Toteż i uroczystości jubileuszowe zostały rozłożone na dwie, ale tegoroczne daty. W sierpniu zabrzmiał pierwszy akord - Boży Obiad.
Proboszczem pienińskiej, leżącej na stokach Gorców z widokiem na Tatry parafii jest od kilku lat ks. Bogumił Bednarek. – W tym roku obchodzimy jubileusz 100. rocznicy reerygowania parafii, czyli przywrócenia jej do istnienia. Bo parafia Grywałd jest bardzo stara, powstała, jak piszą historycy, na pewno przed 1330 rokiem, czyli ma prawie 700 lat. Tyle że przez jakiś czas parafii grywałdzkiej nie było. Od 1529 roku, kiedy została włączona do Krościenka, po rok 1925, kiedy została reerygowana – informuje ks. Bogumił Bednarek.
Grywałd. Boży Obiad. Śpiewają "Grywałdzie Nucicki"W średniowiecznym dokumencie wydanym przez ksienię starosądecką Katarzynę, zezwalającym na lokację pobliskiej wsi Kamienicy po raz pierwszy wymieniony został m.in. „Philippus Plebanus de Grunwald”, czyli Filip, proboszcz z Grywałdu. Dlaczego zanotowano de Grunwald? Bo Grywałd został u początków zasiedlony przez osadników niemieckich, a nazwa miejscowości oznacza tyle (po niemiecku) co „zielony las”. W spolszczonej wersji: Grywałd.
Kolejny raz parafia wymieniana jest w dokumencie z 1335 roku, konkretnie w akcie lokacyjnym wsi Dębno, w pobliżu Nowego Targu, w którym wymienia się „czcigodnego Urbana in Grunuald”. „Wszystko wskazuje na to, że od początku parafia, a w końcu kościół, była pod wezwaniem św. Marcina bp. z Tours” – czytamy w opracowaniu dostępnym na internetowej stronie parafii grywałdzkiej. Jakieś 150 lat po opisywanym okresie powstała cudowna, drewniana świątynia pw. św. Marcina, która stoi w Grywałdzie do dziś.
Grywałd. Boży Obiad. Mówi ks. Bogumił Bednarek, proboszcz parafiiPo likwidacji parafii została ona włączona jako filia do parafii Krościenko. – Ale trwały w różnych okresach zabiegi, aby przywrócić parafialną podmiotowość. W 1841 roku Jasiek Chryc ufundował do kościoła obraz Matki Bożej Śnieżnej, zapisał też fundusz na utrzymanie, a to w kontekście także tego, że trwały zabiegi u bp. Grzegorza Wojtarowicza, i wydawały się one zaawansowane, aby przywrócić duszpasterza dla Grywałdu i z powrotem utworzyć tu parafię. Kolejne, które okazały się bardzo skuteczne, inicjował grywałdzianin Michał Marczak, który był gimnazjalistą, jeszcze kiedy pisał list do abp. Leona Wałęgi w tej sprawie – opowiada Bogusław Waksmundzki, parafianin z Grywałdu, samorządowiec, wieloletni wicestarosta powiatu nowotarskiego. Przyszła jednak I wojna, potem dopiero przyjęto konkordat, nastąpiły zmiany struktur kościelnych i w 1925 roku wierni z Grywałdu doczekali się na powrót swojej parafii. Stać się to miało dokładnie w uroczystość św. Marcina, patrona parafii.
Grywałd. Boży Obiad. Fragment widowiska– Obchodzimy tę rocznicę także dwuetapowo. W czasie sierpniowego odpustu mamy taką wewnętrzną uroczystość, połączoną z piknikiem parafialnym pod tytułem „Boży Obiad w Grywałdzie”. Kazania głosił nam przez całą niedzielę ks. prof. Marian Zając, a rozpoczęliśmy te obchody już w sobotę Mszą św., po której otworzyliśmy wystawę „Grywałd na starej fotografii”, a później piękny koncert organowy zagrał prof. dr hab. Wacław Golonka z Akademii Muzycznej z Krakowa, który nie pierwszy raz u nas był, i zawsze chwali nasze organy w nowym kościele jako instrument o ogromnym potencjale – mówi ks. Bednarek.
Liturgicznie i uroczyście 100-lecie reerygowania wspólnota będzie świętować w uroczystość św. Marcina, zatem w listopadzie, kiedy z wiernymi w Grywałdzie będzie modlił się biskup tarnowski Andrzej Jeż.
W czasie pikniku, czyli wspólnego święta wszystkich parafian zaprezentowały się schola Grywałdzkie Nucicki, a parafianie i goście na scenie ustawionej koło miejscowej szkoły mogli obejrzeć widowisko „Boży Obiad w Grywałdzie”, w którym zagrali parafianie. Z propozycją przygotowania takiej inscenizacji wyszła Elżbieta Kozielec, założycielka Koła Gospodyń Wiejskich "Zielony Las", a nad przygotowaniem scenariusza pochyliła się polonistka z Grywałdu Emilia Hamerska. Dzięki wspólnemu wysiłkowi wyszło znakomicie. – Jestem i wzruszona i szczęśliwa, że tak wiele osób włączyło się w przygotowanie tego naszego spotkania i widowiska – mówi jego animatorka Agata Sobkowiak. Bo poza tym co na scenie, były także miejsca do zabawy dla dzieci, i stoiska, na których można było zjeść coś regionalnego szczególnie dzięki paniom ze wspomnianego Koła Gospodyń Wiejskich "Zielony Las".
Boży Obiad to zaś bardzo ciekawe wydarzenie w Grywałdzie. Wspomniany Michał Marczak, który nota bene był kuzynem babki Bogusława Waksmundzkiego, opisał najpierw Boży Obiad u Marcina z Pytlówki” pod Tylką. Był wtedy jednak młody i niewiele z tego wydarzenia pamiętał, ale zanotował, co widział. Później zdarzyło mu się być na Bożym Obiedzie u Jaśka Chryca i to opisał już w szczegółach, a wydrukował to w 1926 roku w „Głosie Narodu”. – W skrócie chodziło o to, że Boży Obiad był wydarzeniem, które miało charakter przebłagalny. W przypadku Jaśka Chryca chodziło o to, że miał córki, ale nie mógł doczekać się syna, zatem poradzono mu, żeby dawnym zwyczajem wyprawił Boży Obiad w tej intencji – opowiada Bogusław Waksmundzki.
Przez kilka niedziel w siedmiu okolicznych kościołach informowano, że wszyscy są zaproszeni, a Chryc na tę okoliczność specjalnie utuczył dwa wieprze, mendel owiec, trzy jałówki, i upieczonych zostało 500 chlebów. Po nabożeństwie błagalnym zaczęła się biesiada. „Uczty te – bez muzyki, tańców i upijania się – odbywały się w poważnym i pobożnym nastroju tak długo, dopóki nie opróżniono do cna nagromadzonej spiży” – pisał dr Michał Marczak. U Chryca było ponoć 500 ludzi, szczególnie ubogich, na tym obiedzie, który miał taką siłę, że pozwalał odkupić, wybawić siebie od kary piekielnej albo nawet jednego z rodziców pod warunkiem, że był wydawany „chętnie, szczerze i bez żadnego światowego wyrachowania”. Trzeba dodać, że Jasiek Chryc męskiego potomka sobie ostatecznie uprosił.
- Piękne wydarzenie, o którym w 1926 roku Michał Marczak pisał, że to „zgasły zwyczaj górali pienińskich" dziś już nie jest do powtórzenia w tej formie. My jednak pokazujemy go w tej inscenizacji, żeby przypomnieć nasze dziedzictwo. To jest piękna historia i tradycja, którą tu u nas przez wiele lat pielęgnowano. Ona kiedyś zjednywała gazdom ogromny szacunek, ale miała charakter pokutny, przebłagalny. Dziś też ta tradycja uczy nas tego, by nigdy nie zapominać o potrzebujących, by umieć się dzielić, by jednoczyć się w dobrych sprawach, czego zresztą w Grywałdzie nie raz byliśmy świadkami – przekonuje Bogusław Waksmundzki.
Z zainteresowaniem oglądał „Boży Obiad w Grywałdzie” wójt gminy Krościenko Stanisław Tkaczyk. – Dziękuję księdzu proboszczowi i mojej przecież parafii, że mogłem w tym teraz uczestniczyć, bo dzięki temu poznałem tę tradycję, która była w tej wspólnocie kultywowana – mówi.
Dziś, poza pięknym widowiskiem, które parafia sama sobie przygotowała, śladem Bożego Obiadu były rozdawane po niedzielnej Mszy św. poświęcone chlebki oraz monety, które dawniej uczestnikom także dawno na drogę, a dziś w postaci pamiątkowego medalionu każdy mógł zabrać sobie na pamiątkę, żeby o tej tradycji, kiedyś żywej w parafii grywałdzkiej ów medalion przypominał.
- Boży Obiad to nie jest tylko zapis przeszłości, ale to jest również inspiracja dla nas, inspiracja na przyszłość. Dlatego bardzo serdecznie dziękuję tym wszystkim, którzy podjęli się tego, co zaproponowałem, by zorganizować w naszej parafii powrót do korzeni, a więc powrót do dobra, powrót do miłosierdzia, byśmy my nawzajem sami z sobą czuli się dobrze, byśmy świadczyli wobec siebie dobro i miłosierdzie w naszych rodzinach, w naszych szkołach, w naszych urzędach, w naszej parafii. Niech ta życzliwość i dobro, którymi odznaczali się nasi przodkowie, również będzie inspiracją dla nas. Inspiracją, a zarazem zadaniem, bo dobroć jest cichym czynieniem tego, o czym inni mówią głośno. Kropla miłości więcej znaczy niż ocean rozumu – przypominał na festynie ks. Bogumił.
Szerzej o parafii w Grywałdzie będziemy pisać w dniu, kiedy będzie obchodzić 100-lecie reaktywacji.