Historia Zacheusza

Prawdziwe i wytrwałe poszukiwanie spotkania z Bogiem zawsze prowadzi do spotkania. Trzeba tylko chcieć tego spotkania. Co uczynić, by się modlić.

Wspiął się na drzewo

Zacheusz pobiegł przed Jezusem z pośpiechem. A to dlatego, że niezwykle pilną była dla niego potrzeba zbawienia. To zbawienie, które właśnie było tak blisko. Zacheusz zatem spieszył się by zobaczyć – by dotknąć to zbawienie. I dlatego wszedł na sykomorę. Uczynił tak dlatego, gdyż nie mógł wejść na taras, bo nikt by nie przyjął do domu nieczystego grzesznika. Nie miał innego wyboru, tylko wspiąć się na drzewo.

Zacheusz wznosi się nad swoją małość, wychodzi ze swej miernoty, wspina się ponad to, co do tej pory stanowiło dno morza, w którym on chętnie się pławił i kołysał, dopóki nie zrodziło się w nim pragnienie spotkania kogoś, kto mógłby mu zapewnić zbawienie. Nie możemy zobaczyć Pana, jeśli nie wzniesiemy się ponad innych i ponad tłum. Ten gest wspięcia się nad innych, ponad bagno, w którym dotąd tkwił, pozwala mu nie tyle „zobaczyć”, co raczej „zostać zobaczonym”. Faktycznie bowiem teraz to nie on widzi, lecz Jezus widzi jego.

Sykomora to dzikie drzewo figowe, mające owoce podobne do owoców figowca. Są one  cierpkie i niezbyt smaczne. Sykomory sadzono przede wszystkim ze względu na cenne drewno, którego używano do wyrobu mebli i w rzeźbiarstwie. Gałęzie sykomory wyrastały już przy samej ziemi, stąd też szybko można było wspiąć się na rozłożyste drzewo, skąd rozpościerał się doskonały widok na okolicę. Mimo wszystko jednak taka wspinaczka była pewnym trudem – szczególnie dla zwierzchnika celników – człowieka o ustalonej reputacji i statusie społecznym. Musiała to być ze wszech miar trudna decyzja. Zacheusz jednak chciał się spotkać z Jezusem.

« 10 11 12 13 14 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..