Kiedyś mówiono: „Parafia to proboszcz i jego plan”. Dziś we wspólnocie pw. Ducha Świętego w Mielcu coraz częściej mówi się inaczej: „Parafia to my – razem”.
Nie jest to slogan z kościelnego plakatu, ale doświadczenie, które potwierdziło się podczas I Parafialnego Forum Pastoralnego we wspólnocie pw. Ducha Świętego w Mielcu. Zamiast sprawozdań i formalnych przemówień były pytania, modlitwa, rozmowy i świadectwa – o tym, jak żyć wiarą wspólnie, a nie obok siebie.
Na spotkanie przyszli przedstawiciele niemal wszystkich grup – od dziecięcych schol, przez neokatechumenat i Domowy Kościół, po Legion Maryi i Matki w Modlitwie. Byli księża i świeccy, małżeństwa z długim stażem i ci, którzy dopiero wchodzą w życie parafii. Nie chodziło o liczby i organizację, lecz o to, by – jak mówił jeden z uczestników – „znów zobaczyć w Kościele twarze, a nie tylko struktury”.
Mielec. Kazanie ks. Waldemara Cioska na rozpoczęcie I Parafialnego Forum Pastoralnego.– To spotkanie pomyślane zostało przez nas, księży, jako moment, w którym mamy się ocknąć. Być może niektórzy całkiem muszą się obudzić, inni tylko otrząsnąć z ospałości. Chcemy zobaczyć, co w parafii działa, a co trzeba ożywić – mówił ks. Waldemar Ciosek, proboszcz parafii, otwierając I Parafialne Forum Pastoralne. Przywołał słowa proroka Joela: „Niech ockną się ci, i przybędą” – widząc w nich wezwanie dla wspólnoty do duchowego przebudzenia. – Czasem jesteśmy ospali, słabi, ale Bóg mówi, że góry będą ociekać moszczem, a pagórki mlekiem płynąć. To proroctwo o nas – o tej parafii, o naszych grupach, o tym, że Pan zamieszka na Syjonie, którym jest nasz Kościół, nasze serca – tłumaczył. Zaznaczył, że przyszłoroczny jubileusz 45-lecia parafii ma być właśnie czasem refleksji. – Cały rok będziemy się sobie przyglądać – co działa, co przysnęło, co wymaga podniesienia. Chodzi o to, byśmy byli Kościołem żywym – dodał.
Cztery lata temu mielecka parafia zdobyła tytuł najbardziej aktywnej parafii w Polsce. Wtedy działało w niej aż 37 grup – od schol po kręgi rodzin, wspólnoty modlitewne i charytatywne. – W życiu pastoralnym parafii są fluktuacje – jedne grupy słabną, inne się rodzą – mówi ks. Ciosek. – Po to jest forum: żeby zobaczyć, w jakim miejscu jesteśmy. Ja także nigdy nie zapominam, że jestem także proboszczem tej powiedzmy połowy parafii, która do kościoła nie chodzi – dodaje ks. Waldemar.
Tydzień przed forum kazania głosił na niedzielnych Mszach św. ks. Tomasz Franczak. Jak dzielił się świadectwem ks. Ciosek, do dziś brzęczą my w uszach słowa, które wówczas przypomniał ks. Tomasz. Jakie? Otóż te:
„Żywe Kościoły mają problem z parkowaniem, a martwe Kościoły mają wiele wolnego miejsca. W żywych Kościołach hałasują dzieci. W martwych kościołach jest cicho jak na cmentarzu. W żywych Kościołach zmienia się wiele rzeczy, a martwe Kościoły nie potrzebują zmiany. W żywych Kościołach przybywa wiernych, także trudno zapamiętać nazwiska. W martwych znamy wszystkich po imieniu. Żywe Kościoły są pełne radosnych dawców. Martwe Kościoły są pełne zrzędzących dawców. Żywe Kościoły pogłębiają wiarę i modlitwę. Martwe Kościoły zatrzymują się na tym, co posiadły. W żywym Kościele brakuje miejsca dla działalności różnych grup. Martwe Kościoły mają miejsca do wynajęcia. Członkowie żywego Kościoła obdarzają się wzajemną miłością i solidarnością. Członkowie martwego Kościoła żyją w nienawiści i zazdrości. Członkowie żywego Kościoła czytają Biblię, przynoszą ją do Kościoła. Członkowie martwego Kościoła rzadko to czynią. Członkowie żywego Kościoła mają wielu chętnych do służby. Członkowie martwego Kościoła mają tylko funkcje. Członkowie żywego Kościoła szukają komu by pomóc. Członkowie martwego Kościoła szukają czegoś, na co mogliby ponarzekać. Członkowie żywego Kościoła dzielą się innymi swoją wiarą w Chrystusa. Członkowie martwego Kościoła nie za bardzo mają się czym dzielić”.
– Żeby parafia była żywa, trzeba dać ludziom głos, przestrzeń i odpowiedzialność. Jeśli trzeba to także pieniądze na działalność. Bo parafia to nie ksiądz, tylko my wszyscy – dodaje ks. Ciosek.
W podobnym duchu mówił ks. Leszek Zieliński, wikariusz miejscowej parafii, który wygłosił po Mszy św. konferencję. – W kancelarii czasem nie mam sutanny, więc ludzie przychodzący pytają: „a przepraszam to ksiądz czy pan?” – opowiadał. Znamienne, bo to oznacza, że z twarzy jest dla nich niepodobny do nikogo, kto w tej parafii celebruje liturgię, spowiada, zbiera składkę, choć ks. Leszek już chwilę tu pracuje. To może niektórzy wierni mają luźny związek z parafią?
Mielec. Forum Pastoralne. Konferencja ks. Leszka Zielińskiego.– Dla niektórych parafia to tylko budynek, miejsce, gdzie ksiądz odprawia Mszę św. i zbiera składkę. Tymczasem, jak przypominał św. Jan Paweł II, parafia ma być domem „rodzinnym, braterskim i gościnnym” - mówił ks. Leszek.
Ksiądz Zieliński sięgał też do nauczania Soboru Watykańskiego II i papieża Franciszka. - Kiedyś mówiono, że świeccy są w Kościele. Dziś Kościół przypomina: świeccy są Kościołem. Razem z duchownymi i osobami konsekrowanymi tworzymy jeden organizm. Mamy być uczniami i misjonarzami – wierzyć i dzielić się wiarą – podkreślał. - Parafia to dom, w którym razem mieszkamy z Jezusem. I nie chcemy być w nim sami. Chcemy zapraszać innych, bo Kościół żyje wtedy, gdy drzwi są otwarte, a nie zamknięte na klucz – dodał.
Mówi się, że parafia to wspólnota wspólnot. To nie puste hasło. W mieleckiej opar. pw. Ducha Świętego działa dziś mniej niż kiedyś grup, ale nadal niemało. Niektóre się odnowiły. – Na przykład róże różańcowe. Kilka miesięcy temu zrobiliśmy takie forum parafialne żywego różańca, którego owocem było odnowienie wspólnot, uzupełnienie składów, jeśli była potrzeba, ożywienie – mówi ks. Waldemar.
Wśród działających obecnie wspólnot są grupy neokatechumenatu, Domowy Kościół, Legion Maryi, Matki w Modlitwie, schole, ministranci, róże różańcowe i nowa wspólnota młodzieżowa Armia Gedeona. – Dla nas wspólnota to jak rodzina. Wszyscy się znamy, wiemy, kto z braci ma trudności, wspieramy się. Człowiek przestaje być anonimowy – przyznaje Stanisław Kozdęba, odpowiedzialny za drugą wspólnotę neokatechumenalną. Bycie w parafii to już nie tylko niedzielna Msza św. i rosół, ale prawdziwe życie razem. – Przyszliśmy dla znajomych, zostaliśmy dla wiary – opowiadają Grażyna i Marek Migasowie z Domowego Kościoła. – W naszych małżeństwach jest Kościół, który trwa. Kościół wykracza poza mury świątyni. Bo nie tylko idziemy do Kościoła – my nim jesteśmy – mówią. Ich zdaniem wspólnota pomaga przekazywać wiarę dzieciom i trwać w małżeństwie. – Dzisiaj to coraz trudniejsze. Domowy Kościół pomaga nam budować relacje i więzi. Mąż i żona muszą iść razem. Wspólnota nas uczy, że rodzina to też mały Kościół – dodają.
– Jest nas siedemnaście – mówi Anna Kowalik z grupy Matki w Modlitwie. – Spotykamy się, modlimy się za dzieci, za mężów, za rodziny. Umacniamy się wzajemnie doświadczeniem i wsparciem. To nie jest nic organizowanego na siłę. Ktoś czuje potrzebę, przychodzi, proponuje. Ksiądz daje miejsce, ogłasza – i coś się rodzi. Ważne jest to, że parafia to jest przestrzeń otwarta. Każdy kto ma pomysł znajdzie tu miejsce – mówi.
Kiedy rozmawiam z prezydentem, wiceprezydentką i sekretarzem Legiony Maryi, jednej z 4 takich wspólnot w diecezji, proboszcz mówi, że „to jest wojsko”. Rzeczywiście ich misją jest być na rozkaz, zawołanie. Legion Maryi z par. Ducha Świętego robi przeróżne rzeczy, są wolontariuszami w domu pomocy, podejmują się różnych prac w parafii, czasem tych, których ikt inny nie chce podjąć. – Robimy niekoniecznie to, co najbardziej lubilibyśmy, ale to, co potrzeba – mówi prezydent Jerzy Madeja. Tym się szczycą, że służą, są oddani na 100% potrzebom parafii.
Ks. Ciosek podkreśla, że forum nie miało być jednorazowym „wydarzeniem do zdjęcia”. W parafii dzieje się wiele pięknych rzeczy, ale czasem kończy się na jednym evencie. A chodzi o ciąg dalszy. O to, żeby to, co się zaczęło, prowadziło do przemiany. Zapowiada kolejne kroki: może „targi wspólnot” w czasie jubileuszowego festynu. Każda grupa pokaże swoje stoisko, by zachęcić nowych ludzi. – Nie chodzi o sprzedawanie, tylko o pokazanie bogactwa wspólnot. Każdy może się gdzieś odnaleźć, każdy jest potrzebny – tłumaczy duszpasterz. I wspólnota, jeśli żyje, odczuwa boleśnie brak każdego, kogo nie ma na co dzień w parafii. Forum Pastoralne pokazało, że Kościół nie umiera tam, gdzie ludzie biorą za niego współodpowiedzialność. – Parafia to nie ksiądz i nie mury. To dom, w którym mieszkamy razem. I idziemy razem – dodaje ks. Zieliński. Ciągle jest coś do zrobienia, bo rzeczywistość się zmienia i działalność parafii również. - Może są osoby, które są spoza grup i szukają swojego miejsca w Kościele? – pytał ponad 100 uczestników forum proboszcz. Może stawiają sobie pytanie „na co się mogę przydać w parafii”? - Pomóżcie mi skomponować w naszej parafii ekipę mężczyzn, którzy będą zbierać składkę. Czy uważacie, że mogliby faceci zbierać składkę, czy nie? Bo ksiądz może wtedy usiąść w konfesjonale, spowiadać, może się przygotować do kolejnych zadań. Myślimy jak to zrobić. Chcielibyśmy już od listopada, czy od grudnia zebrać taką ekipę. Może któryś z panów by taką grupę poprowadził, pozbierał kolegów? – pytał proboszcz. Pytanie zapewne długo nie będzie wisieć w powietrzu.