– Przez Boże miłosierdzie dostajemy wszystko, co mamy – mówi Dariusz Szewczyk, regionalny lider wojowników Maryi na archidiecezję krakowską.
Dariusz nie ma jeszcze czterdziestki. Jest ze Słopnic w diecezji tarnowskiej. – Pochodzę z Limanowej. Zawsze byłem blisko Pana Boga, ale kiedy w 2019 roku zmarła mi żona i zostałem sam z trójką dzieci, doświadczyłem tego, że bez codziennej Eucharystii, bez całkowitego zaufania Jezusowi, nie dałbym rady. Wtedy Maryja założyła mi na szyję swój różaniec. Przez Nią doświadczyłem jeszcze większego pragnienia Pana Boga, przez Nią poznałem Wojowników Maryi, braci, którzy mnie wspierali i nadal to robią na każdym kroku, na których mogę liczyć – mówi Dariusz. Dziś może z głębokim przekonaniem mówić, że Pan Bóg daje tyle, ile człowiek może udźwignąć, i ma wobec każdego jakiś plan. Przed nim archidiecezjalnym liderem był Paweł Kluza. – Miałem synów chorych na serce. Żona zapisała mnie na pielgrzymkę do Medjugorja. Pojechałem dla jej świętego spokoju, myśląc, że jakoś te osiem dni przeżyję. Tam poczułem dotknięcie Matki Bożej. Wróciłem już inny. Kilka dni później jeden z synów zmarł w czasie operacji. Po ludzku trudno to było przyjąć, ale Matka Boża mnie do tego też przygotowała – opowiada Paweł. Potem stanął u początków pierwszej w Małopolsce wspólnoty wojowników Maryi. Obaj mówią, że wielu chłopaków we wspólnocie jest na różny sposób poranionych. – Przychodzi chwila, że trzeba stanąć w prawdzie o sobie, czasem uznać własną bezsilność i otworzyć się na Boże miłosierdzie – dodaje Paweł. Dlatego lubią przypominać słowa św. Pawła, że „moc w słabości się doskonali”, kiedy mężczyźni, którzy z natury są samowystarczalni i samodzielni otwierają się na Boga, który ich podnosi i prowadzi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.