W kościele pw. bł. Karoliny w Tarnowie zabrzmiało w pięknym wykonaniu wspaniałe dzieło "Ślad losu".
Droga Krzyżowa "Ślad losu" powstała w 1983 roku w seminarium duchownym ojców redemptorystów w Tuchowie. Teksty pisał o. Andrzej Wodka, muzykę o. Wojciech Skroboszewski. Od tego czasu wykonywane jest niemal wszędzie, przez wszystkich, choć jest to dzieło wymagające. Tarnowsko-dębińskie wykonanie wyszło znakomicie.
W kościele pw. bł. Karoliny „Ślad losu” zaprezentował zespół wykonawców w postaci połączonych dwóch chórów „Vox Sanctae Margaritae” z Dębna i chóru „Magnificat” z par. pw. bł. Karoliny oraz zaproszonych profesjonalnych muzyków i wokalistów. Wykonaniem dyrygował ks. dr Bartosz Bąk, dyrygent tarnowskiego chóru, a partytury przygotował Paweł Grabczyński, dyrygent chóru z Dębna. W Dębnie właśnie w tym wykonaniu „Ślad losu” miał swoją premierę tydzień przed wykonaniem tarnowskim.
- Zaczęła się ta historia od tego, że my, oba zespoły, spotkaliśmy się w Rzeszowie, na festiwalu kolęd i tam zrodził się pomysł, by wspólnie coś przygotować. Paweł Grabczyński wyszedł z propozycją „Śladu losu”, która właśnie się materializuje - mówi ks. dr Bartosz Bąk.
Tarnowski dyrygent uważa, że to jest początek dobrej współpracy z chórem z Dębna, jak i innymi zespołami, bo jest pomysł, żeby do Tarnowa zapraszać inne grupy, wspólnie przygotowywać muzyczne przedsięwzięcia religijne, muzyczne, artystyczne, bo jest na nie zapotrzebowanie.
- Z jednej strony są osoby, które chętnie będą śpiewać, jeżeli też widzą, że ich praca ma sens, że też przyczynia się do jakiejś pobożności, wzrostu wiary, czy choćby sympatycznego odbioru ze strony innych ludzi. Ale też jest zapotrzebowanie ze strony człowieka, który po prostu, przynajmniej od czasu do czasu, chce w jakiś inny sposób przeżyć treści związane choćby z aktualnym okresem liturgicznym. Takie śpiewane oratorium Drogi Krzyżowej bez wątpienia jest jakąś pomocą, żeby głębiej wejść w tajemnicę Męki Chrystusa, przeżyć ją na nowo, może inaczej - tłumaczy ks. Bartosz.
Poza tym, o czym świadczy licznie zgromadzona w kościele pw. bł. Karoliny publiczność, nawet jeśli na co dzień nie każdy jest koneserem trudniejszych form muzycznych, to choćby od czasu do czasu sięga po coś, co jest może trudniejsze w odbiorze, ale - o czym autorzy „Śladu losu” pisali już wiele razy - zostawia okruch emocji, kilka zapamiętanych zdań treści, do których się czasem wraca i które inspirują, by jeszcze raz zastanowić się nad własną kondycją, nad tym, kim jesteśmy, dokąd idziemy.