Gdyby ktoś zapytał, kto według ciebie jest najpiękniejszym, upragnionym dziełem Boga, to kogo byś wskazał? I dlaczego nie siebie?
W Tuchowie, w sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich, odbyło się kolejne, comiesięczne czuwanie o powołania.
Organizator spotkań, o. Szczepan Hebda, redemptorysta, mówi, że Tuchów jest naturalnym miejscem modlitwy w tej sprawie, bo historia pokazała, że kiedy ponad 100 lat temu w diecezji tarnowskiej brak było księży, nie było zbyt wielu powołań, to abp Leon Wałęga zawierzył tę sprawę Matce Bożej z Tuchowa i otrzymał pomoc z nieba, bo kiedy ustępował z tarnowskiej stolicy biskupiej sytuacja była już całkiem dobra.
Czuwania o powołania. Kaznanie ks. Marcina Gryzły.- A dziś owszem, mamy kryzys powołań, bo coraz mniej młodych ludzi decyduje się oddać swoje życie Jezusowi i służyć Mu we wspólnocie Kościoła jako kapłani, bracia zakonni, siostry zakonne, ale problem jest szerszy. Młodzi ludzie dziś mają kłopot, by w ogóle podjąć jakąś poważną decyzję życiową, także tę o małżeństwie. Więc myślę, że trzeba modlić się w ogóle za młodych, by byli w stanie, umieli usłyszeć głos Pana Boga, który powołuje do jakichkolwiek zadań życiowych, umieli pójść za tym głosem, podjąć decyzję i byli w tym konsekwentni. Jeśli młodzi będą mieli tę zdolność, to sądzę, że i powołań kapłańskich i zakonnych nie zabraknie - mówi o. Szczepan Hebda.
Czuwania o powołania w Tuchowie. Sowo o. Szczepana Hebdy CSSR.W Mszy św., której przewodniczył ks. Marcin Gryzło z Tarnowa, udział wzięli wierni, którzy podejmują modlitwę o powołania, którym ten temat jest drogi. Przyjechały pielgrzymki z Jastrzębiej, Bobowej, Świniarska, Wojownicy Maryi z regionu tarnowskiego i regionu dębickiego. Tradycyjnie też siostry zakonne, m.in. dominikanki, józefitki, i służebniczki dębickie, które poprowadziły adorację, a jedna z nich, s. Maria Haščakowa, złożyła świadectwo tego, jak ją, Słowaczkę, Bóg doprowadził do żeńskiego zgromadzenia w Polsce.
- To była wtedy Czechosłowacja, o której mówili, że była 16. republiką Związku Sowieckiego. Kościół działał w zasadzie w podziemiu, a ja swoją drogę zawdzięczam mojej mamie, która była Polką, i ona któregoś razu, kiedy byłam młodą dziewczyną, dowiedziała się, że na południu Polski są takie oazy, wakacje z Bogiem, na które zaczęłam jeździć. Oczywiście oficjalnie powód przekroczenia granicy był zupełnie inny - wspomina s. Maria. Wiele się wydarzyło się dzięki temu. Po jakimś czasie już grupka Słowaków przyjeżdżała na wakacje z Bogiem. - W Mochnaczce, w nocy, któregoś razu przyjechał bp Władysław Bobowski i udzielił kilkorgu z nas sakramentu bierzmowania, a jednej osobie sakramentu I Komunii Świętej. Potem związana z Kościołem byłam już na studiach. Nagle zmienił się system i to, co dotąd było niemożliwe. Już nie musiałam czekać, by odpowiedzieć na głos Boga w moim sercu, który powoływał, bo stało się to realne, bo system upadł, a granice się otworzyły - mówi s. Maria. Czasem trzeba dużej cierpliwości. Zawsze trzeba wielkiego zaufania.
Piotr Mróz, wojownik Maryi z Tarnowa, który przyjechał razem z innymi braćmi do Tuchowa modlić się o powołania, mówi, że miał w swoim życiu etap, że nie miał dostępu do sakramentów. - To było w pandemii, byłem za granicą i przez dłuższy czas nie mogłem być na Eucharystii, przyjąć Komunii św. Dla osoby, która ma relację z Panem Bogiem taki stan jest nie do zniesienia. Potrafię sobie wyobrazić co byłoby, gdyby zabrakło kapłanów i w związku z tym stracilibyśmy dostęp do sakramentów. Dlatego trzeba się modlić o święte powołania - mówi.
W kazaniu ks. Gryzło odnosił się do Ewangelii dotyczącej powołania Lewiego, czyli Mateusza, którego Jezus spotkał, gdy ten siedział, jak to celnik, w komorze i pobierał daniny. Jezus spojrzał na niego i powiedział „Pójdź za mną”. - Kiedy się te oczy napotka, nic już nie jest takie samo. Kiedyś Hieronim w swoim komentarzu do tego fragmentu Ewangelii napisał, że spojrzenie Jezusa jaśniało takim blaskiem, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni zakochiwali się w nim od pierwszego spojrzenia. Bo, jak napisze Hieronim, to było bursztynowe spojrzenie. Spojrzenie pełne wiary w człowieka i pełne zaufania, a zaufanie jest początkiem budowania każdej relacji. Jaka nauka dla nas? Gdyby ktoś, droga siostro, drogi bracie, gdyby ktoś dzisiaj zadał nam bardzo proste pytanie: kto według ciebie jest najpiękniejszym, najdoskonalszym, najbardziej upragnionym dziełem Boga, to kogo byś wskazał? I dlaczego nie siebie? Niestety większość z nas nie ma takiego przekonania, że moglibyśmy się rzeczywiście Panu Bogu podobać, że rzeczywiście jesteśmy jego najbardziej upragnionym stworzeniem. Właśnie w ten sposób, drodzy, oszukuje nas szatan - mówił ks. Marcin w kazaniu.