Góra Tabor (Łk 9,28-36)

Modlitwa jest czasem przemieniania się każdego z nas. Z tym jednak – podobnie jak z wejściem na górę, wiąże się trud.

„Wziął ze sobą Piotra, Jana i Jakuba” (Łk 9,28). Dlaczego właśnie tych trzech? Czy byli oni lepsi od innych? Zapewne nie. Piotr przecież, choć wyznaczony przez Jezusa, był – podobnie jak Jakub i Jan – rybakiem; człowiekiem prostym. Patrząc na dalsze jego dzieje niewątpliwie trzeba powiedzieć, iż był człowiekiem dobrym, oddanym Chrystusowi. Jednak miał także wiele trudnych cech. Niejednokrotnie zdarzało się, iż był on innego zdania niż Jezus (Mt 16,21-23). Niekiedy Jezus zarzucał Piotrowi małoduszność, brak wiary, niewiedzę, choć pamiętać także trzeba, iż nigdy Piotr nie kierował się złą wolą (Mt 15,15-20). Trudno Piotrowi było przebaczyć drugiemu, być może był człowiekiem pamiętliwym (Mt 18,21). Idąc zaś za Jezusem Piotr pyta: „Panie oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy” (Mt 19,27; Mk 10,28; Łk 18,28). Czyżby był zatroskany o swoje dobro? Czyżby szukał nagrody za swoje pójście za Jezusem?

Na życiu Piotra cieniem kładzie się jego sen w Ogrójcu (Mk 14,33-42), w chwili zaś pojmania jak wszyscy inni – również Piotr opuścił Jezusa (Mk 14,50). Rzecz jasna, iż szczególnym cieniem na dziejach Piotra kładzie się jego zdrada – trzykrotne zaparcie, o czym piszą zgodnie wszystkie ewangelie (Mk 14,53-72; Mt 26,57-75; Łk 22,54-62; J 18,14-27). Przykrym jest także zapis Łukasz, który zanotował, iż po zmartwychwstaniu Jezusa „Piotr wybrał się i pobiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało” (Łk 24,12). A zatem nie uwierzył on w prawdę o zmartwychwstaniu, choć zobaczył i pusty grób i chusty i słyszał słowa kobiet.

Również trudno zrozumieć dlaczego Jezus wybrał i bardziej cenił obu synów Salome i Zebedeusza – Jakuba i Jana. Byli oni przecież ludźmi porywczymi, stąd też Jezus nazwał ich synami gromu (Mk 3,17; Łk 9,54). Nazwa ta, być może stąd, że kiedy mieszkańcy Samarii nie pozwalali Jezusowi, gdy zmierzał do Jerozolimy przejść przez ich krainę, właśnie Jan zaproponował, żeby Jezus sprowadził z nieba ogień, jak grom na niegościnnych Samarytan (Łk 9, 51-56; Mk 3, 17). Oni to właśnie sami (Mk 10,35-37), czy to przez matkę (Mt 20,20-21), proszą Jezusa by w Jego królestwie – w Jego chwale zasiadali „jeden po prawej, drugi po lewej stronie” (Mk 10,37). Troszczyli się nie tyle o to, co wymagał od nich Mistrz, ale o swoją przyszłość. Wydawało się im, iż są najważniejszymi. Stąd też musieli być zdziwieni, gdy usłyszeli, iż ktoś obcy ma odwagę w imię Jezusa wyrzucać z ludzi złe duchy. Widząc jednak ich zdziwienie Jezus odpowiada: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,37-38).

Dlaczego zatem Jezus wybierał ich? Czy nie było we wspólnocie Jego uczniów bardziej gorliwych, oddanych, mądrych, bardziej wiernych Mistrzowi? Zapewne. Jednak Jezus wybiera właśnie tych. Tych chce mieć za swoich uczniów.

« 4 5 6 7 8 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..