Stanisław Wilk i ks. Jan Wierzba świętowali rocznice swojej służby w Kościele. Łącznie to 100 lat, z czego 20 jest wspólnie przeżytym czasem.
W parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Borowej k. Dębicy świętowano 8 czerwca niecodzienny jubileusz: 60-lecia pracy organisty Stanisława Wilka i 40-lecie kapłańskiej służby ks. proboszcza Jana Wierzby. - Łącznie to 100 lat - żartuje ks. Jan. Przez ostatnie 20 z nich obaj współpracują razem w borowskiej parafii.
Droga do muzycznej posługi organistowskiej zaczęła się w życiu pana Stanisława już w wieku 9 albo 10 lat.
- Uczęszczałem wtedy do ogniska muzycznego, które prowadził Józef Knych, bardzo dobry nauczyciel i organista z Czarnej. Uczył mnie grać najpierw na mandolinie, a później na akordeonie klawiszowym. Mój tato (też grający: na akordeonie guzikowym i kontrabasie) miał brata, który służył w wojsku, był oficerem, ale też grał na fisharmonii i organach. W latach 50. ubiegłego wieku grał w Częstochowie w kaplicy wojskowej. I ów wujek sprezentował nam fisharmonię - opowiada Stanisław Wilk opisując barwnie podróż furmanką na dworzec PKP do Czarnej, gdzie pociągiem przywieziono instrument. - Załadowaliśmy go na wóz, przywieźliśmy do Borowej i wstawiliśmy do pokoju… I tak zaczęła się nowa muzyczna przygoda w moim życiu - wspomina organista.
Nie było mu trudno zaznajomić się z fisharmonią, bo potrafił już czytać nuty, przydała się też umiejętność gry na instrumencie klawiszowym. Józef Knych powoli wtajemniczał małego Stanisława w muzykę organową. Później, na początku lat 60. XX wieku, chłopiec przeniósł się z nauką do organisty w Zasowie, pana Pasionka.
W nabywaniu nowych umiejętności pomogła też nauka łaciny w liceum, wszak muzyczny start pana Stanisława miał miejsce w czasie, kiedy w Kościele obowiązywał jeszcze ryt przedsoborowy, z nieodłącznym językiem łacińskim. - Msze, śluby i pogrzeby były sprawowane po łacinie, dopiero na początku lat 70. zaczął wchodzić język polski, ale też nie od razu liturgia była w całości w naszym języku - wspomina organista.
Mile wspomina swojego pierwszego proboszcza ks. Emila Matysa, z którym współpracował jako organista. - Bo sam był muzycznie uzdolniony, grał na instrumentach, więc mogliśmy obaj sobie pograć, pokoncertować. Miniony czas to także posługa w innych parafiach, gdzie zastępowało się kolegów. Grałem w Czarnej, Zasowie, Wiewiórce, Straszęcinie, Starej Jastrząbce, Róży, w czasie pobytu w USA w tamtejszych kościołach… 60 lat upłynęło, ale dalej mnie to cieszy, oby tylko zdrowie było. A sama gra to dla mnie misja, której celem jest uwielbienie Boga i pomaganie ludziom w modlitwie - podkreśla jubilat.
Z muzyczną aktywnością łączy też społecznikostwo. Jest prezesem OSP w Borowej i przewodniczącym rady parafialnej.
Od 20 lat współpracuje z ks. Wierzbą, borowskim proboszczem, który obchodzi w tym roku 40-lecie kapłaństwa. - Wiedziałem, że chcę być księdzem, ale musiałem kłamać, że jest inaczej - mówi przekornie ks. Jan. - Inaczej nie zdałbym matury, gdybym się przyznał. Nauczyciele wiedzieli jedynie tyle, że chcę być architektem - dodaje kapłan. I został, ale jako ksiądz zajął się tworzeniem duchowej architektury Kościoła na wielu placówkach w diecezji, a od prawie 20 lat w parafii MB Częstochowskiej w Borowej.
- Bez ludzi nic bym tutaj nie zrobił, a tak, dzięki współpracy z nimi, z panem Stanisławem, udało się w ostatnim czasie wykonać wiele prac w kościele i wokół niego. Rozwinęły się też inicjatywy duchowe. Należą do nich nabożeństwa fatimskie, a także Orszak Trzech Króli, który z rozmachem organizują moi parafianie - opowiada proboszcz.
W Borowej wszędzie jest blisko, bo i do kościoła, i do szkoły, i do remizy OSP, miejsc, w których koncentruje się życie społeczne wsi. - To jest wielka wartość, że jesteśmy tak blisko siebie i możemy współpracować dla dobra całej społeczności - podkreśla duszpasterz.
Dziękowano za to m.in. podczas Mszy św., której 8 czerwca przewodniczył ks. Stanisław Pałka z Rożnowic. Razem z nim modlili się księża pochodzący i pracujący w Szczawnicy, rodzinnej parafii ks. Wierzby. Nie zabrakło też czasu na życzenia, gratulacje, wiersze i kwiaty, i wspólną agapę, która przedłużyła czas wdzięczności i wspomnień.