"Bóg Ojciec" w tradycji Ojców Kościoła

Samo pojęcie "ojciec" było bliskie ludziom żyjącym w okresie, który nazywamy starożytnością chrześcijańską.

Istniało też pojęcie „paterfamilias”, czyli „ojciec rodziny”. Było to pojęcie przede wszystkim prawne[1]. Do rodziny w sensie prawnym należał ten, kogo do tej wspólnoty przyjęła głowa rodziny, którą zawsze był „paterfamilias”, czyli głowa rodziny. To on – jak już zostało wspomniane - nawet naturalne swoje dziecko musiał do rodziny przyjąć, a mógł tego nie uczynić. Do takiej rodziny należeli wszyscy domownicy, nad którymi „paterfamilias” miał pełną władzę. W ten sposób ojciec rodziny mógł przyjmować do swojej rodziny kogo tylko zechciał. W społeczeństwie rzymskim bardzo popularne było zwłaszcza „usynawianie”, czyli adoptowanie chłopców, a nawet dorosłych mężczyzn, zwłaszcza wtedy gdy ojciec rodziny nie miał syna, a chciał komuś przekazać swój majątek, albo władzę. Powszechnie znane są przypadki, gdy cesarze rzymscy „usynawiali” późniejszych swoich następców. Przez adopcję nabierało się takich samych praw, jak przez związek naturalny. Akt usynawiania zazwyczaj nobilitował tego, którego ktoś inny uznawał za syna. Znów w tym przypadku nie wiązało się to z taką miłością ojcowską, jakiej domagamy się od ojca dzisiaj. Oczywiście uczucie i związek emocjonalny też w tym wypadku był nawiązywany, mógł być nawet serdeczny, choć nie było to zjawisko powszechne.

Ojciec cieszył się w społeczeństwie rzymskim ogromnym autorytetem. Miał władzę lecz także dużą odpowiedzialność. Od „paterfamilias” wszystko w rodzinie zależało. On oczywiście zabiegał o środki na utrzymanie rodziny, był odpowiedzialny za wychowanie, miał się wszystkimi opiekować, ale też wszystkim dysponował i o wszystkim decydował. Także losem członków rodziny, niezależnie od ich wieku. Na nim ciążyły obowiązki wychowania, zadbania o przyszłość poszczególnych członków rodziny. Jednocześnie była to władza „życia i śmierci”, a więc absolutna. Wprawdzie istniały pewne ograniczenia tej władzy, choć w większym stopniu miały one charakter moralny, niż ściśle prawny. Członek rodziny był zobowiązany okazywać ojcu rodziny posłuszeństwo, szacunek.

Istniało też pojęcie bardzo przenośne „pater patriae” czyli „ojciec ojczyzny”. Taki tytuł nadawano przede wszystkim cesarzom i miał on znaczenie przede wszystkim przenośne, bez żadnych fizycznych odniesień. W tym wypadku „ojcostwo” oznaczało pełną władzę nad poddanymi, a jednocześnie obowiązek troski o nich.

Kiedy chrześcijanin słyszał słowo „ojciec”, to wtedy w jego głowie z całą pewnością powstawały skojarzenia związane z tymi wszystkimi pojęciami. Zwłaszcza z tym najbardziej prawnym, czyli „ojcem rodziny” (paterfamilias). Dzięki temu łatwo im było pojąć kwestie „usynowienia” i władzy ojcowskiej. Z kolei duszpasterze i teologowie mogli odwoływać się do tych skojarzeń w wyjaśnianiu wiernym prawdy o Bogu Ojcu, o którym mówi ewangelia i w którego oni mieli wierzyć.

« 1 2 3 4 5 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..