Na Juście upamiętniono jedną kobietę, która zginęła w Katyniu

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 30.08.2020 22:10

Janina Lewandowska, córka gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego, w tamtejszym kościółku zawarła związek małżeński.

Na Juście upamiętniono jedną kobietę, która zginęła w Katyniu Tablicę pobłogosławił tęgoborski proboszcz ks. Stanisław Berdzik i kapelan polskich lotników o. Dominik Orczykowski. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Przy kościółku na Juście 30 sierpnia została odsłonięta tablica upamiętniająca Janinę Lewandowską, pilota szybowcowego i samolotowego, jedyną kobietę-żołnierza zamordowaną w Katyniu. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., którą celebrował m.in. tęgoborski proboszcz ks. Stanisław Berdzik wraz z kapelanem polskich lotników o. Dominikiem Orczykowskim, kapucynem pochodzącym z Męciny. Zgromadzili się na niej licznie parafianie, piloci, lotnicy, posłowie, samorządowcy i zaproszeni goście.

W homilii ks. Stanisław Berdzik tłumaczył m.in. powody, dla których oddano cześć pamięci Janinie Lewandowskiej, córce gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. Przypomniał o jej pobycie w tęgoborskiej szkole szybowcowej, gdzie poznała swojego przyszłego męża instruktora- pilota Mieczysława Lewandowskiego, o zawarciu przez nich sakramentalnego związku małżeńskiego w kościółku na Juście, o jej wierności Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie.

Była jedyną kobietą zamordowaną w Katyniu. Została stracona strzałem w tył głowy w dniu swoich 32. urodzin. Tęgoborski proboszcz przywołał obozowe wspomnienia, wśród których została zapamiętana jako ta, która pomagała kapelanowi w organizacji życia religijnego w obozie, wypiekała także hostie do sprawowania Najświętszej Ofiary.

Na Juście upamiętniono jedną kobietę, która zginęła w Katyniu   Odsłonięcia tablicy dokonali m.in. dr Anna Szczepanik-Dziadowicz i wójt gminy Łososina Dolna Andrzej Romanek. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Niezwykle barwnie o Janinie Lewandowskiej opowiadała dr Anna Szczepanik-Dziadowicz, instruktor pilot, organizatorka zlotów polskich pilotek 2007-2012 na łososińskim lotnisku, Sądeczanin Roku 2008, która wraz z mężem Mieczysławem Dziadowiczem byli inicjatorami powstania tej tablicy. Mówiła o ambicjach gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, dowódcy powstania wielkopolskiego, jakie miał wobec swojej córki Janiny. Ta jednak wybrała swoją drogę, najpierw idąc w ślady swojej matki, uzdolnionej artystycznie, a potem połykając bakcyla lotniczego, którym zaraził ją jej brat Olgierd. Była niezwykle silna i ambitna. Jako pierwsza kobieta Europejka wykonała skok spadochronowy z wysokości 5 tys. m, co na tamte czasy było rzeczą niesamowitą. Dzięki uczestnictwu w licznych zawodach i pokazach szybowcowych i lotniczych trafiła do Tęgoborzy.

Anna Szczepanik-Dziadowicz także wiele mówiła dziś na Juście o tęgoborskiej szkole szybowcowej, o tym, jak zaczęto interesować się lotnictwem na Sądecczyźnie, jak budowano tu szybowce w okresie międzywojennym i o tym, jak wysoką pozycję zajmowała ta szkoła w II Rzeczypospolitej pod względem osiągnięć, sprzętu, zdobytych uprawnień, liczby wyszkolonych pilotów.

Na Juście upamiętniono jedną kobietę, która zginęła w Katyniu   Wiązanki kwiatów przed pomnikiem złożyli m.in. posłowie Anna Paluch, Arkadiusz Mularczyk i Patryk Wicher. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Janina trafiła tu w 1939 roku. Niedługo nacieszyła się małżeństwem, które zawarła w kościółku na Juście, którzy lotnicy uważali za swój. Zaraz po ślubie pojechała do Poznania pozałatwiać sprawy związane z majątkiem rodzinnym, który spoczywał na jej głowie. Wszyscy czuli, że wojna się zbliża. Ze swoim mężem już nigdy się nie spotkała. 3 września 1939 roku z kartą mobilizacyjną w kieszeni, którą zdobyła na własne życzenie, i dwoma pistoletami z biurka swojego ojca była gotowa stanąć do walki w obronie ojczyzny. Z dyplomem pilota, z uprawnieniami spadochronowymi, kursem radiotelegrafisty wierzyła, że przysłuży się Polsce.

Na Juście upamiętniono jedną kobietę, która zginęła w Katyniu   Zdjęcia Janiny Lewandowskiej zostały zaprezentowane na okolicznościowej wystawie. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

22 września trafiła do niewoli. Została wywieziona najpierw do Ostaszkowa, a potem do Kozielska. W obozie próbowała ukryć swoje pochodzenie, przedstawiając jako swój życiorys przyjaciółki. Sowieci jednak doskonale wiedzieli, kim jest.

Anna Szczepanik-Dziadowicz wspominała także innych wybitnych pilotów związanych ze szkołą szybowcową w Tęgoborzy - Leopolda Kwiatkowskiego, Jerzego Iszkowskiego, Tadeusza Górę, Witolda Łokuciewskiego, Bronisława Czecha, wyliczając w całej tej plejadzie zasłużonych także panie. W jej imieniu młode pokolenie pilotek związanych z Aeroklubem Podhalańskim im. Leopolda Kwiatkowskiego w Łosinie Dolnej - Ula i Zuzia Sarata złożyły bukiet kwiatów, z jakimi Janina Lewandowska stanęła na ślubnym kobiercu.

Organizatorem uroczystości był Aeroklub Podhalański, parafia w Tęgoborzy i gmina w Łososinie Dolnej. Tablicę pamiątkową wykonał Marian Pajor. W powstaniu pomnika brał czynny udział pilot Andrzej Sarata. Uroczystość zakończył pokaz szybowcowy i samolotowy pilotów Aeroklubu Podhalańskiego.

Czytaj także: