Tarnów pożegnał bp. Władysława Bobowskiego.
Dziś, 10 lipca, w tarnowskiej katedrze odbyła się jedna ze stacji pogrzebowych bp. Władysława Bobowskiego, który odszedł do domu Ojca 8 lipca w wieku 93 lat, w roku 50. rocznicy swojej sakry biskupiej i 68. roku kapłaństwa. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył pasterz Kościoła tarnowskiego, a koncelebrowało ją wraz z nim kilkunastu biskupów, szczyrzycki opat i wielu księży, nie tylko z diecezji tarnowskiej.
Uczestniczyła w niej rodzina śp. biskupa, przedstawiciele władz i środowisk akademickich, ruchów i stowarzyszeń, osoby konsekrowane, liczne delegacje, poczty sztandarowe Rycerstwa Niepokalanej, do którego sam należał i był jego opiekunem duchowym przez lata. Sam poświęcił kilkanaście sztandarów oddziałów Rycerstwa Niepokalanej w naszej diecezji.
Wdzięczność za tę obecność wyraził wobec wszystkich przybyłych biskup tarnowski Andrzej Jeż, uświadamiając w czasie wygłoszonej homilii, że przez posługę bp. Władysława Bobowskiego bierzmowanie przyjęła jedna czwarta tarnowskich diecezjan. Udzielił tego sakramentu ponad 262 tys. osób. Jego samego nazwał wiernym stróżem Bożego światła, który w myśl swojego biskupiego hasła przebóstwiał to, co ludzkie. Mogło się to dokonywać w nim, jak i może w każdym z nas dzięki życiu według trzech stopni doskonałości chrześcijańskiej zaproponowanych przez św. Bonawenturę, które bp Władysław lubił przypominać w czasie wykładów z teologii duchowości. Wielu słuchaczy tych wykładów widziało też w nim św. Tereskę od Dzieciątka Jezus, dostrzegając ich podobieństwo w dziecięctwie Bożym, pokorze, skromności, serdeczności i choć ona zmarła młodo, to bp Władysław, mimo swego sędziwego wieku, wciąż młodość zachował w sobie. Na nią także zwrócił uwagę bp Andrzej Jeż, dostrzegając ją w jego niezmiennie młodych oczach i głosie. Sam przez długie lata odpowiadał za formację młodzieży w Polsce z ramienia Konferencji Episkopatu Polski.
Bp Jeż, przywołując jego rodzinne Tropie, religijny klimat tego miejsca nasączonego duchowym dziedzictwem św. Andrzeja Świerada, mówił, że z tego korzenia wyrosła też siła wiary i służebnej miłości bp. Władysława. - Jego rodak pochodzący z Tropia - ks. prof. Józef Swastek wskazywał na podobieństwo pomiędzy św. Świeradem a bp. Władysławem. Pisał, że obydwu łączy podobna duchowość wyrażająca się w ofiarnej służbie bliźnim z motywów nadprzyrodzonych. Św. Andrzej Świerad należy do tych ludzi, z których wyrasta siła polskiego katolicyzmu, a bp Władysław Bobowski do tych hierarchów, z których wyrasta siła katolicyzmu w tarnowskiej diecezji - mówił biskup Jeż.
Zwrócił także uwagę na prostotę życia bp. Władysława, jego dążenie do świętości, rozmowy z ludźmi, podczas których łączył prawdę z miłością, zrozumienie z dobrocią, szczerość z łagodnością i dyskrecją, roztropność z zaufaniem. - To czyniło go duchowym ojcem i przyjacielem - wskazywał, przypominając i o tym, że w środowisku Tarnowa dał się też poznać jako przyjaciel ubogich. - Do drzwi jego domu w Tarnowie przez szereg lat pukali biedni i potrzebujący, każdego z nich starał się wesprzeć. Także w ten sposób wpływał pozytywnie na życie mieszkańców naszego miasta - dodał biskup.
Poddał myśl, że najpiękniej możemy mu podziękować, podejmując drogę, jaką on kroczył, przebóstwiając to, co ludzkie. - Podążajmy drogą chrześcijańskiej doskonałości, nie lękajmy się słuchać głosu Boga przemawiającego w sanktuarium naszych sumień i kroczyć za Nim - zachęcał biskup.
Posłuchaj dłuższego fragmentu homilii bp Andrzeja Jeża:
Bp Władysław Bobowski - wierny świadek Jezusa ChrystusaNa zakończenie uroczystości kanclerz tarnowskiej kurii ks. Robert Kantor odczytał listy kondolencyjne: z Sekretariatu stanu Stolicy Apostolskiej, podpisany w imieniu Ojca Świętego przez sekretarza stanu kard. Pietro Parolliniego oraz od przewodniczącego KEP abp. Tadeusza Wojdy. Swoim wspomnieniem o bp. Władysławie podzielił się także ks. Władysław Bielatowicz, jego kolega z roku święceń kapłańskich. Znali się 75 lat. Opowiadał o pierwszych ich spotkaniach i tym ostatnim, kiedy odwiedził go na dzień przed jego śmiercią z jeszcze z jednym kolegą rocznikowym - ks. Zygmuntem Bochenkiem. Nazwał tę wizytę zjazdem rocznikowym, ale przeżytym w milczeniu, modlitewnym milczeniu nad jego łóżkiem, w którym on spokojnie spał. Mówił z przekonaniem także i o tym, że każde spotkanie z bp. Władysławem było jak spotkanie z łaską Bożą i rodziło w innych pragnienie dążenia do świętości.
- Niech będzie Bóg uwielbiony w swoich aniołach i świętych - tymi słowami ks. Władysław Bielatowicz zakończył swoje wspomnienie o bp. Władysławie, i nie bez powodu. Wielu bowiem przekonanych jest o tym, że śp. bp Władysław był dobrym, świętym człowiekiem, kapłanem, biskupem. Tego rodzaju wpisów, określających go jako świętobliwego i zwracających uwagę na jego anielską dobroć nie brak w księdze kondolencyjnej, która do niedzieli włącznie jest wystawiona w tarnowskiej katedrze. Wpisy już w niej zamieszczone to nierzadko nie są krótkie słowa pożegnania, ale dłuższe wspomnienia, często bardzo osobiste, ukazujące, jak biskup był obecny w życiu tych osób nieraz przez całe ich życie. Mimo że w ostatnich latach widać go było coraz rzadziej, a potem już nie opuszczał swojego mieszkania, wielu ludzi pamiętało o nim, dopytywało o niego, przesyłało pozdrowienia, czasem odwiedzało.
Dziś, po zakończonych uroczystościach pogrzebowych w tarnowskiej katedrze, trumna z ciałem biskupa Władysława została przewieziona do jego rodzinnego Tropia. Jutro tam odbędzie się jego ostatnie pożegnanie i Msza św. pogrzebowa, po której zostanie pochowany w kapłańskim grobowcu na tamtejszym cmentarzu parafialnym.
Czytaj także: