W Zabawie pod Tarnowem odbyły się obchody 80. rocznicy Akcji III Most.
O tym, czym była, i jak przebiegała akcja opowiada Ryszard Żądło, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Tarnów. – Od początku II wojny światowej struktury wywiadu polskiego podziemia rozpracowywały tajny ośrodek badawczy w Peenemünde na wyspie Uznam. Tam Niemcy w latach 30. XX wieku zaczęli prace nad technologią rakietową. W czasie wojny wprzęgnęli ją w machinę wojenną. Pierwszy owoc prac to była bomba latająca V-1. Z nią było względnie łatwo walczyć, ale prace nad rakietami pionowego startu i rakietami balistycznymi to już była poważna sprawa i potencjalnie ogromne zagrożenie. Wywiad AK dostarczył Aliantom informacji o prowadzonych tam badaniach i w lipcu 1943 roku ten ośrodek w Peenemünde został zbombardowany. W związku z tym Niemcy przenieśli składanie rakiet i poligon w miejsca bezpieczne. Produkcję V-2 przeniesiono w kompleks Gór Harzu, a na Ziemię Tarnowską przeniesiony został poligon i zlokalizowany w Bliźnie koło Dębicy. Tam od 1944 roku były prowadzone próby i jedna z tych rakiet, która spadła nie eksplodując została przez Armię Krajową przechwycona okolicach Sarnak na wschodzie Mazowsza. Niewybuch został znaleziony zamaskowany i nasi naukowcy Groszkowski i Kocjan przybyli, zrobili dokumentację, a potem elementy tej rakiety i plany dotarły na ziemię tarnowską. Najpierw były w konspiracji przechowywane w Zakładach Azotowych, potem w pobliżu dworca kolejowego w Tarnowie, skąd furmanką furmanką trafiły na łąki koło Wał Rudy i Zabawy, skąd w akcji III Most odleciały i zostały przekazane Aliantom – opowiada Ryszard Żądło.
80. rocznica akcji III Most. Słowo ks. Zbigniewa SzostakaTen ostatni epizod wydarzył się 80 lat temu, w nocy z 25 na 26 lipca 1944 roku. Żyje jeszcze jeden uczestnik tej akcji, gen. Zdzisław Baszak, który wówczas był zastępcą dowódcy osłony lądowiska „Motyl”, czyli łąki, na której wylądowała „Dakota” i zabrała stąd bezcenny dla losów wojny ładunek w postaci m.in rakiety V2 i jej planów. O uczestnikach tej akcji i szerzej operacji pozyskania V-2 i jej planów mówi się, że „oni ocalili Londyn”. Marszałek Philip Joubert z Royal Air Force napisał, że "Niemcy mogli wygrać drugą wojnę światową, gdyby wcześniej zastosowali rakiety V-1 i V-2". Dzięki operacji wywiadu AK i współpracy Alianci otrzymali rakietę i plany, dzięki czemu wiedzieli, jak się skutecznie bronić.
W czasie akcji III Most samolot lądował pod osłoną nocy, miał szybko podjąć ładunek i w 3 do 5 minut odlecieć. Tymczasem w grząskim terenie się nieco zapadł i nie mógł wystartować do lotu powrotnego. Przez godzinę trwała heroiczna walka o powodzenie akcji. – Pamiętam, jak kiedyś gen. Zdzisław Baszak opowiadał, że nigdy tak się nie modlił, z taką żarliwością, siłą, jak wtedy, kiedy trzeba było „Dakotę” wydobyć i wytransportować. Wspominał, jak rękami szarpali darń, wy uwolnić koła samolotu od pułapki. Tamto wydarzenie wpłynęło na losy II wojny światowej, na losy Europy. Dziś takie niebezpieczeństwo nam nie grozi, ale grozi nam co innego, niepamięć – uważa ks. Zbigniew Szostak, kustosz sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie, przy którym od lat obchodzone są kolejne rocznice akcji III Most. Wał Ruda, wieś, gdzie znajdowało się lądowisko, leży na terenie parafii Zabawa.
80. rocznica akcji III Most. Słowo Anny Brożek z IPN w KrakowieŻeby zbiorową świadomość uchronić od niepamięci, kilka lat temu udało się pozyskać fragmenty kadłuba „Dakoty”, nie tak dawno postawić hangar, w którym są eksponowane, w którym zlokalizowano także wystawę. – Dziś jest także młodzież, która będzie brała udział w grze terenowej, mamy w zabawskiej stodole tematyczny escape room, trzy pokoje, z których można wyjść odpowiadając na pytania dotyczące akcji II Most. Szukamy nowoczesnych sposobów uczenia historii. Naszym marzeniem jest by powstał campus historyczny, który będzie miejscem edukacji i upamiętnienia – dodaje ksiądz kustosz.
W Zabawie 28 lipca odbyły się uroczystości rocznicowe, które zaczęły się od Mszy św., której przewodniczył bp Andrzej Jeż. - Dziś obchodzimy pamiątkę akcji III Most. Dlaczego? Bo bez historii i bez pamięci człowiek nie wie kim jest. Podobnie dzieje się z narodami, które tracą pamięć, nie widzą kim są i nie są w stanie kierować swoim losem – przypominał. Zwracał uwagę, że znajomość historii nie jest celem samym w sobie. - Musi służyć poprawie narodowego bytu, kształtowaniu pozytywnych wzorców, wychowaniu. Z tym jest problem, bo na ogół sami się nie cenimy, a historią posługujemy się nieraz jak politycznym cepem – dodał biskup.