Melchizedek - tajemniczy król i kapłan zapowiada Jezusa Chrystusa "wiecznego kapłana".
Skoro punktem wyjścia w refleksji nad wyjątkowością kapłaństwa Jezusa Chrystusa, jaką autor Listu do Hebrajczyków osnuł wokół postaci Melchizedeka jest tekst Księgi Rodzaju, to nasuwa się pytanie o to, jak doszło do spotkania Abrahama z tajemniczym Melchizedekiem?
Czternasty rozdział Księgi Rodzaju opowiada o zbrojnym wtargnięciu królów sprawujących władzę na terenach starożytnej Mezopotamii (min. część obszarów współczesnego Iranu oraz Iraku) na terytorium Kanaanu (Rdz 14,1-2)[1]. W wyniku dokonanego podboju sprzymierzeni mezopotamscy władcy podporządkowali sobie pięć kananejskich miast leżących w dolinie Morza Martwego (Sodoma, Gomora, Adma, Seboim oraz Bela, czyli Soar - Rdz 14,3)[2]. Po dwunasta latach znajdujący się pod obcą hegemonią kananejscy przywódcy podnieśli bunt (Rdz 14,4), co wywołało odwetową akcję wschodnich koalicjantów, którzy znowu odnieśli nad nimi zwycięstwo, splądrowali tamtejsze miasta, a zamieszkującą w nich ludność deportowali (Rdz 14,8-11). W grupie uprowadzonych znalazł się Lot, bratanek Abrahama, który wraz z rodziną i majątkiem został zmuszony do opuszczenia Sodomy, gdzie mieszkał po rozstaniu z patriarchą (Rdz 13). Zanim Sodoma została całkowicie zniszczona, wybrana przez Lota okolica Jordanu była „dobrze nawodniona” i wyglądała jak „ogród PANA” (Rdz 13,10). Ta sytuacja stała się przyczyną skutecznej interwencji mieszkającego w Hebronie Abrahama (Rdz 13,18), który wraz z „wyszkolonym oddziałem” dopadł nieprzyjacielskich królów w okolicy miejscowości Dan, pobił ich w czasie nocnej akcji, a następnie wyparł z Kanaanu (Rdz 14,14-15). Chociaż patriarcha dysponował dużo mniejszymi siłami, to jednak uwolnił swojego bratanka Lota wraz z jego rodziną, a także odzyskał zagrabiony przez najeźdźców majątek (Rdz 14,16). Kiedy Abraham wracał po odniesionym zwycięstwie, blisko Jerozolimy, wyszedł mu na spotkanie król Sodomy (Rdz 14,17) oraz tajemniczy Melchizedek – „król Szalemu” oraz „kapłan Boga Najwyższego” (Rdz 14,18).