W Zakliczynie i Kończyskach setki ludzi odnajdują w Sercu Jezusa siłę do walki, ratunek i spokój. Dziś praktyka przyjmowania tarczy Najświętszego Serca staje się znakiem czasów.
Początek tej ogólnopolskiej inicjatywy sięga Starej Miłosnej pod Warszawą. To tam, za sprawą Serca Jezusowego Gabriela Rosiek wyprosiła cud uzdrowienia swojego męża Marka. Cała rodzina zawierzyła się Sercu Jezusa, a Gabriela poczuła przynaglenie, by zanieść ogień tego kultu dalej. Zainaugurowała w parafii praktykę przyjmowania tarczy Najświętszego Serca Pana Jezusa – wyrosłej z objawień św. Małgorzaty Marii Alacoque, symbolu oddania, ochrony i ufności.
W tym roku – poza Starą Miłosną – zawierzenie rozlało się również na Kraków i na rodzinne strony Gabrieli, do Kończysk koło Zakliczyna. 3 i 5 października, po Mszach św., każdy mógł powierzyć się Sercu Jezusa i przyjąć tarczę – fizyczny znak duchowego zawierzenia.
Marzena Kulak ze wspólnoty małżeństw przy zakliczyńskich franciszkanach wspomina jak to się zaczęło. – Gabriela przyjechała tu w czerwcu, by złożyć świadectwo, i wtedy już 260 osób przyjęło tarczę. Potem na Mszy św. u franciszkanów za małżeństwa i rodziny kolejne 240 osób przyjęło tarczę. W Kończyskach przyjęcia odbywały się znów w pierwszy piątek lipca, sierpnia, września. Jesteśmy tu także dziś, będziemy w Kończyskach w każdy pierwszy piątek – deklaruje pani Marzena.
Kończyska. Wielkie zawierzenie. Kazanie o. Bonawentury Noska.Wokół kościoła bernardynek, gdzie od pół wieku trwa adoracja Najświętszego Sakramentu, zbierają się wierzący i poszukujący. Przychodzą nie tylko z Zakliczyna i okolicy – czasem z zupełnie odległych miejsc. Sama wspólnota czuje się również tu jak w domu. – Jako oaza małżeństw i rodzin podejmujemy adorację, czytanie Słowa Bożego i Eucharystię jako wewnętrzne zobowiązanie. Nic dziwnego, że kiedy pojawiła się tarcza NSPJ, pomagamy w jej propagowaniu – podkreśla Marzena Kulak.
W niedzielę 5 września Mszy św. przewodniczył o. Bonawentura Nosek, kapelan sióstr bernardynek. – Miłość Boga nie ma początku ani końca, jest obecna od zawsze i na zawsze. Wypływa z Jego natury i zawsze jest dostępna dla każdego człowieka, bo jest bezwarunkowa, miłosierna, przebaczająca i nieodwołalna, co potwierdzają liczne teksty biblijne i nauka Kościoła. Bezwarunkowa miłość Boga oznacza, że On kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, niezależnie od przeszłości, słabości, upadków – przypominał w kazaniu.
Zakonnik przypominał, że to sam Pan Jezus objawiający się św. Małgorzacie wskazywał swoje serce jako „jedyną ucieczkę w czasach ostatecznych”, bramę pokoju w zawirowaniach historii. – Boża Opatrzność nigdy nie zostawia nas bez pomocy. Poprzez święty Kościół ofiarowuje wiernym odpowiednie lekarstwo na grzechy, błędy, ułomności i niestałości. I tak było z różańcem, cudownym medalikiem, a w naszym czasie z nabożeństwem do Bożego Miłosierdzia… Wreszcie takim aktem łaski Bożego miłosierdzia jest kult Najświętszego Serca Jezusowego, który dziś się odradza, a jego znakiem jest tarcza NSPJ – tłumaczył o. Bonawentura.
Jak proroczo zapewniał Jezus świętą Małgorzatę, co przypominał o. Nosek, „oddanie się Najświętszemu Sercu i noszenie tarczy stanowić będzie ochronę przed niebezpieczeństwami, wypadkami, zarazą, wojną. I atakami złego ducha.” Tarcza staje się więc nie tylko symbolem, ale wręcz duchową zbroją. Ojciec Bonawentura Nosek zakończył swoje kazanie poruszającą zachętą. – Zechciejmy chronić się w Najświętszym Sercu Pana Jezusa. Rana boskiego Serca to brama, jeżeli ją przekroczymy, odnajdziemy pokój i bezpieczeństwo, odnajdziemy też prawdziwy sens życia, jakim jest zjednoczenie z naszym Panem i Bogiem. Jeżeli szczęście w życiu nas omija, to pamiętajmy, że serce Jezusa jest gwarantem prawdziwego szczęścia, ofiarowanie się boskiemu Sercu koi nasze zbolałe ludzkie serca i prowadzi bezpiecznie ku wieczności – mówił.
Tak oto prosta praktyka staje się dla wielu zaczynem nadziei, punktem odniesienia w zawirowaniach współczesnego świata.