Z roku na rok jest ich więcej. Ponad tysiąc rowerowych pielgrzymów wyruszyło 17 lipca z rejonów, a wspólnie już 18 lipca z Zabawy na Jasną Górę.
W Diecezji Tarnowskiej 17 lipca 2025 r. z kilkunastu miejscowości ruszyła kolejna Rowerowa Pielgrzymka Tarnowska. W tym roku padł rekord frekwencji – ponad 1000 zapisanych cyklistów, dla których pielgrzymka to nie tylko sportowy wysiłek, ale przede wszystkim duchowe wydarzenie, rekolekcje i przeżycie wspólnoty. Wśród uczestników – młodzi, rodziny z dziećmi, seniorzy; wszyscy zjednoczeni w drodze na Jasną Górę. – Najmłodszym uczestnikiem w tym roku jest 3-letni Hubert z rejonu limanowskiego, a najstarszym pan Józef z rejonu sądeckiego, 81 lat – informuje ks. Paweł Szczygieł, dyrektor pielgrzymki.
– Jedziemy trzeci raz. Z roku na rok jest nas więcej. Pierwszego roku 600 osób, potem 800, w tym roku razem z osobami funkcyjnymi jest nas prawie 1100 uczestników. Co będzie w latach kolejnych, nie wiemy. Zainteresowanie rośnie, ogranicza nas jedynie w przyszłości możliwość organizowania noclegów – mówi ks. Szczygieł.
Zabawa. Rowerowa Pielgrzymka Tarnowska. Wyjeżdża pierwsza z 4 grup, tarnowsko-dąbrowskaPielgrzymka jest wydarzeniem religijnym. – To są rekolekcje w drodze. Cudowne, bo dzieją się tu cuda, otrzymuje się łaski. Tutaj serca się przemieniają, tutaj można tak wiele zrozumieć, że to jest bezcenny czas – przekonuje Sabina Ćwik z Poręby Spytkowskiej, która w drogę pojechała z trójką dzieci w wieku od 9 do 18 lat. – To jest także dla rodziny znakomity czas, bo jesteśmy razem czasem bardziej, niż w domu, gdzie każdy ma swoje zajęcia, sprawy, a tu mamy czas dla siebie – dodaje.
Zabawa. Msza św. ma rozpoczęcie 2. dnia Rowerowej Pielgrzymki TarnowskiejŻeby pojechać w drogę, wystarczy rower, zdrowe nogi. – Przydaje się także odrobina doświadczenia, codziennej praktyki, bo kiedy cały rok nikt nie wyciąga roweru z garażu, a potem siada i chce przejechać dzień po dniu 80 kilometrów, to nie nogi, ale inna część ciała może odmówić posłuszeństwa – uśmiecha się Józef Szewczyk z Łoniowej, 50-latek, który z żoną wybrał się po raz trzeci już w drogę na Jasną Górę. Pielgrzymka jest szansą, ale i ograniczeniem. – Nie wyjeżdżam z kim chcę, tylko razem, nie wtedy, kiedy chcę, ale kiedy wszyscy, nie jadę swoim tempem, tylko tempem grupy. Ale to dobrze, że trzeba umieć się dopasować, to uczy porządku, pokory i jest dobre – dodaje. Poza tym to jest wyjazd dla każdego.
Niektórzy mówią, że na rowerze, rowerowa pielgrzymka to żadne rekolekcje, bo to relaks. – Ja się nie zgadzam z takim stwierdzeniem, bo ja chodzę na piesze pielgrzymki i jeżdżę w tych rowerowych. Po pierwsze nie wystarczą ręce i nogi, ale musi być jakiś motyw wiary i serce włożone w pielgrzymowanie. Ja lepiej rekolekcje w drodze przeżywam na rowerze, bo cały dzień – poza stałymi punktami programu – jedziemy niemal w ciszy. Jest czas i okazja, by pomyśleć, porozważać. Na pieszej pielgrzymce takiego czasu ciszy jest mniej. Niemniej jednak cenię obie formy – mówi Dariusz Chmara z Wadowic Górnych.
Organizatorzy podkreślają, że pielgrzymka to nie zwykła wyprawa, ale czas rekolekcji przeżywanych na rowerze, we wspólnocie i modlitwie – także tej bardzo indywidualnej. – Taki czas ładowania duchowego prądu, pięknych doświadczeń, refleksji, modlitwy, doświadczania serdeczności, który pozwala funkcjonować po pielgrzymce. Pielgrzymka to jest taka rzeczywistość, do której może – jak się nam wydaje – nie mamy na co dzień dostępu, ale wielu ludzi do niej tęskni, wielu tak chciało by żyć z dani na dzień. To nie do końca jest możliwe, dlatego doświadczenia pielgrzymki dają siłę na pozostałe dni – tłumaczy Joanna Zimny.
Żeby z tego korzystać zachęcał w Zabawie w czasie porannej Mszy św. rekolekcjonista pielgrzymkowy ks. Janusz Faltyn. – Jako pielgrzymi rowerowi, pielgrzymi nadziei modlimy się o zdrowie fizyczne, ale powinno nam przede wszystkim zależeć na zdrowiu duchowym. Pytajmy się o to, jakie jest nasze serce. Otwierajmy się na natchnienia Ducha Świętego. Z jakieś powodu Pan Bóg chciał nas mieć na tej pielgrzymce. Może po to, że chce uleczyć nas z naszych dolegliwości fizycznych, bo znana jest rymowanka, że kto na rowerze często jeździ, tego lekarz rzadko zwiedzi, ale może Duch Święty kogoś natchnie, by zostawić jakieś wieczorne piwkowanie, a może chce nas poprowadzić, by uzdrowić nasze relacje w rodzinie – mówił w kazaniu.
Cykliści przekonują, że nawet zmęczenie czy trud opłacają się, bo „pielgrzymka ustawia codzienność, uczy pokory i współpracy”. Ta forma pielgrzymowania daje szansę odnalezienia zarówno ducha wspólnoty, jak i momentu na osobistą refleksję, modlitwę czy rozmowę – z Bogiem, ze sobą i z bliskimi. Coraz więcej osób wybiera rowerową alternatywę dla klasycznych pielgrzymek pieszych. Choćby dlatego, że jest krótsza, łatwiejsza do pogodzenia z obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi. Poza tym coraz więcej jest rowerzystów, którzy lubią korzystać z tego środka transportu i rekreacji. – Wydaje mi się, że ten udział procentowy rowerzystów będzie wzrastał. Będzie gonił tych, co idą pieszo. Dlaczego? Bo formuła jest krótsza i człowiek ma większe możliwości z urlopem. Ale też dobrze, że takie rowerowe pielgrzymki są, bo to są czasem różni ludzie. Jeden wybiera pieszą pielgrzymkę, drugi rowerową. Tak jest dobrze – mówi Dariusz Chmara.