To zadane ze zdziwieniem pytanie otworzyło nową kartę w historii rodziny Misiów. W szóstym zjeździe tego rodu w odporyszowskim sanktuarium wzięło udział 200 osób. Połączył ich jubileusz, piękna rocznica, a umocni rodzinna peregrynacja.
Współcześnie dużo mówi się o kryzysie rodzin i słabnięciu rodzinnych relacji. Rzeczywiście jest w tych słowach dużo prawdy, ale czy to oznacza, że rodzina nie ma przyszłości?
- To jaka jest rodzina zależy od każdego z jej członków. Pytanie, które często powinniśmy sobie stawiać: Jak traktuję swoją rodzinę? Czy jest ona dla mnie ważna? Kryzys relacji rodzinnych zaczyna się wtedy, gdy o sobie zapominamy, gdy nie umiemy się wspólnie spotkać, zrozumieć, wesprzeć. Rodzina w sensie ogólnym to grupa ludzi połączona ze sobą więzami krwi, przodkami i wspólną historią. Zastąpienie jej innymi osobami, nawet jeśli są to najbliżsi przyjaciele, nie jest możliwe. Sama teoretyczna wiedza tu nie wystarczy. Budowanie rodzinnych relacji wymaga przede wszystkim wspólnie poświęconego czasu, pamiętania o sobie w ważnych chwilach. Realizacja tego warunku nie jest prosta, ale możliwa - mówi ks. Krzysztof Miś, orionista, rodem z Niecieczy, a jego rodzina tego dowodzi.
Pod koniec maja tego roku w Odporyszowie odbył się szósty zjazd rodziny Misiów. Okazją ku temu stał się Rok Jubileuszowy, ale także 80. rocznica uratowania dzwonu „Teresa” z odporyszowskiego sanktuarium. - W tej wyjątkowej misji znaczącą rolę odegrał członek naszej rodziny Franciszek Miś, który zmarł w 1997 roku. Na jego pogrzebie ówczesny odporyszowski proboszcz ks. Henryk Surma we wspomnieniu o zmarłym opowiedział zgromadzonym żałobnikom o zasługach Franciszka w ratowaniu dzwonu. Większość była zaskoczona, nic o tym nie wiedziała. W czasie okupacji sprawa była trzymana w ścisłej tajemnicy. Za komuny, szczególnie tej zaraz po wojnie, też raczej nie było co się wychylać z zasługami dla Kościoła, to mogło być wtedy nawet niebezpieczne - zauważa kapłan.
Upamiętniając to wydarzenie sprzed 80 lat, odsłonięto na wieży kościoła pamiątkową tablicę przypominającą heroiczny czyn ówczesnych duszpasterzy i mieszkańców parafii. Będzie ona przypominać o bohaterskim czynie osób zaangażowanych w ratowanie największego dzwonu „Teresa” ważącego
Każdy ród ma swoją niepowtarzalną historię, która stanowi o jego tożsamości i bogactwie ducha. Taką historię ma również ród Misiów. - Wieś Borek od ponad 100 lat jest udokumentowaną kolebką naszego rodu, a parafia w Odporyszowie miejscem rodzinnej modlitwy i refleksji przy grobie przodków Józefa i Anny Miś. W ciągu kilkudziesięciu lat odbyło się kilka zjazdów rodzinnych: na Borku, w Odporyszowie i w Dąbrowie Tarnowskiej - wyjaśnia ks. Krzysztof Miś.
Inicjatorem pierwszego zjazdu rodziny Misiów nie był on, ale ks. Antoni Miś, także należący do Zgromadzenia Księży Orionistów, a pochodzący z Borku w parafii Odporyszów. To dzięki niemu około pięćdziesiąt lat temu, w 1979 r., odbyło się pierwsze takie spotkanie. Impulsem do tego stała się pewna sytuacja. Ksiądz Antoni mieszkał wtedy w domu zakonnym w Warszawie. Pewnego dnia przyjechało do niego dwóch krewnych, będących dla siebie dalszymi kuzynami. Spotkali się w wejściu, zupełnie nie wiedząc, że są rodziną. Ks. Antoni, wychodząc im na spotkanie, zadał ze zdziwieniem pytanie: „To wy się nie znacie?!”. Po tym wydarzeniu zorganizował pierwszy zjazd rodzinny. - Od tego czasu pomimo śmierci naszego stryja ks. Antoniego zwyczaj ten jest w rodzinie podtrzymywany - mówi ks. Krzysztof.
Ks. Krzysztof Miś jest przełożonym Domu Formacyjnego Księży Orionistów w Warszawie-Aninie. Oprócz niego i śp. ks. Antoniego z tej rodziny pochodzi jeszcze dwóch księży: ks. Andrzej Miś, proboszcz parafii św. Józefa w Dziwnowie i ks. Michał Miś, także orionista - wikariusz parafii św. Józefa Robotnika w Wołominie.
Rodzinne zjazdy Misiów rozpoczynają się Mszą św., najczęściej jest ona odprawiana w sanktuarium Matki Boskiej w Odporyszowie. To okazja do modlitwy za siebie nawzajem i za zmarłych przodków. Po niej wszyscy udają się na pobliski cmentarz, gdzie są pochowani najstarsi przodkowie. Kolejnym stałym punktem programu jest wspólny obiad.
- Ku radości wszystkich z każdym kolejnym zjazdem jest nas coraz więcej, dlatego na ostatnim spotkaniu było ok. 200 osób. Ważną chwilą każdego zjazdu jest prezentacja poszczególnych rodów, połączona z odczytywaniem drzewa genealogicznego i przedstawianiem wszystkich członków danej gałęzi rodzinnej. Jest to moment pozwalający nam przypomnieć sobie wszystkie imiona ciotek, wujków i kuzynostwa oraz poznać nowych członków rodziny, bo ród nie stoi przecież w martwym punkcie, ale się nieustannie rozwija - zauważa kapłan.
Dalszy ciąg spotkania to okazja do wspólnych rozmów i wspomnień, które czasem trudno zakończyć. Podobnie zresztą bywa z długimi pożegnaniami. - Na co dzień nie jest możliwe utrzymywać kontakt ze wszystkimi, nasza rodzina jest po prostu zbyt duża. Jednak świadomość, że są momenty kiedy potrafimy wspólnie się spotkać, jednoczą. Dzięki takim chwilom nasze rodzinne więzi nieustannie się odnawiają, a rodzinna tradycja pozostaje wciąż żywa - przekonuje ks. Krzysztof Miś.
Z okazji szóstego zjazdu została wydana okolicznościowa broszura pt. „Zarys historii rodziny Miś”. - Na zjeździe otrzymaliśmy w darze od kustosza sanktuarium obraz Matki Bożej Odporyszowskiej, który nawiedzi wszystkie domy członków naszej rodziny. Potrzeba, abyśmy umacniali dalej wspólnotę rodową, zaszczepiając w sercach najmłodszego pokolenia Misiów troskę o rodzinę i o wartości, które nadają sens życiu, a którymi żyli nasi przodkowie: Bóg, honor i ojczyzna - tłumaczy kapłan, a historia jego rodziny być może stanie się dla innych rodów inspiracją do pielęgnowania więzi rodzinnych, jednoczenia się rodzin, poznawania swoich korzeni i tego, co je buduje.
Tak się dzieje. Podobne zjazdy miały miejsce choćby w grocie Matki Bożej z Lourdes w Porąbce Uszewskiej rodu Pabianów i wszystkich obocznych form tego nazwiska. Wiele osób bada też swoje pochodzenie, odszukuje imiona swoich przodków, miejsca, w których żyli, ale czy w którejś rodzinie odbywają się rodzinne peregrynacje obrazów jak ten Matki Bożej Odporyszowskiej w rodzinie Misiów?