Nie bój się! Ja jestem z tobą

Basia Turek jest utkana z czekania. Jej determinacja sprawia, że nie pozostaje ono bez odpowiedzi.

Urodziła się 36 lat temu, niejako pod przymusem. Ponieważ życie mamy i jej było zagrożone, lekarze postanowili ratować to pierwsze. Ale dziecko nie dało za wygraną. W zaledwie szóstym miesiącu ciąży przyszła na świat, ważąc tyle, co kilo cukru i kostka masła, jak żartobliwie opowiada o tym podczas wieczoru uwielbienia w dębickiej parafii Miłosierdzia Bożego. Niedotlenienie w czasie porodu przynosi poważne konsekwencje. Lekarze zawyrokowali, że dziewczynka długo nie pożyje, a jeśli już, to nie będzie chodzić, widzieć, mówić i słyszeć. Basia jednak słyszała, widziała i nawet stawała na nogach, choć tylko na paluszkach, z powodu silnych przykurczy mięśni. Ktoś z medyków podpowiedział rodzicom, że to można zoperować i że będzie nadzieja na chodzenie. Jak podkreśla Basia, popełniono błąd, którego nie dało się naprawić wieloma następnymi operacjami i zabiegami. Wylądowała na wózku, który stał się jej nieodłącznym towarzyszem. Jakby tego było jeszcze mało, zachorowała już podczas studiów na depresję. Czuła, jakby znalazła się w pokoju, w którym ktoś zgasił światło. – Próbujesz coś zobaczyć, ale nie widzisz. Chcesz coś usłyszeć, ale nie słyszysz. Chciałabyś coś wyrazić, ale nie potrafisz – opisuje swój stan sprzed lat.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..