Łączy stare z nowym

Kult św. Anny w Korzeniowie liczy co najmniej kilka setek lat, ale parafią cieszą się miejscowi dopiero od lat 40.

Kościół parafialny, wzniesiony w latach 80. XX w., nosi wezwanie tej świętej. Powołana rok później do życia parafia również. A świadectwem ciągłości jest obraz, który wisi z prawej strony prezbiterium. - To jest wizerunek namalowany w 1970 r., ale stanowi kopię obrazu, który był 400 lat temu w starym kościele dworskim - tłumaczy ks. Piotr Machnik, proboszcz parafii. Ten kościół dworski istniał do pożaru, w czasie którego spłonął, ale tam właśnie rozwinął się kult św. Anny, który stał się drogi pamięci wiernych. I tak jest do dziś.

27 lipca wspólnota w Korzeniowie, świętując odpust ku czci patronki - św. Anny, obchodziła nieco odroczone jubileusze 40-lecia parafii (które przypadło w 2024 roku) i 25. rocznicę konsekracji kościoła. - Chcieliśmy modlić się wspólnie z naszym biskupem i wraz z pasterzem dziękować Bogu za ten czas, także za ostatnie lata, i zawierzyć za wstawiennictwem św. Anny to, co nadchodzi - dodaje proboszcz.

Korzeniów. Odpust ku czci św. Anny. Słowo proboszcza ks. Piotra Machnika.
Gość Tarnowski

 

W kazaniu biskup przy pomniał, że chrześcijańska tradycja przekazała nam imiona rodziców Najświętszej Maryi Panny - Anny i Joachima. - Imiona te, podobnie jak inne imiona biblijne, mają swoje znaczenie i jak gdyby ustalają późniejsze, dalsze losy człowieka, wyznaczają mu kierunek. Joachim oznacza "Bóg podniesie", a imię Anna oznacza "łaskę i dobro". Przypomina o Maryi, która jest pełna łaski, poprzez którą Bóg udzielił człowiekowi największej łaski, daru Jezusa Chrystusa. Za pośrednictwem Anny i Joachima przyszło do nas błogosławieństwo, które Bóg obiecał niegdyś Abrahamowi i jego potomstwu. Są oni symbolem ciągłości, tradycji konkretnego narodu i rodziny, w której spodobało się Bogu zesłać swojego Syna. Święci Anna i Joachim są symbolem wielopokoleniowej rodziny. Na przełomie dwóch testamentów, starego i nowego, jak na przełomie dwóch epok łączą to, co stare, z nowym. Łączą przeszłość z przyszłością - mówił pasterz Kościoła tarnowskiego.

Korzeniów. Odpust ku czci św. Anny. Procesja eucharystyczna.
Gość Tarnowski

 

Wspólnota w Korzeniowie, jak jej patronka, łączy stare z nowym w szczególny sposób. Kult św. Anny i historia wiary na tej ziemi są długie, bo sięgają co najmniej XIV w., ale od 40 lat - za staraniem ks. Józefa Rogóża, proboszcza z Przecławia, do której to parafii Korzeniów należał "od zawsze" - rozpoczęła się nowa karta duszpasterstwa i Kościoła w tym miejscu.

Od 1973 r. w budynku państwa Podlasków odprawiano Msze św. oraz prowadzono katechizację dzieci w domach prywatnych, a następnie w salce katechetycznej. Budowę kościoła rozpoczęto pod koniec lat 70. O to zabiegał przecławski proboszcz ks. Rogóż. W 1977 r. powołano Komitet Budowy Kościoła z Władysławem Cisłą na czele. W latach 1981-1992 nad przebiegiem prac budowlanych czuwał pierwszy proboszcz ks. Stanisław Mucha. 29 maja 1983 r. bp Jerzy Ablewicz wmurował kamień węgielny, pochodzący z Groty Bożego Narodzenia w Betlejem. Świątynię konsekrował 25 lipca 1999 r. bp Jan Styrna.

Ks. Machnik duszpasterzuje w Korzeniowie od 5 lat. Wraz z parafianami przeprowadził szereg prac remontowych i upiększających świątynię i jej otoczenie. - Wyremontowaliśmy schody, dach, wymieniliśmy okna i nagłośnienie, odmalowaliśmy kościół, odnowiliśmy figurę Matki Bożej i pomnik zmartwychwstałego Chrystusa, wykonaliśmy chodniki procesyjne i uporządkowaliśmy zieleń - wylicza, podkreślając, że to tylko i wyłącznie z ofiar parafian, którzy szczególnie, kiedy są tzw. składki inwestycyjne, wykazują się wielką życzliwością. Parafian jest niewielu, bo zaledwie 770. Jak to jest zatem możliwe, by mała grupa utrzymała wielkie dzieło, parafialną świątynię, która jest przestrzenią spotkania z Bogiem? Tu już wchodzą w grę i motywy wiary, i emocjonalne przywiązanie.

- Starsze pokolenie, ci, którzy budowali kościół, rozumieją i nadal czują, że to ich krwawica. Dlatego dbają, szczególnie im zależy, żeby było ładnie. Młodym trochę mniej. Ale myślimy, że kościół i parafia, które są w sercu społeczności dosłownie i w przenośni, są miernikiem stanu wiary. Wiadomo, nas też dotykają skutki sekularyzacji, ale nie tak bardzo, jak gdzie indziej. Tu ludzie cenią sobie swój kościół, parafię, mają poczucie przynależności - mówią Urszula i Andrzej Lejowie, którzy po wielu latach na Opolszczyźnie wrócili w rodzinne strony 15 lat temu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..