85 lat temu 7 września upadło Westerplatte, którego bronił pochodzący z parafii Gręboszów mjr Henryk Sucharski.
Do kościoła w Gręboszowie w 1971 roku przyjeżdża ks. kard. Karol Wojtyła, by odsłonić tablicę pamiątkową ks. Piotra Halaka i mjr. Henryka Sucharskiego. 10 lat później bp Jerzy Ablewicz odsłania zaś tablicę Stefanii Łąckiej. „Prawdziwe światło na Gręboszów rzucają te trzy listy Chrystusowe uwiecznione w trzech tablicach. One ukazują prawdziwe oblicze Gręboszowa, prawdziwsze niż fantazja pisarska. Chodzi o to, żeby te listy czytać. Czytajcie te listy, uczcie się drodzy bracia i siostry, zwłaszcza chłopcy i dziewczęta, miłować Chrystusa na wzór ks. Piotra Halaka, na wzór mjr. Henryka Sucharskiego, na wzór Stefanii Łąckiej” - mówi w kazaniu.
Rodak gręboszowski, historyk Kościoła ks. dr Ryszard Banach wiele czasu i wysiłku cały czas poświęca, by te „listy” rozsyłać wszędzie, gdzie ludzie mają umiejętność czytania, by pokazywać wzór i znaczenie tych osób, w tym majora Sucharskiego, nie tylko dla ziemi gręboszowskiej, ale dla diecezji, dla Polski.
Major Sucharski urodził się w 1898 roku w Gręboszowie. Był, przez matkę, krewnym Jakuba Bojko, działacza ludowego i posła na sejm. W życiu obrał drogę kariery wojskowej. 3 grudnia 1938 r. został komendantem Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. - Wypowiedzi kolegów szkolnych, żołnierzy i oficerów oraz przełożonych świadczą, że bywał niecierpliwy, nerwowy, miał chwile braku formy i energii. Natomiast wszyscy podkreślali jego sumienność i pracowitość. I to prowadziło go do coraz lepszych wyników, do tego szczytu, że może nam dziś służyć jako wzorzec - mówi ks. Ryszard Banach.
„Melchior Wańkowicz opisuje Sucharskiego, którego poznał osobiście, jako twardego człowieka, kierującego się chłopską logiką, roztropnością i odpowiedzialnością. Były to jednak cechy przez Sucharskiego wypracowane, nie wrodzone. Z natury bowiem był delikatny, wrażliwy, romantyczny, bardzo towarzyski, rozkochany w poezji, umiejący na pamięć i z zamiłowaniem deklamujący wiersze” - pisze w szkicu poświęconym majorowi ks. Banach.
Witold Jaworski był słuchaczem wykładów Sucharskiego w szkole oficerskiej. Później wspominał go jako wzór człowieka i patrioty, wspaniałego wychowawcę i kompetentnego wykładowcę, wymagającego i surowego dla siebie i podwładnych, prowadzącego proste, wręcz spartańskie życie. - Jego samotny, kawalerski stan wynikał według wiedzy Jaworskiego ze świadomego wyboru Sucharskiego, jakiego dokonał po śmierci narzeczonej. W opiniach przełożonych wojskowych pisano o nim: charakter szczery i otwarty, prawy i nieskazitelny, bardzo sumienny, uczciwy, obowiązkowy, posiada wysokie poczucie godności własnej i honoru oficerskiego - podkreśla ks. Ryszard.
Sztandar gręboszowskiej szkoły im. mjr. Henryka Sucharskiego. Grzegorz Brożek /Foto GośćWszyscy, którzy mieli cokolwiek ważnego do powiedzenia o Sucharskim, zauważali, że był człowiekiem wiary. Wielki wpływ na niego miał proboszcz gręboszowski ks. Piotr Halak. - Katolicyzm Sucharskiego, z którym z Gręboszowa wyruszył w świat, to nie tylko pacierz i niedzielna Msza Święta. Dbał o modlitwę, nie wstydził się też sięgać po różaniec, co wówczas było rzadkością wśród kadry oficerskiej. Przed wybuchem II wojny światowej, jak wspominał kapelan Westerplatte ks. Leon Bemke, na Westerplatte organizował dla żołnierzy nabożeństwa. Ale szczególnie wyraźnie angażował się w sprawy religijne w obozie jenieckim w czasie niewoli. Zorganizował różę Żywego Różańca wśród oficerów - opowiada ks. Ryszard Banach.
W szkicu o Sucharskim ks. Banach zatrzymuje się przy budzącej dyskusje kwestii kapitulacji Westerplatte, szczególnie że w kulturze popularnej upowszechnił się - zdaniem księdza Banacha - nieprawdziwy obraz bohatera z Westerplatte. Mowa o wpływie, jaki na percepcję Sucharskiego miał film Pawła Chochlewa z 2013 roku „Tajemnica Westerplatte”. - Sucharski w tej wizji to osobnik fizycznie chory i nerwowo załamany. Zamiast polec w walce do ostatniej kropli krwi, lękliwie i przedwcześnie poddaje Niemcom załogę, prawie wbrew jej woli - opisuje historyk Kościoła postać uwiecznioną w filmie Chochlewa.
Ale mamy wcześniejszy filmowy obraz Sucharskiego, który przyniósł w 1967 roku dramat wojenny Stanisława Różewicza „Westerplatte” ukazujący majora jako odważnego, lecz zarazem odpowiedzialnego dowódcę, który po siedmiu dniach wydaje rozkaz kapitulacji w celu zatrzymania dalszej bezsensownej rzezi obrońców. - Rodzi się pytanie, który obraz Henryka Sucharskiego jest prawdziwy? W świetle znanych mi dokumentów źródłowych i świadectw świadków życia Henryka Sucharskiego, bliższym prawdy o nim jest obraz filmowy pt. „Westerplatte” z 1967 r. Nic nie potwierdza hipotezy o rzekomym załamaniu psychicznym dowódcy Westerplatte w pierwszych godzinach walki. Opinie na ten temat upublicznione w przeszłości przez jego zastępcę - kapitana Franciszka Dąbrowskiego nie wydają się wiarygodne, gdyż w świetle faktów to właśnie Dąbrowski zasługuje na krytykę za brak subordynacji wobec swojego dowódcy w warunkach wojennych. Decyzja o kapitulacji, zresztą kilkakrotnie przesuwanej i ostatecznie dokonanej 7 września, jest dowodem zdrowego rozsądku i odpowiedzialności za życie ludzkie, a nie objawem załamania nerwowego. Nieinformowanie zaś przez Sucharskiego kogokolwiek z załogi Westerplatte o swojej wiedzy, iż nie można liczyć na żadną odsiecz i pomoc, to z kolei przykład jego szlachetności, poświęcenia i dbania o morale żołnierzy. Konsultowanie swoich decyzji z kpt. Dąbrowskim i innymi oficerami oraz karne poddanie się kapitulacji 7 września świadczy o całkowitym panowaniu przez mjr Sucharskiego nad sytuacją oraz utrzymaniu przezeń do końca autorytetu i posłuchu wśród żołnierzy - tłumaczy ks. Banach.