Polska milicja i NKWD wyłapała obecnych w domach żołnierzy AK i wraz z innymi wywieziono ich do Związku Sowieckiego.
W Mokrem koło Zasowa odbyły się obchody Dnia Sybiraka Powiatu Dębickiego. Połączone zostały z dwiema rocznicami: 85. rocznicą napaści przez Związek Sowiecki na Polskę i 80. rocznicą wywiezienia na Wschód 33 żołnierzy AK z Mokrego.
Akcja, która dotknęła zaprzysiężonych członków Armii Krajowej, którzy tylko w Mokrem stworzyli pluton liczący prawie 60 osób, realizowana była na wszystkich przyfrontowych terenach, na które weszła Armia Czerwona.
- W sierpniu 1944 r. do wsi Mokre wkroczyły oddziały sowieckie i stacjonowały tu do stycznia 1945. Na skutek zaplanowanej przez sowietów akcji „oczyszczania zaplecza” z polskich oddziałów Armii Krajowej, NKWD, z pomocą polskich komunistów z UB i MO przeprowadziło aresztowania. Od 6 do 16 września 1944 r. w Mokrem NKWD ujęło 33 żołnierzy AK. Po brutalnych przesłuchaniach w Ropczycach i Przemyślu, zostali oni wywiezieni do Zespołu Łagrów NKWD nr 270 w Borowiczach (ZSRR). Więzionych skierowano do ciężkich robót w podobozach Jegolsk, Ust’ie, Borowicze. W nieludzkich warunkach życia i pracy dziewięciu mieszkańców Mokrego zmarło wskutek chorób i wycieńczenia wiosną 1945 r. Pozostali wyniszczeni pobytem w niewoli powrócili do rodzinnej wsi w 1946 roku - tłumaczy Maciej Małozięć, wiceprezes tarnowskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Zanim wrócili, ich rodziny przeżywały gehennę. Nikt nie chciał informować, co z nimi się stało, gdzie są, czy wrócą. Ludzie szukali na własną rękę, jak poetka i pamiętnikarka z Mokrego Anna Węgrzyn, której męża także zabrało NKWD. Co ciekawe, jak zapisała we wspomnieniach, funkcjonariusze radzieccy wykazali się większą szczerością, niż milicjanci czy władza powiatowa w Dębicy, która wiedząc, co stało się z ludźmi z Mokrego kłamała, zwodziła, oszukiwała, szydząc dawała płonne nadzieje.
Mokre. Złożenie kwiatów pod Kapliczką Sybiraków.Kiedy w 1946 r. wrócili ci, co przeżyli, nie wolno było głośno o tym mówić, gdzie i dlaczego nie było ich prawie 1,5 roku. - Kiedy zmieniły się czasy, odzyskaliśmy naszą historię, naszą pamięć. Tego świadectwem stała się kapliczka sybiraków, która wtedy w Mokrem została postawiona, a do niej trzy lata później sprowadzono ziemię z jednego z podobozów, gdzie pochowano tych, którzy nie przeżyli. Przy tej kapliczce gromadzimy się każdego roku, by upamiętnić żołnierzy AK z Mokrego, którzy zostali wywiezieni do Związku Sowieckiego - mówi Agnieszka Czapiga, była sołtys wsi, wnuczka Anny Węgrzyn.
Tegoroczne obchody rozpoczęły się Mszą św. w kościele w Zasowie, której przewodniczył ks. Paweł Skraba, proboszcz parafii Zasów. - Bogu dziękuję, bo 35 lat czekałem, by móc tu stanąć przed wami i powiedzieć, że tam jest też nazwisko mojego dziadka, brata mojej mamy, który też był wywieziony - mówił w czasie homilii ks. Grzegorz Gałat, miejscowy rodak pracujący dziś na wschodzie Ukrainy. Po Mszy św. dzieci z miejscowej szkoły, która każdego roku przygotowuje obchody, zaprezentowały krótki program artystyczny, po którym uczestnicy uroczystości przejechali do Mokrego, gdzie pod kapliczką złożyli wieńce i kwiaty. Obchody zakończyły się spotkaniem w szkole w Mokrem.
- Tego, co wydarzyło się w Mokrem, co było też doświadczeniem innych miejscowości na polskiej ziemi, tych, które zajęła w 1944 roku Armia Czerwona nie można inaczej ocenić niż jako represje - mówi Tomasz Czapla, który napisał, wychodząc od wspomnień Anny Węgrzyn „Pamiętnik z Mokrego”, gruby tom, będący właściwie monografią wsi, w której znaczącą część zajmuje sprawa 33 żołnierzy Armii Krajowej.
Więcej o tych wydarzeniach w numerze 39. "Gościa Tarnowskiego" na 29. września 2024 roku.