Kościół jest po to, aby głosił Ewangelię, aby jego członkowie byli światkami Jezusa wobec świata. Do istoty Kościoła, jego natury należy misyjność.
Spotkanie pogan z Żydami we wspólnocie Kościoła, mimo wspólnej wiary rodzi napięcia.
Dzieje Apostolskie nie ukrywają ogromnych napięć, jakie istniały we wczesnym Kościele. Chodzi przede wszystkim o warunki, na jakich poganie mieli być przyjmowani. I chociaż nakaz Jezusa w Dz 1,8, czy nakaz misyjny, wskazują wyraźnie na włączenie pogan do ludu Bożego, pierwsi judeochrześcijanie nie rozumieli jeszcze, w jaki sposób ma się to dokonać. Przykładem tego jest epizod z Korneliuszem, „bojącym się Boga” poganinem (10,2). Kiedy Piotr wraca z Cezarei do Jerozolimy, tamtejsi judeochrześcijanie nie robią mu wyrzutów z powodu nawrócenia poganina, ale że zasiadał przy wspólnym stole z nieobrzezanymi i jadł z nimi (11,2-3), że złamał przepisy pokarmowe Starego Testamentu. Przyjęcie pogan do wspólnoty wyznawców Jezusa było dla nich rzeczą oczywistą, wynikającą z nakazu Pana. Nie rozumieli natomiast, w jaki sposób miało się to dokonać, ponieważ Prawo zabraniało im wszelkich kontaktów z nieobrzezanymi, z poganami. Z narracji Dziejów natomiast wynika, że odpowiedź przyszła bez świadomego, zamierzonego planu ze strony przywódców Kościoła, za natchnieniem Ducha Świętego. Piotr tłumacząc się z faktu wejścia do domu poganina i spożywania z nim posiłków, będzie przekonywał swych braci w Jerozolimie, że Boży zamysł wobec pogan wykracza poza ich schematy myślenia (Dz 11,4nn.). On sam był zdumiony, kiedy Duch Święty zstąpił na zgromadzonych w domu Korneliusza, kiedy dali wiarę jego słowom, zanim jeszcze zostali ochrzczeni (10,44-45). Powróci do tego na Soborze Jerozolimskim, stwierdzając wbrew żądaniom niektórych braci z Judei, że oczyszczenie pogan dokonuje się przez wiarę. Wszelkie napięcia na tym tle jednak ostatecznie ustały, gdy Kościół zaczęli z czasem tworzyć wierni praktycznie tylko pochodzenia pogańskiego.