Nowy numer 13/2024 Archiwum

Przygody kardynała

Prymas Francji miał kłopoty z dotarciem do Brzegów. Problemy okazały się jednak opatrznościowe dla wielu spotkanych ludzi.

Kardynał szedł szczęśliwy, to śpiewał pieśni religijne to je wygwizdywał. Szedł bardzo radośnie, jakby za kimś podążał. Skręcił na pusty peron. Przeszedł go i zszedł na piaszczystą drogę, na której końcu z tumanu kurzu wyłoniły się Brzegi. Po horyzont, jak okiem sięgnąć, młodzi ludzie, kurz, telebimy, karetki i policja... Cały czas podążaliśmy za kardynałem, krok za krokiem otwierają się nowe przestrzenie, jednak nie ogromne a skromne. Przestrzeń nie była przeskalowana, tak jak można było to odebrać z przekazu medialnego, a bardzo bliska, spójna z nami. To byli tacy sami skromni, zwyczajni ludzie. Ich obecność potęgowała zachwyt nad tym miejscem. Ci ludzie na obrzeżach tego ogromnego wydarzenia, nie mogli liczyć na zauważenie, jak i ci którzy byli w tym naświetlonym centrum, a tu do nich idzie kardynał. Jak do tego samego źródła, do którego szedł niegdyś Karol Wojtyła. Ci młodzi ludzie w tych swoich skromnych przestrzeniach. W tych oazach modlitwy, jakby odbici w tym samym źródle, które jeszcze parę chwil temu kardynał odwiedził w lesie. Ta sama przestrzeń, skąd wybiło to źródło, które tu utworzyło ocen, jednak każda z cząstek przesycona jest tą samą pierwotną częścią tego ubogiego ducha. Zrozumiałem, że te liczby, które media starały się ukazać, można tylko zobaczyć w odniesieniu do Boga. Ta nieskończona liczba to jakby sam Bóg, który ukazał się w swoim ogromie. Kardynał który zatrzymał się na obrzeżach placu jakby nabrał właśnie tego przekonania. Ja nie widziałem tego tłumu, dostrzegałem pojedynczych pięknych ludzi, a przez nich można było zobaczyć samego Boga.

W pewnym momencie do kardynała podeszła młoda piękna dziewczyna. Zaczęli ze sobą rozmawiać. My podziwialiśmy zachód słońca, który rozlał się na tym pięknym pielgrzymami wypełnionym ocenie. Papież Franciszek podszedł do monstrancji. Za chwilę będzie miało miejsce błogosławieństwo. Podeszła do mnie Kasia z Madzią. Powiedziała, że ta dziewczyna, która rozmawiała z kardynałem, jest nawróconą muzułmanką francuskiego pochodzenia, która teraz chciała prosić kardynała, aby ochrzcił jej syna. Spotkali się w rzeszy dwóch milionów pielgrzymów. Słońce powoli zaszło za horyzont. Uklękliśmy wszyscy, nastąpiło błogosławieństwo.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy