To szansa na powrót Sybiraków z zsyłki... niepamięci

Beata Malec-Suwara Beata Malec-Suwara

publikacja 12.02.2022 10:20

Tylko 10 lutego 1940 roku na Sybir wywieziono 320 tys. osób. Wśród nich co najmniej 258 pochodziło z powiatu limanowskiego. Trzy rodziny z Młynnego.

To szansa na powrót Sybiraków z zsyłki... niepamięci Gminne obchody 82. rocznicy masowej deportacji Polaków na Sybir rozpoczęły się w Młynnem Mszą św. w intencji Ojczyzny i Sybiraków, której przewodniczył miejscowy rektor ks. Stanisław Trela. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

O to, czy ktoś o nich pamięta, zna z imienia i nazwiska, wie, na jaką Golgotę ich skazano, pytał 10 lutego w Młynnem dr Przemysław Stanko z UPJPII w Krakowie podczas gminnych obchodów 82. rocznicy masowej deportacji Polaków na Sybir.

Mszy św. w intencji Ojczyzny i Sybiraków przewodniczył miejscowy rektor ks. Stanisław Trela. Po niej odbył się wykład historyka, uświadamiający lokalnej społeczności, jak wielu wśród zesłańców było ludzi pochodzących z ich środowiska.

To szansa na powrót Sybiraków z zsyłki... niepamięci   Historyk Przemysław Stanko uświadamiał lokalnej społeczności, jak wielu wśród zesłańców było ludzi pochodzących z ich środowiska. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Przemysław Stanko mówił, że tylko jednego dnia, 10 lutego 1940 roku, załadowano na całej ścianie wschodniej do bydlęcych wagonów 320 tys. ludzi, wywożąc ich na północ Rosji.

– W tej grupie znaleźli się mieszkańcy waszej gminy, którzy w okresie międzywojennym rozpoczęli nowe życie na Kresach Rzeczypospolitej, czy to jako bohaterzy wojny polsko-bolszewickiej, czy też jechali dobrowolnie, bo ojciec czy wujek dorobili się trochę grosza za Oceanem. Ci ludzie stawali się tam elitą II Rzeczypospolitej, byli urzędnikami, nauczycielami, pracownikami naukowymi, dyrektorami szpitali, klinik, przychodni zdrowia, leśnikami czy rolnikami. Oni decyzją Stalina zostali przeznaczeni do natychmiastowego i całkowitego wyniszczenia – tłumaczył.

Do tej pory doliczył się 258 osób z powiatu limanowskiego wywiezionych na Sybir w latach 1939-1941. 10 lutego 1940 roku do bydlęcych wagonów załadowano 3 rodziny pochodzące z Młynnego: Walentego Golonkę (mieszkał w Młynnem pod numerem 68) z żoną Elżbietą i synem Lucjanem, który miał wtedy 8 lat; Ludwika Knapika (Młynne 31) oraz 6-osobową rodzinę Marii Jajeśnicy (Młynne 19). Jej mąż Józef Jajeśnica pochodził z granicznej Laskowej. Mieli 4 dzieci. Najstarszy Czesław miał wówczas 14 lat, Kazimiera 13 lat, Danuta 2 latka i najmłodszy Stasiu kilka tygodni.

Historyk wyliczał także nazwiska innych rodzin zesłanych na Sybir z gminy Limanowa: z Męciny, Kłodnego, Starej Wsi, Siekierczyny, Pisarzowej, Kisielówki, Kaniny. – To na waszym terenie urodzili się Sybiracy, którzy przeszli Golgotę Wschodu, jak nazywał Sybir Jan Paweł II – podkreślał Przemysław Stanko, upominając się o nich i uważając, że to my jesteśmy odpowiedzialni za ich powrót z zsyłki niepamięci.

Ich podróż na nieludzką ziemię, gdzie przez 9 miesięcy temperatura sięga -60 stopni Celsjusza, trwała od 24 do 90 dni. Wielu nie przeżyło morderczych warunków transportu w wagonach towarowych. Ich ciała wyrzucano z pociągu. Pobyt na Syberii był nie mniej bolesny - naznaczony potwornym głodem, morderczym mrozem, katorżniczą pracą, chorobami. Ciał zmarłych nierzadko nawet nie udawało się pogrzebać, nie mówiąc już o pochówku z udziałem księdza czy popa. Modlitwa także była zabroniona, ale to ona dodawała wiary i nadziei Sybirakom. "Bóg cierpiał na Syberii w człowieku".

Historyk dr Przemysław Stanko podczas spotkania w Młynnem uświadamiał miejscowym, że pierwszy pochód Sybiraków z limanowskiej gminy odbył się w 1772 roku i był karą za chęć ratowania Polski w czasie konfederacji barskiej. W 1774 roku na Sybirze zostali brutalnie wyrżnięci. Wspominał tych, którzy stąd szli do powstania listopadowego, a przede wszystkim styczniowego. Ze wsi Młynne o niepodległość kraju walczył dziedzic tej wsi Jan Erazm Chrzciciel Biliński herbu Sas i jego dwóch synów.

Kolejna fala Sybiraków stąd to I wojna światowa. Wtedy 4 osoby pochodzące z Młynnego zostały wywiezione na Sybir. Historyk upominał się także o pamięć o ofiarach zbrodni katyńskiej, a to kolejne kilkanaście osób z powiatu limanowskiego.

Przemysław Stanko pytał, czy ktoś o nich pamięta. Zaproponował, by szkoła w Młynnem przyjęła za patrona zesłańców Sybiru, Sybiraków. Byłaby to szansa na przywrócenie do życia pamięci o tych ludziach i o tym, co od nich otrzymaliśmy. Młodzież garściami mogłaby czerpać od nich przykłady, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. - Mam nadzieję, że uda się w Młynnem sprawić, że żyjący jeszcze Sybiracy uwierzą jeszcze w sens tamtego cierpienia - dodał.

Wójt gminy Limanowa podczas spotkania w Młynnem zapowiedział wydanie broszur informacyjnych dla każdego z sołectw o pochodzących z tych miejsc Sybirakach.

Czytaj także: