25 lat temu o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek zginęli męczeńską śmiercią.
Piątek 9 sierpnia 1991 roku. W Pariacoto jest dwóch polskich misjonarzy – o. Zbigniew Strzałkowski z Zawady i o. Michał Tomaszek z Łękawicy. Ich przełożony o. Jarosław Wysoczański przebywa na urlopie w Polsce.
Po południu w wiosce pokazują się uzbrojeni i zamaskowani terroryści z Sandero Luminoso (Świetlistego Szlaku), lewaccy partyzanci o skrajnej orientacji marksistowsko-maoistycznej. Wchodząc do przypadkowych domów, podsycają atmosferę zagrożenia. Nie śpieszą się do klasztoru, choć to on będzie ich celem.
Jest godz. 15, kiedy o. Zbigniew dowiaduje się od kucharki o obecności terrorystów w wiosce. „Nie mamy nic do ukrycia. Jeśli przyjdą, damy świadectwo prawdzie” – odpowiada.
Tradycyjnie o 19.00 odprawiają Mszę św. i przeczuwając, co się za chwilę zdarzy, ofiarowują ją za siebie. „Przyjmij naszą krew, która będzie wylana za Ciebie, mój Panie” – modlą się. Po Mszy św. ojcowie, a także s. Berta ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusa i młodzież gromadzą się w jednej sali. Słychać wystrzały z broni maszynowej. Dzieci boją się wracać do domów. Ojciec Zbigniew wychodzi z chłopcem do innego pomieszczenia, by opatrzyć mu ranę. Po chwili stukanie do drzwi.
Do klasztoru wchodzi trzech uzbrojonych terrorystów w kominiarkach. Szukają misjonarzy. Chcą zabrać ze sobą także trzech obecnych tam postulantów, czemu stanowczo sprzeciwia się o. Zbigniew: „Nie, oni nie. Tylko my dwaj jesteśmy kapłanami” – mówi. Związano im ręce i zapakowano do furgonetki. Wsiadła z nimi s. Berta: „Nie chciałam ojców zostawić samych” – wyjaśnia w późniejszej relacji.