Prawdziwe i wytrwałe poszukiwanie spotkania z Bogiem zawsze prowadzi do spotkania. Trzeba tylko chcieć tego spotkania. Co uczynić, by się modlić.
Był mały
Zobaczyć jednak Jezusa nie mógł – „z powodu tłumu” – można by powiedzieć, z powodu ogromu trosk, które zamykają niejednokrotnie człowieka na poznanie Pana i ponad które nie potrafi się on wznieść. Zacheusz być może też długo nie potrafił pokonać pragnienia posiadania, władzy i wyglądu. Wreszcie jednak postanowił to zmienić.
Był mały. I z pewnością Łukaszowi nie chodzi tylko o stwierdzenie stanu fizycznego, ale raczej o wskazanie świadomości własnej małości. Pomimo że jest bogaty, szuka Zbawiciela. A czyni to, mając świadomość własnych ograniczeń, własnej znikomości. Jest to coś, co on rozpoznaje w swoim wnętrzu, a czego może inni nie są w stanie zrozumieć.
„Był małego wzrostu”. Ale tak naprawdę każdy człowiek jest zbyt mały, by zobaczyć chwałę Bożą. Bóg jednak wymaga od nas tylko tego, byśmy byli tacy, jacy jesteśmy. Trzeba tylko uznać swoją małość. Małość, która polega na uznaniu niewystarczalności jako stworzenie, którego istotą jest „być” Boga, należeć do Boga.
Niezwykłe. Zacheusz, choć miał wielkie aspiracje, choć był zwierzchnikiem – człowiekiem wysoko postawionym – paradoksalnie, był niskiego wzrostu. Uniemożliwiało mu to spotkanie – zobaczenie Jezusa. On jednak pragnie tego spotkania. On jednak chce spotkać się z Jezusem. Chce Go poznać: chce dotknąć kim On jest. Zapomina o swej pozycji społecznej, biegnie, aby wyprzedzić tłum otaczający przechodzącego przez miasto Jezusa, a potem – jak dziecko, nie dbając o to, że może się ośmieszyć w oczach mieszkańców Jerycha, wspina się na sykomorę. Być może staje się śmiesznym. Jednak jemu jest zbyt spieszno i daje z siebie wszystko. Chciał spotkać zbawienie.
(pdf) |