O sile modlitwy, 15 tysiącach wpisów internetowych i Sycharze z Elżbietą i Piotrem rozmawia ks. Zbigniew Wielgosz.
Mimo to kryzys w waszym małżeństwie zakończył się. Jak to się stało?
Elżbieta: W bardzo nagły sposób. Moja koleżanka napisała do mnie esemesa 28 grudnia, w niedzielę Świętej Rodziny. Napisała „modlę się dzisiaj za was”. I wtedy mój mąż zaczął do mnie mówić „ludzkim” głosem.
Piotr: Tego dnia zniknęła we mnie złość, nienawiść. Dla mnie to było niewytłumaczalne. Bo po ludzku nasze małżeństwo było już skończone. Właściwie byliśmy sobie obcymi ludźmi. Ja się nawet wyprowadziłem z domu.
I wtedy pojawił się Sychar?
Elżbieta: Zupełnie przypadkiem. Koleżanka poprosiła mnie, bym pomogła dziewczynie na forum internetowym. Porozmawiałam z nią, zgłosiły się też inne osoby. Ktoś mi napisał, że skoro moje małżeństwo zostało uratowane w sposób cudowny, to powinnam tym się podzielić z potrzebującymi. I tak zostałam w Sucharze. Przeszłam też 12 kroków. A wpisów internetowych z pomocą na forum uzbierało się już ponad 15 tysięcy.
Piotr: Ja z Sycharem nie miałem nic wspólnego…