Przygody kardynała

Prymas Francji miał kłopoty z dotarciem do Brzegów. Problemy okazały się jednak opatrznościowe dla wielu spotkanych ludzi.

W drodze powrotnej kolejni pielgrzymi i kolejny zachwyt nad otwartością kardynała. On z każdym z napotkanych narodowości rozmawiał w ich języku. Trudno powiedzieć, ile ich znał. Na pewno naście...

Podszedłem do dwóch młodych chłopców, którzy siedzieli na konstrukcji betonowego wiaduktu i palili papierosy. Mówię im, że to jest kardynał, prymas Francji. Z niedowierzaniem popatrzyli na mnie, ale zeskoczyli z konstrukcji. Jeden z nich w ekspresowym tempie butem zadeptał papierosa i razem w dzikim pędzie ruszyli w pogoni za kardynałem. Zatrzymali go i przymusili, aby zrobić z nim zdjęcie. Przedstawili się, że są z Ukrainy. Poprosili o błogosławieństwo. Każdy naród, który w czasie drogi spotykał się z kardynałem, inaczej reagował. Z całej tej drogi najbardziej wyryła się w pamięci grupa młodych chrześcijan z Izraela. Uśmiechnięci podbiegli do kardynała, a on w mgnieniu oka zatrzymał ich słowami modlitwy. Zaczął odmawiać „Ojcze nasz” w ich ojczystym języku. Po arabsku. Oni z nieopisanym przejęciem, głośno i wyraźnie włączyli się. Następnie upadli na kolana i prosili o błogosławieństwo. W ich kraju za to grozi śmierć.

Amerykanie, Hiszpanie, Francuzi, Chilijczycy… z każdym z nich modlił się w ich ojczystym języku.

Do zdania relacji z tych obserwacji namówiła mnie dr Wanda Półtawska, gdy starałem się jej i profesorowi zrelacjonować to nieplanowane spotkanie w Brzegach, gdy odwoziliśmy kardynała po wizycie u nich. Pani Wanda i Profesor zapytali, czy kardynał dotarł na miejsce? Odpowiedziałem, że drogi były tak pozamykane, jakby tylko dla nas i tak, abym mógł kardynała dostarczyć pod drzwi. „Na anielskich skrzydłach” – zaznaczyła pani Półtawska. Profesor nie mógł tylko zrozumieć, jak można było napisać na identyfikatorze takie dane, które uniemożliwiły dotarcie kardynała do Brzegów.

Układając tę historię w czasie codziennej Mszy świętej obrazy i wydarzenia wciskały mi się do głowy. Zwłaszcza wyraźny był kontrast tych medialnych liczb i wielkości wydarzenia z tym, co zobaczyłem. Myślałem o tej rzeszy młodych ludzi… Wstałem z ławki aby klęknąć do Komunii. Cały czas wciskały mi się do głowy obrazy zapisane w Ewangelii i rzeczywistość tej ewangelicznej drogi kardynała. Tych wszystkich relacji, obrazów, twarzy, uśmiechów, życzliwości, radości i tego źródła, gdzie wszystko się zaczęło. Usłyszałem od kapłana: Ciało Chrystusa. A mi zamiast Amen wyrwało się samoistnie: TAK.

 

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..