trzeba było jeszcze pokonać strome schody. 30-stopniowy upał chłodzili ojcowie redemptoryści wodą święconą, którą hojnie kropili pielgrzymów.
Ojcowie witali pielgrzymów wodą święconą. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćLudzie wspinali się powoli, ale ze śpiewem, uśmiechem i satysfakcją, że się doszło do celu, i że już za chwilę przejdą na kolanach wokół cudownego obrazu Maryi.
- W tamtym roku było nas na trasie z Piątkowej do Tuchowa ok. 250 osób. Do sanktuarium dojechały też rodziny pielgrzymów i było nas już ponad 300, a w tym roku sądeczanie jeszcze liczniej odpowiedzieli na zaproszenie do pielgrzymowania. W sumie szło nas ponad 500 osób, a z przyjezdnymi jest nas ponad 700 - mówi o. Szczepan Hebda, redemptorysta, rodem z Piątkowej, przewodnik II Sądeckiej Pieszej Pielgrzymki Tuchowskiej.
Wśród beskidzkich pątników przeważają ludzie w średnim wieku, młodzi i dzieci. - Wśród nas jest ponad 40 sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń, są ojcowie franciszkanie konwentualni. Są ludzie z całej Polski, a nawet zagranicy - dodaje o. Szczepan.
Małgorzata wybrała się po raz pierwszy na pielgrzymkę pieszą. - Namówiła mnie koleżanka i poszłam. Dopadło mnie zmęczenie i bąble, i wszystko, co towarzyszy takiej wędrówce, ale jak się idzie do Maryi z konkretnymi intencjami, trud okazuje się do zniesienie - mówi pątniczka z okolic Nowego Sącza. Magdalena z kolei podkreśla, że poszła drugi raz, bo nie mogła odmówić wołaniu Matki Bożej, by przyjść do Niej, do Tuchowa.
Pielgrzymi modlili się w tym roku za młodych ludzi oraz o powołania do kapłaństwa i życia zakonnego. - I chyba dlatego tak ciężko było iść w tym upale, bo intencja była niezwykle ważna - dodaje Magdalena.
Wotum w kształcie serca ofiarowali pielgrzymi z Sądecczyzny. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćPiotr i Adrian przyszli z Mielca. Pierwszego dnia przeszli 44 kilometry, drugiego 21. - To była pionierska wyprawa. Było nas niewiele osób, ale mogliśmy za to dobrze się poznać, z każdym porozmawiać, a przy tym wspólnie się modlić. Mała grupa, ale niezwykła atmosfera! - mówią panowie.
Z Uszwi, par. św. Floriana, przyszły Marzena i Alicja. Marzena jest pierwszy raz w Tuchowie. - Wstyd się przyznać, że wcześniej tu nie byłam. Mam dorastających synów, więc kiedy usłyszałam, że będziemy się modlić za młodych, poszłam bez wahania - mówi Marzena. Alicja do tej pory przyjeżdżała do Tuchowa samochodem, teraz przyszła pieszo. - Pielgrzymka jest dobrym czasem, żeby spotkać się z Maryją, powierzyć Jej swoje dzieci, rodzinę, sprawę pokoju na świecie. Sprawa powołań też jest niezwykle ważna - dodaje pani Alicja. Jak przyznają obie, doświadczyły w drodze wszystkich „atrakcji”. - Był pot, bąble, zmęczenie… Ale więcej jest radości, braterstwa i satysfakcji, że się doszło do celu - podkreślają pielgrzymkowe siostry.
Brzescy pątnicy ofiarowali Matce Bożej srebrną różę. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćZ wszystkimi pielgrzymami modlił się bp Andrzej Jeż. W homilii akcentował, że powołania są sprawą całego Kościoła i wszyscy wierzący są odpowiedzialni za ich budzenie w sercach młodych ludzi. Zauważył jednak, że w jego czasach za powołanym stała rodzina, rówieśnicy, lokalna społeczność. - Młody człowiek idący za głosem powołania czuł wielkie oparcie w ludziach. Dzisiaj wydaje się go nie mieć, spotykając się z dezaprobatą najbliższych w domu, wyśmianiem przez rówieśników, narracją mediów i współczesnej kultury, która każe się wstydzić takich decyzji - mówił biskup, podkreślając, że młodzi podejmujący dzisiaj decyzję, by wstąpić do seminarium czy zakonu są przykładem radykalizmu i bohaterstwa.
Kaznodzieja zwrócił też uwagę, że pierwszym środowiskiem budzenia powołań jest rodzina, która ma też ogromny wpływ na to, jakimi księżmi czy siostrami zakonnymi będą powołani.
Zaapelował do młodych, by nie bali się świata, ale uważnie słuchali głosu wołającego ich w sercu, by wyruszyli w niezwykłą podróż ducha z Jezusem Chrystusem.
Posłuchaj fragmentu kazania:
Bp Andrzej Jeż do pielgrzymów w Tuchowie
O nowe powołania modlił się nie tylko biskup, ale wielu księży i wiele sióstr zakonnych. Warto podkreślić, że w przeszłości biskupi tarnowscy wiele razy prosili w tej intencji Matkę Bożą. Sprawę powołań zawierzył Jej abp Leon Wałęga na początku XX wieku, a później abp Jerzy Ablewicz.
Pielgrzymi z Sądecczyzny zostawili Matce Bożej wotum w kształcie serca, a brzescy pątnicy ofiarowali srebrną różę. Wszyscy zaś modlitwę o powołania.
W sanktuarium w Tuchowie od 29 czerwca do 7 lipca trwa wielki odpust pod hasłem "Maryja obecna w Kościele".