O tym, by w pośpiechu znaleźć czas, by się zatrzymać i usłyszeć prawdziwy głos ciszy…
Opowieść o wędrówce przez las, nad bursztynową wodę, płynne zwierciadło i przez most symboli… albo po prostu opowieść o spotkaniu z naturą i Bogiem.
Tego dnia postanowiłam odejść od codzienności. Wyjść z domu i iść przed siebie bez konkretnego planu, pozwalając, by to droga mnie gdzieś zaprowadziła. Jako iż mieszkam niedaleko lasu, to właśnie tam postanowiłam się udać.
Już zaledwie po paru krokach poczułam, jakby świat ujawnił mi swe drugie oblicze, jak wszystko wokół mnie się wycisza, a jednak żyje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Leśna ściółka delikatnie uginała się pod moimi stopami, a w powietrzu roznosił się zapach mchu i kory drzew. Zachwyciło mnie światło malujące srebrne smugi na ziemi, tańczące wśród złotych liści i miałam wrażenie, że zbliżam się do czegoś więcej niż głębi lasu. Tak jakbym miała zobaczyć, bądź usłyszeć coś, co ginęło w tłoku i hałasie - może nawet głos Boga.
W pewnym momencie, moim oczom ukazał się kanał wodny. Przystanęłam w miejscu i nie spodziewałam się, że coś tak prostego poruszy mnie do głębi. Spojrzałam na wodę i zrozumiałam, że to nie jest zwykłe miejsce. Miała ona kolor bursztynu- złocisty, ciepły, jakby samo słońce w niej zamieszkało. Leniwie płynęła, w sposób jakby opowiadała starą bajkę. W świetle, które na nią padało, wszystko wydawało mi się łagodniejsze i miękkie. Pomyślałam wtedy o marzeniach - o tych, które często przykrywa kurz codzienności. Może ta woda nie bez powodu wyglądała jak płynne złoto? Może to nasz Stwórca chciał mi powiedzieć, że jeśli tylko się zatrzymam i zaufam, to nie ma niczego zbyt trudnego, czy zbyt naiwnego do spełnienia. Było to przypomnienie, że choć marzenia są ukryte, to wciąż w nas płyną i trzeba im na to pozwolić. Może we własnym rytmie spełniają się najlepiej?
Po chwili refleksji ruszyłam dalej i po około 10 minutach drogi zobaczyłam, że za ścianą drzew rozpościerał się staw. Szeroki, spokojny, prawie nieruchomy. Usiadłam na brzegu i zaczęłam wpatrywać się w jego powierzchnię, która wyglądała niczym tafla szkła. Nie mówiła nic, ale w jej milczeniu było wszystko. Odbijała nie tylko niebo i drzewa, lecz również to, co czułam. Była jak lustro duszy. Poczułam, jak zwalniają we mnie myśli, oddech i czas. Zdałam sobie sprawę, że tu naprawdę można usłyszeć to, co często umyka nam w dzisiejszym świecie przepychu-głos ciszy, głos obecności. To, że jest ktoś, kto czuwa nad całym światem, dbając o dobro każdego człowieka. Z letargu wybudził mnie wiatr, który poruszył delikatnie wodą, burząc namalowany wcześniej obraz, by zaraz odtworzyć go na nowo.
Uniosłam głowę i popatrzyłam na przeciwny brzeg. Znajdował się tam mały drewniany mostek, który przykuł moją uwagę, dlatego też postanowiłam tam pójść. Kiedy weszłam na deski drewno lekko zatrzeszczało, jakby opowiadało historie tych, którzy byli tu przede mną. Most wydawał mi się czymś więcej niż tylko przejściem - był symbolem. Przejście z jednego na drugi brzeg, było podróżą między przeszłością, a przyszłością, zmianą oraz nową decyzją. Był znakiem Stwórcy, iż między pragnieniem, a spełnieniem zawsze istnieje ścieżka, jeśli tylko odważymy się przejść.
Stwierdziłam, że nadeszła już pora się zbierać, zatem skierowałam się w stronę mojego domu. Gdy myślałam, że już nic więcej mnie nie zaskoczy, tuż przy końcu polnej dróżki dostrzegłam kopiec mrówek. Przypatrywałam mu się z rozmarzeniem i z zaciekawieniem. Przypominał mi on kulę ziemską oraz zamieszkujących ją ludzi. Na początku, z odległości kilku metrów, mrówki zlewały się w całość, pokrywając ich wyspę swoimi czarno-czerwonymi ciałami. Spostrzegłam, że są jednością. Zastanawiałam się, jaki piękny byłby świat, gdyby również ludzie żyli we wspólnocie według planu Boga. Gdyby współpracowali ze sobą, wkładając w to całe swoje serce, mając w tym wspólny cel, a nie robiąc tylko coś na pokaz, nie dając z siebie stu procent.
Odwróciłam się za siebie i ostatni raz zmierzyłam wzrokiem las. Wtedy pojęłam, że to nie był zwykły spacer. To było spotkanie z naturą, z sobą samym i z Bogiem, który przecież to wszystko stworzył. Żeby to zobaczyć, wystarczy się zatrzymać.
Zagłosuj na pracę klikając w poniższy link: