Gdyby ktoś dawno temu napisał scenariusz wszystkiego, co stało się w Ziempniowie w ciągu paru lat, położono by go na półce z napisem „fantastyka”.
Szereg rzeczy wydarzyło się niespodziewanie. Zaczęło się chyba od chrzcielnicy. – Na 1050. rocznicę chrztu Polski ukazał się album prezentujący chrzcielnice w diecezji, te parafialne „rzeki Jordan”, a nas tam nie było – wspomina ks. Józef Pachut, proboszcz parafii. Istotnie, kościół w Ziempniowie, wiosce leżącej 20 km na zachód od Mielca, jednej z najmniejszych parafii w diecezji, dotąd jej nie miał. Może z powodu braku miejsca, może z innych względów. Parafianie zdecydowali, że trzeba to zmienić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.