W świecie, w którym coraz trudniej mówić o wartościach, a zawód nauczyciela staje się często polem wypalenia i frustracji, przyjechali, by na nowo odkryć sens swojego powołania.
Do tarnowskiej katedry 11 października pielgrzymowali nauczyciele i wychowawcy z diecezji. W 24. diecezjalnej pielgrzymce wzięło udział 150 uczestników. Przede wszystkim nauczycieli religii, dla których udział w pielgrzymce jest stałym w roku elementem formacyjnym, ale także nauczycieli innych przedmiotów, wychowawców, którzy w wierze odnajdują siłę do podjęcia misjo, jej realizacji i szukają umocnienia i inspiracji.
Organizatorem spotkania było Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców Oddział w Tarnowie i Diecezjalne Duszpasterstwo Nauczycieli i Wychowawców. Uczestnicy pielgrzymki spotkali się najpierw w auli tarnowskiego Wyższego Seminarium Duchownego, gdzie konferencję ascetyczną zatytułowaną „Nauczyciel nadzieją” wygłosił ks. dr Tomasz Rąpała. Następnie przeszli do tarnowskiej katedry, która jest kościołem jubileuszowym, by wspólnie się modlić. Tu Mszy św., przewodniczył ks. dr Jakub Kuchta z Wydziału Katechetycznego, koncelebrowali księża, dekanalni duszpasterze nauczycieli, a kazanie wygłosił ks. Grzegorz Kiełbasa, diecezjalny duszpasterz tego środowiska.
Tarnów, Katedra. Diecezjalna Pielgrzymka Nauczycieli. Kazanie ks. dr. Grzegorza Kiełbasy.- Niech ta Eucharystia będzie dla nas czasem umocnienia w wierze, odnowienia ducha i także przypomnienia, że nauczyciel to nie tylko zawód. To misja, do której zaprasza sam Chrystus – Nauczyciel i Mistrz – apelował ks. Kiełbasa we wprowadzeniu.
Kapłan zwrócił uwagę, że w społecznym chaosie i narastającym zmęczeniu nauczyciele potrzebują powrotu do duchowych korzeni swego powołania. - Jeżeli nie będziesz patrzeć na bycie nauczycielem, wychowawcą, katechetą w wymiarze powołania, służby, misji – ta szkoła cię umęczy. Mało tego, ona cię wykończy. Bo po ludzku to jest dzisiaj nie do wytrzymania – zauważył.
W homilii mocno wybrzmiał motyw słuchania. Ks. Kiełbasa przywołał słowa Ewangelii o błogosławionych, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je, odnosząc je bezpośrednio do nauczycielskiego powołania. - Prawdziwy wychowawca nie tylko przekazuje wiedzę, ale słucha, przyjmuje i żyje prawdą. Wtedy jego słowa i czyny stają się świadectwem, a świadectwo – najgłębszą lekcją – objaśniał. Zwrócił też uwagę, że pedagodzy często przyzwyczajeni są do mówienia, a nie do słuchania. Kapłan zachęcał do wrażliwości i wzajemnego wsparcia w środowisku szkolnym.
Mówił także o tym, że w dzisiejszym środowisku szkolnym, w którym ciągle dochodzi do prób oddzielenia wychowania od wiary i duchowości w wielu programach edukacyjnych i szkoleniach dla nauczycieli nie ma miejsca na odniesienie do Boga. – Brałem udział w nauczycielskim szkoleniu, pewnie wielu z was już też, dotyczącym zapobieganiu samobójstwom. Poważny problem. Szkolenie ukazujące problem, i możliwości wsparcia od strony psychologicznej, pedagogicznej. Ale nie padło tam ani raz w ciągu pięciu godzin, że człowiek może przeżywać również kryzys wiary, że z dramatu może go wydźwignąć modlitwa, Pan Bóg, Eucharystia, spowiedź święta – opowiadał kaznodzieja. A przecież to dla osób wierzących bardzo ważny, jeśli nie fundamentalny wymiar egzystencji, także w obliczy kryzysów.
Na zakończenie homilii duszpasterz nauczycieli przytoczył wzruszającą historię różańca wykonanego przez więźniów obozów koncentracyjnych ze skrawków chleba. - Ludzie umierali z głodu, a jednak potrafili z kromki chleba zrobić różaniec i się modlić. A nam dziś często nie chce się nawet przyjść na różaniec – mówił o wewnętrznej potrzebie osobistej modlitwy, która musi być immanentną częścią powołania do bycia wychowawcą, nauczycielem, świadka Chrystusa. Zaapelował o powrót do modlitwy i osobistego kontaktu z Bogiem.