Las miejscem spotkania z nadprzyrodzonością.
Las to miejsce, gdzie cisza mówi więcej niż tysiące słów. Gdzie czas nie biegnie, lecz przenika każdą gałąź, każde źdźbło trawy, każdą kroplę rosy na igłach sosen. Patrząc na te zdjęcia, można dostrzec nie tylko piękno przyrody, ale także głębszą metaforę ludzkiego istnienia i Bożej obecności w świecie. Pierwsze zdjęcie ukazuje stary, spróchniały pień drzewa, powoli rozsypujący się w proch. To obraz przemijania, kruchości życia. Drzewo, które kiedyś było dumne i mocne, teraz rozpada się, staje się częścią ziemi. Czy nie jest to przypomnienie o ludzkiej kondycji? „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” - mówi Biblia (Rdz 3, 19). Ale czy to oznacza koniec? Nie, bo nawet w śmierci jest życie – nowe rośliny wyrastają z jego szczątków, a ziemia, która je przyjmuje, staje się żyznym gruntem dla kolejnych pokoleń. Drugie i trzecie zdjęcie przedstawiają smukłe, wysokie sosny, wznoszące się ku niebu. Wśród młodych drzewek i krzewów są one jak strażnicy, przypominający o trwałości i niezmiennej obecności Boga. W świecie pełnym zmian, niepewności i chaosu, Bóg pozostaje tym, który jest - „Jestem, który jestem” (Wj 3, 14).
Te drzewa sięgają ku niebu, tak jak i my, mimo trudów życia, powinniśmy podnosić głowy i kierować serce ku Bogu. One przetrwały burze, mrozy i wichry, a jednak stoją - mocne, pewne, zakorzenione. Tak samo człowiek, który zaufa Bogu, choćby życie nim wstrząsało, pozostanie silny, bo jego fundamentem jest coś większego niż on sam. Gdy wchodzimy do lasu, otacza nas półmrok. Korony drzew przysłaniają niebo, a jednak wciąż pomiędzy gałęziami przebijają się promienie słońca. To światło nadaje kształt otoczeniu, ożywia kolory, rozprasza cień.
W naszym życiu często doświadczamy ciemności - lęku, zwątpienia, samotności. Bywamy jak ten spróchniały pień, który wydaje się już nie mieć nadziei. Ale nawet w największym cieniu Bóg pozostawia promienie swojej łaski. Czasem światło to pojawia się delikatnie, niemal niezauważalnie - w ciepłym słowie bliskiej osoby, w uśmiechu przechodnia, w ciszy modlitwy. Innym razem rozświetla wszystko gwałtownie, jak błyskawica w burzy, która ukazuje drogę, To przypomnienie, że Bóg nigdy nie zostawia nas samych. Jego łaska jest jak słońce w lesie - choć czasem ukryta, zawsze obecna.
Patrząc na te zdjęcia, możemy dostrzec subtelne, lecz wyraźne ślady Bożego działania w otaczającym nas świecie. Natura, w swojej prostocie i pięknie, staje się świadectwem Jego obecności. Obumarły pień nie jest tylko znakiem końca - jest przypomnieniem o przemijaniu, które nie oznacza końca, lecz może być początkiem czegoś nowego. To w nim odnajdujemy obraz odrodzenia, nadziei i Bożej mądrości ukrytej w rytmie przyrody. Wysokie i wytrwałe sosny, uczą nas wiary i zaufania. Ich korzenie są głęboko tkwiące w ziemi, tak jak i my powinniśmy być zakorzenieni w wartościach, które prowadzą nas ku górze - ku światłu, ku Bogu. Są trwałe, mimo burz i wiatrów, które próbują je złamać - tak jak i nas spotykają trudności, którym musimy stawić czoła, zachowując wewnętrzny spokój i siłę. Delikatny mech pokrywający ziemię to symbol pokory i cichej obecności. Nie rzuca się w oczy, a jednak jest niezbędny, tak jak ciche dobro, które czyni świat lepszym.
Las, w swojej harmonii i ciszy, oddycha obecnością Boga. W każdym jego zakątku możemy wyczuć boski rytm, tętno stworzenia, które wskazuje na Stwórcę. A my? Czy potrafimy się zatrzymać, by naprawdę zobaczyć, usłyszeć i poczuć tę obecność? Czy jesteśmy zdolni wsłuchać się w ciszę, która nie jest pustką, lecz przestrzenią dla Boga? Może odpowiedź nie tkwi w skomplikowanych słowach czy wielkich gestach, ale w prostocie – w codzienności, w uważnym spojrzeniu, w zachwycie nad tym, co jest zwyczajne, lecz pełne życia. Wystarczy się otworzyć - tak jak drzewa, które wzrastają ku niebu. Trwać mocno, ufać i pozwolić, by Stwórca prowadził nas swoją niewidzialną, lecz troskliwą dłonią. Bo być może właśnie w tej codziennej, cichej obecności kryje się największy cud.
Zagłosuj na pracę klikając w poniższy link: