28 września w Łęgu Tarnowskim bp Andrzej Jeż posłał na misje ks. Pawła Turka. Stąd pochodzi wielu kapłanów i prawie wszyscy pracują poza diecezją.
Dziś rodzice ks. Pawła nie kryją wzruszenia. - Kiedy był chrzczony, a mocno płakał podczas chrztu, ksiądz powiedział: "Płacz, płacz, bo mocny głos jest bardzo potrzebny w Kościele". Później, gdy była jego I Komunia, to Panu Bogu dziękowałam, że dał mi córkę i syna, że mogłam się cieszyć, ale jeśli będzie chciał go zabrać do swojej posługi, to się zgadzam z wolą Bożą. Nigdy już więcej na ten temat nie rozmawialiśmy. I nadeszła ta chwila - wspomina Stanisława Turek, mama posłanego misjonarza.
I rodzina, i parafia nie kryją wzruszenia, ale też radości. - Ubywa jakiejś cząstki naszej parafii, ale cieszę się z tego, że tam jedziesz. To nie jest pożegnanie, bo będziemy z Tobą dalej. Obiecujemy modlitwę za ciebie i za tych, których spotkasz na swojej misyjnej drodze - zapewniał proboszcz z Łęgu. - Pamiętaj, że w każdy pierwszy piątek miesiąca jest nabożeństwo misyjne i modlimy się szczególnie za naszych księży misjonarzy z naszej parafii i diecezji - dodał.
Kierunku nie wybrał sam
A ks. Paweł? Jak się zrodziło jego misyjne powołanie? - Właściwie powołanie kapłańskie i misyjne szły razem. Nie da się tego rozdzielić - wyznaje. - Kiedy w seminarium rozeznawałem, czy nie przenieść się z seminarium diecezjalnego do zgromadzenia zakonnego misyjnego, pojawiła się możliwość wyjazdu na staż klerycki do Afryki. To pokazało mi, że ta droga, na której jestem, jest właściwa - dodaje.
Zresztą wiele w jego życiu splotu różnych przypadków, jak nazwaliby je jedni, a on jednym wyraźnym znakiem i Bożym wskazaniem. Afryki nie wybrał sam. - Zostawiłem tutaj dowolność i biskupowi, i Kościołowi, gdzie mnie pośle, tam pojadę. Nawet idąc do seminarium z myślą o misjach, zacząłem się uczyć hiszpańskiego, a to język Ameryki Łacińskiej, Południowej - opowiada.
Mocno w sercu brzmią mu słowa Jezusa: "Idźcie i głoście Ewangelię". - Gdzie byśmy się nie obejrzeli w Polsce, w dowolnym mieście czy miejscowości, zobaczymy kościół. Każdy z nas przez kilkanaście lat ma dostęp do katechezy, do tego dochodzi cały kontekst rodzinny, społeczny. Jeżeli ktoś w Polsce powie, że nie zna Chrystusa, to jest to tylko i wyłącznie przez jego zaniedbanie, natomiast w krajach misyjnych mało jest tych, którzy głoszą Ewangelię - zauważa ks. Paweł Turek, który wylatując 5 października o świcie, dołączy do grona tarnowskich księży fideidonistów.