Z inicjatywy nowosądeckiego KIK-u odbyło się 22 lutego spotkanie promujące sługę Bożego o. Józefa Andrasza, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się 1 lutego.
Proboszcz jezuickiej par. pw. Ducha Świętego w Nowym Sączu o. Tadeusz Kukułka SJ mówi, że to normalne, że do takiego spotkania połączonego z modlitwą dochodzi właśnie tu. – Myślę, że teraz szczególnie na terenie całej naszej jezuickiej prowincji powinny się odbywać podobne spotkania, ale Nowy Sącz i Kraków to są w tym względzie dwa specjalne miejsca – mówi o. Tadeusz.
Nowy Sącz. Czesław Bogdański o duchowości jezuickiej i o. Andrasza.- Ja się bardzo cieszę, że tylu was dziś przyszło na to spotkanie, na tę Mszę św. w intencji beatyfikacji o. Józefa Andrasza, bo on jest wasz – mówił o. Józef Krzemiński, jezuita, który głosił kazanie w czasie Mszy św., w czasie którego podzielił się krótkim świadectwem o o Andraszu, z którym przez rok dzielił kiedyś jeden dom zakonny, w Krakowie przy Kopernika. – Widzieliśmy się prawie codziennie. Był mężczyzną wysokiego wzrostu, troch szpakowaty, zadbany zawsze mimo wieku, przede wszystkim bardzo zrównoważony i zawsze z lekkim uśmiechem na ustach. Bardzo dobrze. Św. Jan Bosko mówi „smutny święty, żaden święty”. Prośmy Boga, by o. Andrasz mógł dostąpić łaski wyniesienia na ołtarze – mówił w kazaniu o. Krzemiński.
Po Mszy św. wybrzmiały 3 prelekcje. O o. Andraszu jako wzorze kapłaństwa mówił Czesław Bogdański, promotor kultu sł. Bożego o. Józefa Andrasza. O związkach o. Andrasza z Nowym Sączem opowiadał zaś dr Jakub Bulzak, sądecki historyk i pedagog.
Dr Jakub Bulzak o sądeckich korzeniach i pochodzeniu o. Andrasza.Jak przypominał dr Jakub Bulzak, sądecki historyk, autor stwierdzenia, że o. Andrasz to „najsłynniejszy sądeczanin na świecie” spowiednik św. s. Faustyny był w istocie nowosądeczaninem, bo takie były korzenie jego dziadków, potem rodziców. Co nie zmienia faktu, że urodził się w Wielopolu, a ochrzczony został w kościele parafialnym w Wielogłowach. Jednak całe jego późniejsze życie skoncentrowane było w mieście. Tu chodził do gimnazjum. Tu, w sanktuarium MB Pocieszenia, przed tym obrazem, na który dziś patrzą tysiące sądeczan, ojciec Andrasz, sam to przyznawał, otrzymał dar powołania, tu sprawował Mszę św. prymicyjną, na którą przyszło tylu wiernych, że prymicjant nie miał sposobu, by udzielić indywidualnego błogosławieństwa każdemu. Tu wreszcie pochowani są jego rodzice, których groby udało się niedawno odnowić. Wreszcie tu jest konwent jezuicki, do którego Andrasz przyjeżdżał, czy mieszkanie matki, które także odwiedził.
Spotkanie z prelekcjami miało odbyć się w bursie jezuickiej, ale tak największa sala pomieści około 80 osób. – Byłam przekonana, że to nam absolutnie wystarczy, jednak jak się okazało na Mszę św. i prelekcje przyszło tyle osób, że musieliśmy zostać w kościele./ Ale to dobrze, że jest nas tylu, bo to jest świadectwo tego, że o. Andrasz tu, gdzie się urodził jest znany, że jest duże nim zainteresowanie – mówi Bożena Jawor, prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Nowym Sączu.
Ojciec Andrasz jest z wyjątkowego pokolenia wyjątkowych sądeczan. Zapewne pamięć o nim, to nie tylko wyraz religijności, ale również lokalnego patriotyzmu. – Tu jego kolegami klasowymi w gimnazjum byli ludzie, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii sądeckiej. Wspomnę tylko 4 osoby. Klasowym kolegą był Kazimierz Dagnan, promotor Barbackiego, zasłużony działacz społeczny, turystyczny, prekursor działalności PTTK na Sądecczyźnie. Kolejnym był Antoni Stawarz, legionista, peowiak, człowiek, który w 1918 roku dowodził akcją wyzwolenia Krakowa z okupacji austriackiej. Trzecim kolegą był Zygmunt Piotrowski, poseł na sejm, ofiara mordu katyńskiego, a do równoległej klasy chodził nasz wybitny malarz Bolesław Barbacki. Wspominam o tym wszystkim, żebyśmy zdali sobie sprawę, o jakim pokoleniu, o jakim środowisku mówimy, myśląc o miejscu, w którym dojrzewał o. Andrasz – dodaje Jakub Bulzak.
Trzecim prelegentem miał być o. Mariusz Balcerak SJ, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego o. Józefa Andrasza, który się pochorował, ale przysłał swoje słowo, z którego obecni dowiedzieli się, że proces trwa, że zaczęły się przesłuchania świadków, z których 5 jest świadkami bezpośrednimi, a kolejnych 26 osób „świadkami ze słyszenia”.
Rośnie zainteresowanie o. Andraszem na świecie. Tibor Gerencser, konsul Węgier w Krakowie obiecał pomoc w tłumaczeniu na węgierski modlitwy za wstawiennictwem ojca Andrasza oraz krótkiego biogramu, która będzie kolportowana wśród Węghrów w Polsce, ale i na Węgrzech. Całość będzie wydrukowana i dystrybuowana wśród społeczności węgierskiej w Polsce a także na Węgrzech. O ojcu Andraszu ks. Balcerak jedzie mówić do Tymbarku, Chrzanowa, ale ma zaproszenia, by mówić o tym promotorze kultu Miłosierdzia Bożego w Dublinie, Atenach, Wielnie.
„Medialne ogłoszenie procesu spowodowało, że odzywa się do mnie mnóstwo ludzi z zagranicy: z Malty, z Hiszpani, z USA, Filipin, z Boliwii, z Kolumbii – wszyscy oni proszą relikwie oraz o modlitwy za wstawiennictwem ojca Andrasza. Jestem w trakcie tłumaczenia tych modlitw oraz życiorysu. Wkrótce nastąpi wydruk, a później wyślę to do zainteresowanych, aby kult mojego współbrata jeszcze bardziej się rozpowszechniał. W sprawie relikwii trzeba będzie poczekać, aż zostanie napisana Posicio Causa oraz zostanie uznana heroiczność cnót ojca Andrasza. Jak na razie w tej kwestii trzeba uzbroić się w cierpliwość; ale podobno to ważna cnota – szczególnie dla mnie jako wicepostulatora” – pisze o. Mariusz Balcerak SJ.