Melchizedek - tajemniczy król i kapłan zapowiada Jezusa Chrystusa "wiecznego kapłana".
W jaki sposób król Sodomy oraz król Szalemu traktują patriarchę Abrahama, który po rozbiciu najeźdźców oraz wypędzeniu ich z Kanaanu wraca w rodzinne strony wraz z uwolnionymi ludźmi i odzyskanym majątkiem?
Księga Rodzaju mocno skontrastowała postawę króla Sodomy z postawą króla i kapłana Melchizedeka. Chociaż dokonania Abrahama w niewielkim stopniu dotyczyły Melchizedeka, to jednak powitał on patriarchę z szacunkiem, czego oznaką był dar chleba i wina oraz słowa błogosławieństwa: „Błogosławiony niech będzie Abram przez Boga Najwyższego, który stworzył niebo i ziemię. Błogosławiony niech będzie Bóg Najwyższy, który wydał twoich wrogów w twoje ręce” (Rdz 15,19-20). W przytoczonym fragmencie można dostrzec początek wypełniania się Bożych obietnic danych Abrahamowi i jego licznemu potomstwu dotyczących wejścia w posiadanie ziemi Kanaan, a także uczynienia z patriarchy błogosławieństwa dla „wszystkich ludów ziemi” (Rdz 12,1-3; 15,7.18). W odpowiedzi na hojne błogosławieństwo Melchizedeka szczodrobliwy Abraham dał mu dziesiątą część łupów (Rdz 14,20).
W odróżnieniu od Melchizedeka król Sodomy, który zawdzięczał Abrahamowi ocalenie przyjął go bardzo chłodno, okazując mu lekceważenie, co znalazło wyraz w szorstkim tonie żądania, z jakim zwrócił się do patriarchy: „oddaj mi ludzi, a łup weź dla siebie” (Rdz 14,21). Można by powiedzieć, że postawę króla Sodomy charakteryzuje uczucie niechęci do Abrahama, cieszącego się najwyraźniej Bożym błogosławieństwem i wsparciem. Abraham, który miał przypuszczalnie prawo do zatrzymania zarówno ocalonych przez siebie ludzi, jak i odzyskane dobra materialne potraktował niewdzięcznego władcę bardzo hojnie, zwracając mu zarówno poddanych, jak i zagrabione rzeczy (Rdz 14,22-24)[3].