Cieniawa w ramionach krzyża

Równo 20 lat temu został wzniesiony krzyż na Wierchowinie i swoimi ramionami objął całą wieś.

Była piękna słoneczna sobota, przyroda budziła się do życia po zimowym czasie, wśród porośniętych zbożem pól Józef Gaborek i Bolesław Kruczek dwoma ciągnikami wywieźli krzyż na szczyt. Za krzyżem szła grupa mieszkańców, by uczestniczyć w tym historycznym dla Cieniawy wydarzeniu. Tam, na górze, czekało już kilkunastu mężczyzn by ten krzyż wznieść.

Po postawieniu 12-metrowej konstrukcji krzyża sztorcem i pierwszym jego połączeniu ze stopą podjęto próbę jego podniesienia. Ten jednak jakby był przyspawany do ziemi. Trzy ciągniki ciągnęły liny na wielokrążkach, drzewo, na które założono liny, gięło się, jednak podniesiono dwutonowy krzyż z ziemi i powoli wspinał się on przy asekuracji ku górze.

Cieniawa w ramionach krzyża   Podnoszenie krzyża. Łukasz Poręba

Zbliżała się godzina 12, rozpięte ramiona krzyża zagórowały nad Cieniawą. Ktoś zadzwonił do księdza proboszcza Franciszka Olczaka. W chwili, gdy ze wszystkich kościołów biły dzwony na Anioł Pański, powiedziano mu, by spojrzał na Wierchowinę i na wzniesiony krzyż. Był z tego faktu bardzo szczęśliwy.

Postawienie krzyża było inicjatywą Czesława Kociołka, który wspominał: "Śniło mi się, że paliłem ognisko przed krzyżem na Wierchowinie. Podzieliłem się tym z proboszczem ks. Franciszkiem Olczakiem podczas kolędy. Powiedział, że jakbym to pociągnął, to on pomoże". Dalszą historię każdy doskonale zna, lecz dziś szczególnie wspomnijmy tych, którzy pracowali przy jego budowie, począwszy od niwelacji terenu, betonowania stopy, postawienia krzyża, oświetlenia i dalszych prac, aż do dzisiaj.

Wspomnijmy również tych, których ziemska pielgrzymka dobiegła już końca, a którzy brali czynny udział w postawieniu krzyża. Byli to Czesław Kociołek, Jan Gaborek, Bolesław Kruczek, Kazimierz Kruczek i Jan Poręba.

Cieniawa w ramionach krzyża   Postawienie monumentu było wydarzeniem religijnym. Łukasz Poręba

Krzyż na górze Wierchowinie już na zawsze wpisał się w pejzaż naszej pięknej wsi. Z perspektywy minionych dwudziestu lat, dobrze się stało ze znaleźli się ludzie, którzy to zainicjowali, ofiarowali grunt pod jego budowę, wszyscy ci którzy wsparli to dzieło finansowo, materiałami, swoją pracą.

Teraz, a może zwłaszcza w jubileuszowym roku, trzeba nam na nowo odkrywać to miejsce, by było częściej odwiedzane i by jego historia przekazywana była następnym pokoleniom.

Ciszy fakt, że są osoby, które czasem i mimo niesprzyjającej pogody pod tym krzyżem są zawsze w chwilach ważnych dla naszej ojczyzny, bądź z okazji różnych świąt czy uroczystości, organizują tam modlitwy, spotkania, czuwania, bo tam, na tej górze, jest jakby bliżej nieba.

Niech rok 2025, z faktu okrągłej rocznicy jego powstania, będzie nazwany w naszej wsi "Rokiem Krzyża im. św Jana Pawła II na Wierchowinie". On sam zdaje się o to prosić: "Na naszej polskiej ziemi krzyż ma długą, już ponad tysiącletnią historię. Jest to historia zbawienia, która wpisuje się w historię tej wielkiej wspólnoty ludzkiej, jaką jest naród. W okresach najcięższych dziejowych prób naród szukał i znajdował siłę do przetrwania i do powstania z dziejowych klęsk właśnie w nim - w Chrystusowym Krzyżu! I nigdy się nie zawiódł. Był mocny mocą i mądrością Krzyża!".

Czy można o tym nie pamiętać?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..