Lampa, która płonie

Zwyczajna dziewczyna, która w tragiczny sposób stała się symbolem.

Rzepiennik Marciszewski. Tu 8 sierpnia 1954 roku przychodzi na świat Helena Cudek. W zwykłej, wiejskiej rodzinie tamtych czasów. Jej dzieciństwo nie było łatwe – gdy Helenka chodziła do czwartej klasy, straciła ojca. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczęła naukę w Technikum Ekonomicznym w Tarnowie. Dojazdy były koszmarem – wstawanie o piątej rano, powrót późnym wieczorem, a potem jeszcze długa droga przez las i górę z dworca w Lubaszowej do domu. – To był trudny okres. Sama miała rozterki, czy to odpowiednia szkoła. Zdecydowała się przenieść do liceum w Tuchowie, gdzie musiała nadrabiać zaległości z dwóch przedmiotów. Martwiła się niepowodzeniami, wiedziała, że mama Wanda liczy, że sobie poradzi – wspomina jej bratanek Edward Cudek, który nie zdążył poznać cioci. W LO w Tuchowie chodziła do jednej klasy z późniejszym redemptorystą o. Stanisławem Gruszką. „Była drobną dziewczyną, uśmiechniętą, trochę zakłopotaną. Po pewnym czasie dała się poznać jako radosna, serdeczna i uczynna” – pisała koleżanka szkolna Helena Kras. Helena marzyła o studiach, snuła plany, choć wewnątrz ciągle była zmartwiona. Wiele spraw, rozterek powierzała pisanemu przez siebie pamiętnikowi, a z jej notatek wynika, że w wielu kwestiach nadzieję pokładała w Panu Bogu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..