W parafii Ducha Świętego w Mielcu odbył się pierwszy parafialny kongres róż Żywego Różańca.
Spotkanie odbyło się w sobotę 17 maja. Rozpoczęła je modlitwa różańcowa, podczas której wnoszone były obrazy Matki Bożej, wykonane w różnych kulturach i na różnych kontynentach. Prowadzący zawierzali się opiece Maryi, modlili się za misje i misjonarzy, wspominali też pochodzących z diecezji tarnowskiej misjonarzy męczenników: bł. Zbigniewa Strzałkowskiego, sługę Bożego Jana Czubę, kleryka SMA Roberta Gucwę i s. Czesławę Lorek.
Modlitwie różańcowej przed Najświętszym Sakramentem przewodniczył diakon Ozyrys Malwa Bekilam z Republiki Środkowoafrykańskiej, z diecezji Bouar, który w tym roku ukończył teologię w WSD w Tarnowie i wkrótce otrzyma święcenia kapłańskie w swojej diecezji.
- W ciągu tych lat pobytu w Polsce mogłem się napatrzeć na ludzi prawdziwie zaangażowanych w życie Kościoła. My jesteśmy wobec was trochę jak niemowlęta, które dopiero uczą się chodzić - mówi Ozyrys. Modlitwa różańcowa jest mu bardzo bliska. - Odmawiam ją codziennie, mając świadomość, że Maryja jest Matką kapłanów i że w Jej szkole mogę uczyć się służenia ludziom. W moim kraju w diecezji nie ma róż Żywego Różańca, ale są grupy modlitewne, które często i chętnie biorą różaniec do rąk. Taką mocną grupą apostolską jest Legion Maryi. A o tym, jak moi rodacy cenią sobie modlitwę różańcową, świadczy i to, że kiedy pytałem ich, co im przywieźć z Polski, odpowiadali, że chcą różaniec - mówi diakon.
Uczestnicy kongresu mogli wysłuchać prelekcji ks. Leszka Zielińskiego, byłego misjonarza w Republice Środkowej Afryki, obecnie wikariusza w parafii Ducha Świętego w Mielcu, pomysłodawcy kongresu. Ks. Zieliński przypomniał nie tylko postać św. Dominika, duchowego ojca modlitwy różańcowej, ale przede wszystkim bł. Paulinę Jaricot, która zainicjowała w Kościele dzieło róż Żywego Różańca, ukierunkowane na wspieranie misji i misjonarzy poprzez ofiarowaną w ich intencji modlitwę różańcową. Przywołał też św. Filomenę, ulubioną świętą bł. Pauliny, która jest wzorem wierności Chrystusowi aż do męczeńskiej śmierci.
- Jako misjonarz czułem, że towarzyszy mi modlitwa różańcowa diecezjan skupionych w różach Żywego Różańca, zwłaszcza w trudnych momentach trwającej w RCA wojny domowej. Tę moc modlitewnego wsparcia odczuwało się, kiedy został porwany ks. Mateusz Dziedzic, z którym byłem wtedy na jednej parafii. Nasze róże, których jest 23, mają świadomość, jak bardzo ich modlitwa jest potrzebna misjonarzom. Są misyjne, tak jak zamierzyła to bł. Paulina Jaricot. Mimo wszystko warto przypominać, dlaczego powstało to dzieło modlitwy, jakie są zadania członków róż, jakie mają obowiązki, ale też jakich łask udziela Pan Bóg tym, którzy codziennie modlą się na różańcu, rozważając konkretną tajemnicę, ofiarując ten dar Kościołowi, Ojcu Świętemu, misjonarzom i katolikom w krajach misyjnych. Warto podkreślić, że członkowie róż są dzisiaj szczególnie wezwani, by bronić Kościoła i troszczyć się o wierność jego nauczaniu - mówi ks. Leszek.
Wartość istnienia róż docenia proboszcz ks. Waldemar Ciosek, który podkreśla, że codziennie ponad 400 osób w parafii modli się na różańcu, uczestnicząc również w życiu wspólnoty poprzez formację w ramach comiesięcznych spotkań i innych nabożeństw.
Koordynatorką róż jest Jadwiga Żelazko. - Jestem w róży już od 1996 roku. Wcześniej modliłam się na różańcu, ale kiedy zachorowało mi dziecko, postanowiłam, że jeszcze mocniej przylgnę do tej modlitwy. By jednak nie koncentrować się tylko na chorobie dziecka, zdecydowałam, że będę się modlić za czterech misjonarzy. Pierwszym był ks. Jan Piotrowski [dziś biskup kielecki - przyp. red.], kolejnym - ks. Jan Kudłacz (pierwszy wikariusz w parafii Ducha Świętego), następni to byli werbiści pracujący w Papui-Nowej Gwinei. Modliłam się też za o. Mariana Żelazka i bp. Jerzego Mazura. Od 6 lat należymy do diakonii modlitwy za kleryków i księży. Jadą na misje, my jedziemy razem z nimi w duchowy sposób. I to jest wspaniałe, że w ten sposób możemy być razem - mówi pani Jadwiga.
Róże w parafii Ducha Świętego tworzą osoby nie tylko dorosłe, ale również młodzież i dzieci. Takie grupy powstały w szkole nr 8 oraz w dwóch szkołach ponadpodstawowych, gdzie nauczycielką religii jest Jolanta Witek. To ona animuje misyjnie swoich uczniów. W pierwszej części spotkania wzięli udział Franciszek, Kajetan, Kacper, Miłosz, Mikołaj, Kuba i Michał. Wszyscy są uczniami Szkoły Podstawowej nr 8 im. Stanisława Działowskiego i razem z dziewczętami tworzą różę Żywego Różańca. - Nie jesteśmy w niej z musu, po prostu chcieliśmy, żeby duchowo się rozwijać, ale też pomagać misjom - mówią chłopcy. Ich pomoc jest ukierunkowana na duchowe wsparcie rówieśników w krajach misyjnych. Uczniowie są też zaangażowani w dzieło kolędników misyjnych. - Mamy też różę w V LO oraz w technikum ekonomicznym w Zespole Szkół im. bł. ks. Romana Sitki - dodaje pani Jolanta, podkreślając, że taka inicjatywa naprawdę się udaje. - Różaniec staje się formą wychowania - mówi nauczycielka.
Pierwszy parafialny kongres róż Żywego Różańca był także czasem modlitwy o beatyfikację sługi Bożego ks. Jana Czuba, tarnowskiego misjonarza zamordowanego w Kongu w 1998 roku. Na spotkanie do Mielca przyjechał postulator procesu ks. Maksymilian Lelito. - Obecnie trwają przesłuchania świadków i mamy nadzieję, że do końca roku zbierzemy całą dokumentację na poziomie diecezjalnym i prześlemy ją do Watykanu - mówi duchowny.
Mieleckie spotkanie było też okazją do refleksji nad tym, jak ożywiać działalność róż. Jednym z wyzwań jest zastępowalność pokoleń w poszczególnych grupach. Istnienie dziecięcych i młodzieżowych róż Żywego Różańca to jedna z odpowiedzi, gdzie szukać kolejnych apostołów misyjnej modlitwy różańcowej.
Kongres zakończyła Msza św. w kościele parafialnym, podczas której modlono się o beatyfikację ks. Czuby, ale też i o to, by grono róż stale się powiększało, wzbogacając duchowy pejzaż wspólnoty parafialnej.