W szpitalu psychiatrycznym w Straszęcinie odbyły się obchody Światowego Dnia Chorego z udziałem biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża.
Za chorych z diecezji tarnowskiej, wraz z chorymi oraz ich opiekunami, w kaplicy szpitalnej 11 lutego bp Andrzej Jeż celebrował Mszę św. Wraz z nim przy ołtarzu stanęli: kapelan tego miejsca i proboszcz w Straszęcinie ks. Bogusławem Czechem, dziekan dekanatu Dębica-Zachód ks. Jan Krup i ks. Grzegorz Zimoń. Przed liturgią biskup poświęcił nową, wykonaną z drzewa orzechowego we Włoszech, ambonę do czytania słowa Bożego, a po niej odwiedził chorych w znajdującym się w szpitalu Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, udzielając im błogosławieństwa. Rozmawiał też z personelem tego oddziału.
Kaplica pw. św. Ojca Pio została poświęcona 14 lutego 2004 roku. Urządził ją ks. Bogusław Czech, który trzy lata wcześniej zaczął odwiedzać pacjentów w tym szpitalu. Robi to do dzisiaj każdego dnia. - Msza św. jest tu sprawowana w niedziele i święta, ale codziennie przychodzę do pacjentów z Komunią św. i na rozmowę. Obserwuję i doceniam to, że ludzie są tu bardzo religijni i szukają wsparcia w Bogu. Nie wyobrażam sobie, żeby kapłana nie było przy nich i nie chodzi tylko o posługę sakramentalną, ale także przeprowadzam bardzo wiele rozmów na temat rozterek ludzi związanych choćby z grzechem, co nim jest, a co nie jest, kiedy się choruje - zauważa kapłan.
- Dodatkowo w piątki ksiądz głosi dla nas konferencje z duchowości, na które przychodzi sporo osób. Jego obecność jest dla nas ważna. Kiedy piłem, to Kościół, wiara, Bóg mnie nie interesowały, ale teraz są dla mnie dodatkową siłą i motywacją do tego, żeby być trzeźwym. Oczywiście znaczenie ma też rodzina, zdrowie - mówi jeden z pacjentów.
- Każdy dzień tutaj jest dla nas walką z chorobą, a przyjęty w Komunii św. Pan Jezus daje nam siłę. I wcale nie tak mało gromadzi się nas na Mszy św. Ona jest dla nas ważna, wzmacnia nas, wycisza, zbliża do Boga - zauważają kolejni panowie.
- Ksiądz jest dla nas jak terapeuta. Dopiero tutaj zbliżyłem się do Boga. Wcześniej nie modliłem się i nie spowiadałem, teraz zacząłem chodzić na duchowość, na Mszę św., angażować się bardziej i myślę, że to może pomóc mi nie tylko tutaj, ale też przełoży się na moje późniejsze życie i po powrocie do domu po odwyku będzie mnie wewnętrznie umacniać. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że od kiedy tu jestem, czyli czwarty tydzień, przez całe życie nie odmówiłem tyle Różańców - mówi Wiktor.
Jest młodym człowiekiem, ale osób w jego wieku nie jest tu mało. Personel szpitala zauważa, że coraz więcej młodych ludzi zmaga się z uzależnieniami, depresją, zaburzeniami psychicznymi. O tym też mówił biskup tarnowski Andrzej Jeż, dostrzegając, że to negatywne skutki współczesnej cywilizacji, która z jednej strony pod względem materialnym ułatwia nam życie, ale odpowiada również za wiele dzisiejszych chorób. Samych chorych i cierpiących nazwał skarbem Kościoła, dziękował Bogu za tych, którzy się nimi na co dzień opiekują. Wiele mówił o nadziei, gdyż - jak przekonywał - to nie ból jest najtrudniejszy w chorobie, bo można go jakość uśmierzyć, ale beznadzieja. - Nadzieja jest matką mądrych, matką ludzi wybranych, wytrwałych, siostrą wiary i miłości. Mówi się, że wiara to katedra, miłość to szpital, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem - przekonywał. - Często w nieuleczalnej chorobie nie tylko obecna chwila, ale całe dotychczasowe życie wydaje się tracić sens. Po cóż był cały dotychczasowy wysiłek życia, nauka, praca, po co wszystkie starania, trudy, skoro teraz całość sprowadza się do wózka inwalidzkiego, do leczenia, którego końca nie widać, do bycia latami przykutym przez chorobę do łóżka. W cierpieniu, w którym nie ma nadziei, wszystko staje się gorzkie i pogmatwane - mówił biskup.
Biskup zwrócił także uwagę na to, jak istotną rolę w podtrzymywaniu nadziei u chorych odgrywają pracownicy służby zdrowia poprzez swoją życzliwość, szacunek, troskę, cierpliwość, zainteresowanie, delikatność, wyrozumiałość, poświęcenie czasu na rozmowę. Przekonywał, że oprócz diagnostyki, zabiegów, operacji, bardzo ważne jest też leczenie słowem. Tych wszystkich, którzy tak opiekują się chorymi, nazwał świadkami nadziei. - Święty Karol de Foucault mawiał, że nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem. Nadzieja jest wcielona, podobnie jak miłość - tłumaczył, zauważając, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, bo nikt z nas nie jest samowystarczalny, nikt z nas też nie wie, kiedy będzie potrzebował pomocy innych. Zdrowie można w jednej chwili stracić. Oby nie nadzieję.
Szpital Psychiatryczny w Straszęcinie to jedna z największych tego typu jednostek, obok szpitala w Żurawicy i Jarosławiu. - Jest tu na co dzień blisko 150 pacjentów. Są dwa duże oddziały ogólne psychiatryczne, oddział terapii uzależnień, oddział detencji, czyli psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu, oraz poradnie zdrowia psychicznego i odwykowe, a w ramach Centrum Zdrowia Psychicznego, który tutaj działa, mamy terapię środowiskową i dzienną. Natomiast w tej lokalizacji jest też Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, który nie jest częścią odcinka leczącego schorzenia psychiatryczne, ale ludzie starsi, terminalnie chorzy, którzy tu przebywają, też takiego wsparcia potrzebują. Obsługujemy powiat dębicki, ropczycko-sędziszowski, a częściowo również kolbuszowski, mielecki, tarnowski i strzyżowski - tłumaczy Przemysław Wojas, dyrektor dębickiego szpitala, do którego organizacyjnie przynależy straszęcińska placówka.