Parafia Trójcy Przenajświętszej powstała tutaj na mocy dekretu bp. Leona Wałęgi w 1925 roku. Z miejscowością i parafią związały się losy Ewy Ankwiczówny - miłości Adama Mickiewicza i Otto Schimka, który nie chciał strzelać do Polaków.
Centrum miejscowości, w którym znajduje się kościół, widać z cmentarnego wzniesienia. Między łagodnie falującymi tutaj łąkami i polami, z rzadka rozdzielonymi drzewami, wije się droga ostro zakręcająca w prawo. Dojechać nią można pod sam kościół parafialny, który stanął tutaj w 1778 roku staraniem Macieja Niemyskiego herbu Jastrzębiec. Był to kościół dworski.
Zanim doszło do powstania parafii, ludzie pozostawali pod opieką księży z Łęk Górnych. Sama wieś powstała już w 1407 roku. Została lokowana na prawie niemieckim. Na południu graniczyła z Łękami Górnymi, a na północy z Czarnym Lasem. Osada - jak można przeczytać na stronie parafii w Machowej - wzięła swoją nazwę od imienia pierwszego sołtysa Macieja (Macha).
Musiało minąć sporo czasu, żeby tak kolejni właściciele Machowej jak i sami mieszkańcy, zaczęli starania o uniezależnienie się od parafii w Łękach Górnych. Po postawieniu kościoła, duszpasterstwem zajmowali się tutaj kapelani dworscy. Trwało to - jak pisze bp Leon Wałęga w dekrecie erygującym parafię - od 1785 do 1846 roku.
W 1889 roku mieszkańcy Machowej zbudowali obok kościoła plebanię, zdobyli też grunt pod cmentarz, i z tymi argumentami pojechali prosić biskupa tarnowskiego o ustanowienie w miejscowości niezależnej placówki duszpasterskiej.
Bp Ignacy Józef Łobos zgodził się i erygował w Machowej ekspozyturę, jeszcze nie parafię, ale już z pewną niezależnością, a co najważniejsze z własnym duszpasterzem. Dopiero jednak 10 maja 1925 roku bp Leon Wałęga ustanowił tutaj samodzielną parafię z usuwalnym - jak pisze w dekrecie - proboszczem. Pierwszym był ks. Franciszek Garlik, po nim posługę proboszcza spełniali księża Jan Ciszek, Eugeniusz Szydłowski, Stanisław Boryczka, Ryszard Biernat, Stanisław Gąsior, a od 2019 roku ks. Piotr Wawrzyniak.
Centrum życia religijnego parafii stał się od początku XVIII-wieczny drewniany kościół pw. Trójcy Przenajświętszej. W drewnianej jednonawowej świątyni wzrok przykuwa piękna polichromia ścian. Roślinne motywy, z wplecionymi krzyżami łacińskimi, imitują drogie tkaniny. Na stropie w prezbiterium patrzy na modlących się Matka Boża z Dzieciątkiem, św. Agnieszką i św. Dorotą. Nad głowami, w nawie głównej, dzieje się Przemienienie Pańskie, a na oglądających tę scenę spoglądają czterej Ewangeliści i aniołki. Wzrok zatrzymuje się również na dwóch ołtarzach bocznych Serca Pana Jezusa i Matki Bożej Różańcowej, ze świętymi Rozalią, Stasiem Kostką, Teresą Wielką i Dominikiem. Uwagę przykuwa także barwna terakotowa posadzka. Tę w prezbiterium udało się odkryć w czasie remontu świątyni. Dziś można się przyglądać kunsztowi wykonania każdej z płytek, ponoć przywiezionych z Ziem Odzyskanych w połowie XX wieku. Barok (najstarsze elementy wyposażenia) współbrzmi tutaj z neogotykiem i neorenesansem. Prawdziwe perełki można znaleźć też w zakrystii, wśród których wyróżnia się barokowa kapa z początku XVIII wieku, która została wykonana we Francji.
Świątynia jest nie tylko miejscem modlitwy, ale i pochówku dawnych właścicieli. W krypcie pod prezbiterium spoczywa m.in. Henrietta Ewa, córka Stanisława Ankwicza i Zofii z Łempickich. Jak informuje Katarzyna Grzebyk, Ewa urodziła się 28 października 1810 roku w Machowej. W 1827 roku Ankwiczowie wyjechali do Włoch. W Rzymie wynajęli pałac i otworzyli w nim salon towarzyski, goszcząc w nim m.in. Adama Mickiewicza. Znany już wówczas poeta zakochał się w młodej, wykształconej, znającej kilka języków, Ewie. Spędzał z nią czas nie tylko w pałacowych murach, ale w czasie wycieczek po antycznych ruinach. Hrabianka była jego przewodniczką. Zaloty Mickiewicza nie spodobały się jednak ojcu Ewy, który w końcu, choć dyplomatycznie, podał poecie „czarną polewkę”. Ostatni raz Ewa i Adam spotkali się w 1831 roku. Choć nigdy więcej się nie zobaczyli, ich relacja znalazła odzwierciedlenie w twórczości poety. Ankwiczówna stała się pierwowzorem Ewy Horeszkówny, a jej ojciec stolnika w „Panu Tadeuszu”. Hrabiankę można też odkryć w postaci Ewy w III części „Dziadów”. Rzymskiej miłości Mickiewicz dedykował również dwa utwory. Hrabina zmarła 7 stycznia 1879 roku w Krasnem koło Rzeszowa, ale pochowano ją w Machowej.
Przy kościele w Machowej wzbudza ciekawość okazały grobowiec, jednak bez żadnego epitafium, trochę się już rozpadający pod wpływem warunków atmosferycznych. Grobowiec postawiono tutaj z myślą o przeniesieniu ciała Otto Schimka, kiedy spodziewano się, że rozpocznie się jego proces beatyfikacyjny. Nie rozpoczął się, grobowiec jednak został. Postać żołnierza Wehrmachtu, który został stracony w 1944 roku za to, że nie wypełnił rozkazu strzelania do polskiej ludności cywilnej, została też upamiętniona w salce przylegającej do kościoła od strony południowej. Wiszą tutaj jego portrety, obraz przedstawiający moment śmierci, a także koszula należąca do Otta.
Historia żołnierza odżyła wówczas, kiedy do Machowej zawitała jego siostra. Elfriede Kujal szukała na miejscowym cmentarzu grobu swojego brata. Postać Otto w szybkim czasie, zwłaszcza w latach 70. i 80. XX wieku, urosła do rangi symbolu. Za swojego patrona zaczęli go uważać polscy pacyfiści, ale i Kościół postanowił się przyjrzeć jego historii. W Machowej nie brakowało wycieczek i pielgrzymek modlących się nad grobem Schimka, który okazał się w końcu symboliczną mogiłą żołnierza, ponieważ jego ciała do tej pory nie odnaleziono. Mimo wszystko, łatwo dotrzeć do niej dzięki tabliczce, i równie łatwo przekonać się, że pamięć o Otto nie wyblakła. Grób jest zadbany, ozdobiony kwiatami, palą się na nim znicze, a nad krzyżem powiewają flagi dwóch narodów. Austriacka (kraj pochodzenia Schimka) i polska.
Machowa ma jeszcze więcej tajemnic, jak choćby ta związana z tajemniczymi tunelami prowadzącymi od nieistniejącego już dworu w nieznane… Podobnie i historia stuletniej wspólnoty obfituje w różne, nieraz bardzo dramatyczne wydarzenia. Niektóre z nich opisujemy w numerze 15 „Gościa Tarnowskiego” w cyklu prezentującym wiekowe jubilatki.