Rok temu zaczął się proces beatyfikacyjny Heleny Kmieć. O ogłoszenie świętości wolontariuszki misyjnej modli się Cochabamba, Libiąż i oczywiście Dębica.
Dlaczego oczywiście? - Dlatego, że czujemy się szczególnie związane z Helenką Kmieć przez to, że została zamordowana w ochronce, którą w boliwijskiej Cochabamba prowadzą nasze siostry. Sama akurat także wtedy byłam w Boliwii, na miejscu - mówi s. Savia Bezak, służebniczka dębicka, ekonomka generalna zgromadzenia.
To był styczeń 2017 roku. Siostra Savia 16 dnia tego miesiąca przyjechała Cochabamby i następnego dnia poznała wolontariuszki z Wolontariatu Misyjnego Salvator: Helenę Kmieć i Anitę Szuwald, które pomagały przygotowywać ochronkę do poświęcenia i otwarcia. Kilka dni później pojechała wizytować inne placówki zgromadzenia i wróciła znów do Cochabamby 23 stycznia po południu. Prawie wpół do drugiej w nocy s. Bejzyma odebrała telefon od Anity, że coś stało się Helenie. Tak dowiedziała się o tym wydarzeniu s. Savia. - Helenka chciała żyć dla innych, służyć, pomagać, kochać. W imię miłości Boga i bliźniego rozpoczęła misję w Boliwii, chcąc bezinteresownie opiekować się dziećmi w ochronce. Pełna pokoju, skromna, radosna, ciepła, rozmodlona i bardzo pracowita. Dająca się lubić już od pierwszego spotkania. Nie zdążyłam jej poznać bliżej. Całe jej bogactwo duchowe, talenty i wielorakie zaangażowanie ewangelizacyjne, charytatywne, misyjne, muzyczne poznałam dopiero po jej śmierci - mówiła s. Savia w jednym z wywiadów.
Dębica. Fragment kazania ks. Dominika Truchana SDS.Zaraz po jej śmierci zaczął się w wielu miejscach szturm do nieba w intencji Heleny, a dziś w sprawie beatyfikacji służebnicy Bożej. Od śmierci Heleny minęło 8 lat. Cochabamba modli się zawsze, ale szczególnie w kwietniu, mniej więcej w rocznicę chrztu Helenki, Libiąż zawsze około 24 stycznia, w rocznicę śmierci, Dębica, od 8 lat, w rocznicę urodzin. W tym roku siostry, świeccy, przyjaciele misji, w kościele klasztornym zgromadzili się w niedzielę 9 lutego, dokładnie w rocznicę urodzin Helenki. Mszy św. przewodniczył ks. dr Paweł Wróbel, salwatorianin, postulator procesu beatyfikacyjnego, który rozpoczął się w 2024 roku. Słowo Boże głosił zaś ks. Dominik Truchan SDS, wicepostulator tego procesu.
Dębica. Świadectwo o Helenie Kmieć s. Miriam, Boliwijki ze zgromadzenia s. służebniczek dębickich.- Po co Bóg dzisiaj pokazuje nam życie Heleny Kmieć? Co ona może zmienić w moim życiu? Co ja mogę zmienić w swoim życiu zainspirowany jej życiem? Helena była światłem. Światłem, które świeciło za życia i światłem, które coraz piękniej rozbłyska po jej śmierci. Proces beatyfikacyjny nie jest po to, by dowartościować Helenę. Ale po to, by było to dla nas kolejne wezwanie, byśmy pięknie żyli. Bł. Edmund Bojanowski, założyciel sióstr służebniczek, powiedział, że życie piękne ma człowiek wtedy, kiedy jest otwarty na Boga - mówił. ks. Dominik. Może więc do tego dziś zaprasza nas Helena Kmieć? Choć nie jest to może dziś łatwą sprawą, bo - jak mówił kaznodzieja - mierzymy się z wieloma lękami, trudnościami, niepokojami, mierzymy się z wyzwaniami życia codziennego, i Pan Bóg może umyka trochę po drodze. - To właśnie Bóg pokazuje nam dziś Helenę, trochę jako wyrzut sumienia, ale trochę jako zaproszenie, byśmy w swoim życiu szukali światła, a warto, bo stawka jest ogromna, bo tą stawką jest niebo - mówił.
Po Mszy św. świadectwem o sł. Bożej Helenie Kmieć podzieliła się s. Miriam, Boliwijka ze zgromadzenia służebniczek dębickich. - Helenka przygotowywała w Cochabamba miejsce w ochronce dla dzieci ulicy. Myślę, że w tym samym czasie Pan Bóg przygotowywał jej miejsce w niebie. Widziałam, że Helenka miała duże zamiłowanie do śpiewu. Sądzę też, że jej życie było pieśnią śpiewaną dla Boga - mówiła.
Świadectwo dwóch wolontariuszek Magdy i Martyny.Magda i Martyna w Cochabamba pomagały jako wolontariuszki Wolontariatu Misyjnego Salvator w 2022 roku. Były w tym samym miejscu, w którym była Helenka 5 lat po niej. - Nie miałyśmy nigdy okazji się poznać, ale pamięć o niej w Cochabamba jest bardzo namacalna i żywa - mówi Martyna. Ale poza rzeczami widocznymi gołym okiem były też ślady widoczne dla serca. Dziewczyny przed wyjazdem na wakacje do pomocy na misjach właśnie Helenkę wybrały jako patronkę swojego wolontariatu. - Z każdym dniem doświadczałyśmy, że ona jest przy nas - mówią.
Jak przyznaje ks. Paweł Wróbel, coraz więcej jest opinii, świadectw tego, że sł. Boża Helena Kmieć jest bliska ludziom, że ludzie, młodzi i starsi się z nią utożsamiają, że ona ich inspiruje, że jest dla nich światłem. I to światło świeci coraz mocniej.