Odpust ku czci MB Pocieszenia ściąga mnóstwo wiernych, których przyciąga Matka Boża i klimat rodzinnego domu.
Pasierbiec to miejsce, które wielu zna od lat, dla których jest ważne, bo tu otrzymali łaski, wyprosili cuda, mniejsze czy większe. Mimo tłumów panuje tu jednak klimat ciszy i modlitwy, ciepły klimat domu rodzinnego, do którego zawsze można przyjść, w którym zawsze się jest przytulonym przez Mamę – mówi ks. Bogdan Stelmach, kustosz miejscowego sanktuarium.
W niedzielę sumie przewodniczył opat o. Eugeniusz Augustyn, cysters z Wąchocka. Pasterce przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż, zaś Mszy św. sprawowanej w sobotę wieczorem biskup sosnowiecki Artur Ważny.
Bp Artur Ważny w sobotę 30 sierpnia w Pasierbcu. Fragmenty kazaniaMałgorzata Rymarczyk na Mszę św. przyszła z mężem i dziećmi. Matkę Bożą Pocieszenia ma „pod ręką”. Jest z Pasierbca. – Uczestniczymy w życiu wspólnoty, chodzimy na nowenny, ale w czasie odpustu też staramy się być, bo mamy dzieci, które chcemy ofiarować Matce Boskiej. Potrzeba serca i konsekwencji, by dzieci nie tylko poznawały, ale i przyjęły wiarę do swojego życia, zechciały nią żyć, dlatego przychodzimy razem – mówi. Wiara jest fundamentem wychowania i budowania relacji rodzinnych. W Maryi rodziny upatrują opiekunkę i orędowniczkę.
Na sobotni wieczór do sanktuarium przyszli m.in. pielgrzymi z Trzciany koło Bochni czy Żegociny, w której to pielgrzymce przybyło 160 osób. W tej ostatniej szła m.in. Anna z Bytomska, której towarzyszyła córka Kinga. – Idziemy prosić, niesiemy intencje. Także chcemy przepraszać, za to, co złe. Zatem pielgrzymka w indywidualnym wydaniu jest także pokutna. To, że dziś ludzie pielgrzymują, wynika z głębokiej potrzeby – mówi.
Wieczorna, sobotnia Msza św. w PasierbcuKsiądz Stelmach przypomina, że pielgrzymi w rozmowach często mówią, że na odpuście w Pasierbcu trzeba być. – Trudno im czasem wyjaśnić, dlaczego. Po prostu odczuwają potrzebę, żeby tu szczególnie wtedy przyjechać. Myślę, że to jest trochę tak, jak przyjeżdża się do domu rodzinnego. Trudno odpowiedzieć na pytanie, po co wracasz do domu. Jedyna sensowna odpowiedź jest taka, bo to jest dom – mówi duszpasterz.
A Pasierbiec jest takim domem, w którym czeka Mama. – To jest Matka, do której się przychodzi, w której oczy wystarczy popatrzeć, żeby się przekonać, że ona już wszystko wie – mówił bp Artur Ważny w Pasierbcu. – I przytula – dodaje kustosz sanktuarium.
Miejscowi przychodzą tu często, mają blisko. Ludzie z dalszych okolic, których jest bardzo dużo, przyjeżdżają także cały rok, ale czasem, w okolicy odpustu, przychodzą pieszo. – Pieszo, to jest ofiarowanie wysiłku, jest to pewne poświęcenie. To nie jest po prostu pobożny spacer, ale poważna sprawa. Można przybyć łatwiej, ale kiedy się prosi, to chce się coś dać od siebie. A prosić jest o co, bo co prawda czasy są takie, że mamy wszyscy więcej, lepiej, o tyle jest sfera, w której jest trudniej niż kiedyś, to jest choćby sprawa wychowania – tłumaczy pani Ania. Małgorzata dodaje, że rodzice robią co należy, ale kiedy pewien ciężar powinności złoży się także z wiarą w ręce Maryi, to jest lżej ze świadomością, że o dzieci ktoś jeszcze ma staranie.
Od Maryi można się też wiele nauczyć. – Mamy dziś wygodne życie, czasem brakuje takiej pokory i poświęcenia, które niezbędne są do wychowania, także wychowania w wierze – mówi Małgorzata Rymarczyk. A rodzice, którzy przychodzą z dziećmi do Pasierbca, o to także proszą, i w takim wychowaniu widzą szansę na szczęście. – Pilnowanie wartości, trzymanie się zasad – to nie ograniczenie, ale sposób, by ponadczasowe prawdy stały się żywe i trwałe w życiu następców – mówi pani Ania, a jej córka Kinga to potwierdza.
Biskup Ważny w swoim kazaniu mówił o duchowej głębi wiary i pobożności maryjnej, którą charakteryzują trzy nurty. – Lubię do tego często nawiązywać, że ta pobożność jest jedno-, dwu- albo trzyliterowa i to jedno drugiego nie wyklucza. Najpierw odkrywamy, że możemy „z Nią” się modlić. I to jest to, do czego jesteśmy zaproszeni zawsze. Żeby wielbić Boga z Nią. Zobaczyć nasze życie, zobaczyć to, co Bóg czyni w naszej codzienności – mówił biskup i zachęcał wiernych, by na własny użytek spróbowali napisać własną wersję „Magnificat”.
Ale trzeba też odkryć, że jest też „dwuliterowa” pobożność, że „do Maryi” kierujemy nasze modlitwy. Ludzie wierzący mają to głębokie przekonanie, że do Niej można przyjść, że do mamy zawsze się idzie z tym, co się nosi w sercu i mając głęboką świadomość, że będzie się wysłuchanym i zrozumianym. – Jest też trzyliterowa pobożność, „jak Maryja”. I ona w tym wszystkim powinna być dominująca. Jak Ona. Elżbieta mówi, „błogosławiona jesteś, bo uwierzyłaś”. My chcemy wierzyć, jak ona. Chcemy jak Ona potem żyć – dodał. Po co? By osiągnąć niebo. Patrząc na Maryję, można znaleźć szereg podpowiedzi na drodze do szczęścia wiecznego.
Tu, w Pasierbcu, przykładając ucho do matczynego serca, można wiele i usłyszeć, i zrozumieć.