Wspólnota Filipowice obchodzi 100-lecie istnienia. Gdyby powiedzieć, że początków tej parafii trzeba szukać w 1813 roku, to byłoby to stwierdzenie tyleż prawdziwe, co niesprawiedliwe.
Faktem jest, że dekret bp. Leona Wałęgi, erygujący wspólnotę, nosi datę 10 maja 1925 roku. Choć stuletnia parafia wydaje się młodą, jej dusza jest dużo starsza – sięga czasów, gdy „olbrzymie lasy dębowe, mieszczące w sobie dużo zwierza dzikiego”, jak pisał miejscowy pisarz ludowy Jędrzej Mytnik, rozciągały się nad Filipowicami, a Dunajec meandrował wedle swojej woli. Miejscowość znajduje się bezpośrednio nad samym Dunajcem, między Zakliczynem a Czchowem, ale przy tej wąskiej, mało popularnej nitce drogi. Otóż wspomnianemu Jędrzejowi Mytnikowi Kazimierz Piechnik (urodzony w 1800 roku) i osiem innych osób, świadków, opowiedziało o tym, jak to powódź dunajcowa do przysiółka Łęg przyniosła w 1813 roku – nie wiadomo skąd – wielki krzyż z wizerunkiem Pana Jezusa. Mytnik spisał to wszystko na początku XX wieku. Zapisał, że w tym miejscu, gdzie ten krzyż znaleźli, ludzie pierwszą kapliczkę postawili. I tu można dopatrywać się początków wydarzeń, które doprowadziły do utworzenia parafii. – Potem dziedzic Karol Lipski, widząc potrzeby religijne wiernych, wzniósł kaplicę, gdzie ludzie się gromadzili, a w 1901 roku przeniósł tam ów krzyż z Dunajca. Kaplica ta została potem rozbudowana i stała się pierwszym kościołem parafialnym, a krzyż do dziś jest w prezbiterium parafialnej świątyni – pokazuje ks. Piotr Pabis, proboszcz parafii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł