Bóg chce, bym Polsce pomagała

Takiej jej nie znamy. Urszula Ledóchowska ma niemały wkład w „zmartwychwstaniu” Polski. Zdaje się, że i dzięki niej Reymont dostał Nobla.

Beata Malec-Suwara

|

Gość Tarnowski 15/2018

dodane 12.04.2018 00:00
0

Urodziła się w Austrii 17 kwietnia 1865 roku. Po matce odziedziczyła mieszankę krwi szwajcarsko-niemiecko-rosyjskiej, po ojcu krew polską. Gorące dla Polski było też jej serce. Dowiodła tego najmocniej podczas przymusowej emigracji do Skandynawii w 1914 r., ale i potem, kiedy będąc już w „wolnej, zmartwychwstałej Polsce”, przekonywała kobiety, że przyszłość narodu nie tyle w rękach polityków, ile w rękach matek spoczywa.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy