Prymas Francji miał kłopoty z dotarciem do Brzegów. Problemy okazały się jednak opatrznościowe dla wielu spotkanych ludzi.
W drodze do ołtarza w Brzegach
Paweł Zastrzeżyński
Mimo, że kardynał jeszcze parę dni temu był przekonany, że nie uda mu się zostawić Krakowa i wyjechać na cały dzień, teraz to się nie liczyło. Do Krakowa dojechaliśmy około godziny dziewiętnastej. Jednak wjazd do miasta był dla nas niemożliwy. Nasz samochód ma nr KLI, zarejestrowany jest w Limanowej, a Kraków podzielony został na strefy ruchu. Żadna z tych stref nie była dostępna. W drodze powrotnej okazało się, że autostrada A4 z Tarnowa mija Brzegi, gdzie tego dnia odbywało się czuwanie młodzieży. Kardynał zasugerował, czy było by możliwe, aby tam bezpośrednio wysiadł. Pomyślałem, że spróbuję porozmawiać z policją, że jest kardynał, który stara się dostać do ołtarza i czy mogli by jakoś pomóc? Zatrzymałem się na autostradzie przy paru radiowozach, lecz zamiast wskazówki zaproponowano mi mandat. Kolejny raz spróbowałem i wskazówka była ta sama. Identyfikator kardynała dla policji nic nie znaczył. Tak krok za krokiem w poszukiwaniu jakiejś drogi, jakiegoś rozwiązania, wylądowaliśmy na zjeździe łagiewnickim. Trzeba tu podkreślić, że pielgrzymi np. z Limanowej musieli przebyć 25 km piechotą, aby dojść do Brzegów, dlatego próba wjazdu do Krakowa a tym bardziej w pobliże ołtarza była z naszej pozycji niemożliwa.
Tuż za zjazdem łagiewnickim policja skierowała nas w prawo na jakąś boczną drogę. Utworzył się korek, z każdej strony autokary, które uniemożliwiły zawrócenie. Samochód powoli toczył się, a my poczyniliśmy kroki, aby spróbować skontaktować się z organizatorami i z policją, aby spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie. Na darmo! Po chwili zorientowaliśmy się, że nie jest źle, bo jedziemy w dobrym kierunku. Po paru minutach zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu, gdzie z wielu stron napływały grupy młodych pielgrzymów. Zatrzymałem się na skrzyżowaniu i poprosiłem policjanta, aby nas wpuścił. Zabronił wjazdu! Ale zaznaczył, że do Brzegów z tego miejsca jest tylko 3 km piechotą. Zatrzymaliśmy się na poboczu. Kardynał wyszedł z samochodu. Ja dogadałem się z miłą panią, która pozwoliła zaparkować nasz samochód na jej działce. Na początek nie chciała o tym słyszeć, jednak gdy kardynał z teczki wciągnął kardynalski strój i zaczął na ulicy go ubierać, zmieniła zdanie. Kardynał postanowił dotrzeć do miejsca czuwania pieszo.