Jezus zdąża do Jerozolimy. To już ostatnia Jego podróż do Świętego Miasta.
Niby sprawiedliwi
Łatwiej jest przyjąć surowość Boga niż Jego miłosierdzie, łatwiej jest przyjąć karę Bożą niż Jego hojność. Często naszym nieszczęściem jest zazdrość, złe oko, małostkowość. Wielu nie chce świętować, gdy Bóg urządza uroczyste przyjęcie dla tego, kto na nie nie zasłużył.
Piekłem sprawiedliwego jest widzieć, że Bóg jest miłosierdziem dla niesprawiedliwych! Zapłata którą daje Pan była z pewnością sprawiedliwą. Na tyle się umówił i to jasne jest dla robotników z pierwszej godziny. Ale jest też sprawiedliwa według przesadnej sprawiedliwości Boga. A sprawiedliwą dla Niego i dla nas zapłatą jest poznanie Go jako Ojca miłości, a siebie jako Jego ukochane dzieci. Cóż więc zyskuje ten, kto pracował od rana?
Zapłatą pierwszych jest to, że zawsze miłowali Pana i zawsze z Nim byli (zob. Łk 15,31; Ps 73,23). Jeśli tego nie pojmują, oczekują, że Pan da więcej od siebie samego. Posługiwali się Nim, by osiągnąć to, co bardziej cenią od Niego. Nie kochają Go z miłości do Niego, tylko z zamiłowania do własnej zapłaty.
(pdf) |