Historia Kościoła zaczęła się w Jerozolimie. Tam powstała pierwsza wspólnota wyznawców Chrystusa, czyli "ekklesia" („zgromadzenie”).
Życie we wspólnocie
Jak już zostało wspomniane, apostołowie nie mieli gotowego przepisu jak ma wyglądać wspólnota chrześcijańska. Powoli dopiero odkrywali co jest potrzebne do jej funkcjonowania i w odpowiedzi na te potrzeby szukali adekwatnych rozwiązań. Jest rzeczą zadziwiającą i bardzo zastanawiającą, jak rozwiązania przyjęte w jednej gminie łatwo i szybko przyjmowały się w innych, choć nie odbywało się to na drodze jakichś odgórnych rozporządzeń.
Początkowo w dużej mierze wzorowano się na gminie jerozolimskiej, a następnie na gminach założonych przez apostołów. Zazwyczaj było tak, że gdy w jakiejś miejscowości powstawała grupa chrześcijan, zapraszano któregoś z apostołów, a ten na miejscu ustanawiał im przełożonego. Zazwyczaj był to jeden z miejscowych chrześcijan, wybrany przez nich, choć zdarzały się sytuacje, że był to ktoś przybyły wraz z apostołem. Takiego przełożonego najczęściej nazywano „episcopos” czyli „nadzorca”, albo „stróż”. Pierwszych biskupów ustanawiali apostołowie. Następnych już ci ustanowienie przez nich biskupami. Istotą obrzędu ustanowienie kogoś biskupem było nałożenie rąk: najpierw przez apostołów, a później przez ustanowionych już biskupów.
Każda wspólnota miała znaleźć takiego kandydata i przedstawić go do obrzędu nałożenia rąk. Apostołowie, a konkretnie św. Paweł, określił pewne warunki, jakie winien spełnić kandydat na biskupa[4]. W późniejszym okresie pojawiały się coraz to nowe wymagania stawiane kandydatowi. Najczęściej miały one charakter moralny, choć musiał też posiadać pewne przygotowanie intelektualne, bo jego zadaniem było nauczanie. Im wspólnota była większa tym łatwiej było znaleźć lepszego kandydata. W małych wspólnotach o takiego kandydata było trudniej. Podstawowym zadaniem biskupa było kierowanie wspólnotą. Miał on organizować życie religijne. Na nim spoczywał również obowiązek nauczania. On też miał czuwać nad dyscypliną we wspólnocie.
Biskupowi mieli pomagać prezbiterzy, czyli „starsi”. Instytucja „starszych” pojawiła się w Jerozolimie. Jak się wydaje, gdy z Jerozolimy część apostołów wyruszyła na misje, tym, którzy tam pozostali zaczęli pomagać „starsi”. Nazywano ich tak być może ze względu na wiek, ale przede wszystkim na autorytet jakim cieszyli się ci mężowie we wspólnocie. Św. Paweł również dla tej grupy określił zasady na jakich winni oni być wybierani i czym winni się oni odznaczać[5]. Tymi wytycznymi winni się kierować wyborcy, choć zawsze trzeba było uwzględnić warunki lokalne. Podobnie jak w przypadku biskupów wyborów dokonywano w lokalnej społeczności, spośród jej członków. Zatem możliwości wyboru były ograniczone. Nigdzie nie określono ilu prezbiterów winno być w gminie. W każdej wspólnocie decydował o tym miejscowy biskup. On też ich ustanawiał przez obrzęd „włożenia rąk”. Prezbiterzy, czyli starsi, pomagali biskupowi przede wszystkim we wszystkich czynnościach liturgicznych i duszpasterskich. Musieli mieć zatem pewne przygotowanie i predyspozycje do wypełniania tych zadań. Wprawdzie liturgia była jeszcze bardzo prosta, ale do jej sprawowania trzeba się było przygotować. Tym bardziej, że w nagłych przypadkach prezbiter musiał zastąpić biskupa.
Biskup wraz z prezbiterami byli traktowani jako przełożeni wspólnoty. On podejmowali najważniejsze decyzje dotyczące całej wspólnoty, ale też poszczególnych jej członków, zwłaszcza w przypadku jakichś nadużyć. Przede wszystkim jednak troszczyli się o sprawy religijne. Przewodził biskup a prezbiterzy stanowili „rodzaj rady biskupiej”[6].
Oczywiście, każda wspólnota powoływała diakonów, bo praca charytatywna wszędzie była potrzebna. Z czasem diakoni mieli coraz więcej obowiązków. Mieli organizować pomoc dla osób potrzebujących przez rozdzielanie środków materialnych. Z tej racji na nich spoczywał również obowiązek administrowania środkami materialnymi, jakie były do dyspozycji wspólnoty. Trzeba dodać, że początkowo były one nader skromne. Ograniczały się do tego, co członkowie wspólnoty składali podczas sprawowania Eucharystii. W niedługim jednak czasie diakonom zadań przybywało, bo zaczęli pomagać podczas sprawowania liturgii. Czytali ewangelię, kierowali porządkiem zgromadzenia, pomagali przy rozdzielaniu Eucharystii, a „nieobecnym zanosili do domów”[7]. Na co dzień pomagali biskupowi w administrowaniu wspólnotą. Często załatwiali bieżące sprawy w jego imieniu, służąc choćby jako kurierzy w kontaktach między biskupami i sąsiednimi wspólnotami[8].
Diakonów wybierano w takiej liczbie, jaka była potrzebna w danej wspólnocie. Decydował o tym biskup. Byli oni ustanawiani na urzędzie w obrzędzie nałożenia rąk przez biskupa oraz miejscowych prezbiterów.
Osoby pełniące funkcje biskupa, prezbitera, diakona wyróżniały się w każdej gminie. Nie tyle przez jakieś zewnętrzne znaki, ile przez autorytet i szacunek jakim się ci ludzie cieszyli. Chociaż powoływanie do pełnienia tych funkcji odbywało się w sposób całkiem naturalny, bo przez wybór, to istniało przekonanie, że nie dzieje się to bez woli Bożej.
Chrześcijanie powołani na któryś ze wspomnianych urzędów stanowili kolegium odpowiedzialne za całe życie religijne. Tworzyli trójstopniową hierarchię władzy, która się powszechnie w Kościele przyjęła. W miarę upływu czasu zaznaczył się wyraźny podział na ludzi spełniających funkcje sakralne i specjalnie do tego ustanawianych przez obrzęd nałożenia rąk – zwanym święceniami - oraz na pozostałych członków wspólnoty. Do pierwszej grupy należał biskup, prezbiterzy i diakoni i ich zaczęto nazywać klerem (łac. „clerus”)[9]. Natomiast pozostali stanowili „laikat”, czyli ludzi bez wspomnianych święceń.
Początkowo we wspólnotach byli też ludzie wykonujący inne funkcje. Mówi się o prorokach, nauczycielach, apostołach[10]. Tych ludzi nie wybierano. To byli ludzie, którzy z własnej inicjatywy, uważając się za powołanych przez Boga, podejmowali się zadania głoszenia ewangelii, często wędrując od wspólnoty do wspólnoty. Te funkcje w drugim wieku zanikły. Natomiast pojawiły się inne, potrzebne do funkcjonowania wspólnoty. Ważną funkcję pełnili np. fossorzy, czyli ludzie opiekujący się grobami i zajmujący się pogrzebami. Potem potrzebni stali się ostiariusze, czyli ludzie odpowiedzialni za utrzymanie pomieszczeń służących do kultu.
Wśród pozostałych wiernych wyróżniano jeszcze przynajmniej dwie specjalne grupy. Jedną z nich były wdowy, o których pisze już św. Paweł[11]. Były to starsze kobiety, owdowiałe, które nie miały zapewnionych warunków życia w swoich rodzinach. Taka sytuacja wynikała przede wszystkim z ówczesnych stosunków społecznych. Sytuacja owdowiałych kobiet była często bardzo trudna. We wspólnocie kościelnej znajdowały one wsparcie, a w zamian ofiarowały swoją modlitwę oraz przykładny styl życia. Zdrowsze i sprawniejsze angażowano do pracy charytatywnej oraz katechetycznej. Mogły pomagać osobom wymagającym opieki, albo pomagać w przygotowaniu kobiet do chrztu świętego.
Drugą grupę stanowiły dziewice. Były to kobiety, które w imię chrześcijańskich ideałów rezygnowały z zamążpójścia. Już w pierwszych wspólnotach takie osoby były, o czym wspominają pisma Nowego Testamentu[12]. Nie miały szczególnych praw, ale były otoczone szacunkiem ze strony członków spólnoty. Mieszkały w swoich domach, często przy rodzinach, albo utrzymując się z własnych środków.
Na co dzień życie chrześcijan nie różniło się specjalnie od życia pozostałych ludzi. Mieszkali w takich samych domach, własną pracą zdobywali środki do życia. Może jedynie pierwsze pokolenie chrześcijan z Jerozolimy nieco inaczej układało sobie życie. Oni spodziewali się, że Chrystus niebawem przyjdzie, więc nie ma potrzeby martwić się o przyszłość. Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała te zapatrywania. Chrześcijanie przekonali się, że rychłego końca świata nie będzie, więc trzeba pracować i mozolnie zdobywać środki do życia. Tym bardziej, że większość z nich rekrutowała się raczej z uboższych kręgów i nie miała znaczących majątków. Chrześcijanie więc pracowali, może nawet uczciwiej i solidniej niż inni, bo mobilizowała ich do tego wiara. Praca miała być nie tylko źródłem utrzymania. Pozwalała również na zdobycie środków pozwalających świadczyć jałmużny, do czego byli zachęcani. Ciążył na nich również obowiązek utrzymania samej wspólnoty. Wprawdzie nie inwestowali w żadne środki trwałe, bo nie mieli ani żadnych budynków, ani żadnych wymagających nakładów instytucji, ale nawet bieżące funkcjonowanie samej wspólnoty wymagało środków materialnych. Skoro biskup i pomagający mu duchowni mieli się zająć sprawami gminy, to nie mogli pracować, więc należało ich także wspomóc. To wszystko było możliwe tylko dzięki ofiarności członków wspólnoty. Chrześcijanie pracowali we wszystkich zawodach, jak każdy umiał, wystrzegając się jedynie zajęć nieuczciwych i niemoralnych. Za takie uważano choćby zajęcia związane z kultem pogańskim, albo z lichwą. Tych prac chrześcijanie nie podejmowali.
Tym, co zdecydowanie różniło chrześcijan od innych ludzi, było życie religijne. Nie uczestniczyli w kulcie pogańskim, co było łatwo zauważalne, zwłaszcza przez pogan. Natomiast w „dniu Pana”, czyli w niedziele, gromadzili się „by łamać chleb i składać dziękczynienie”[13]. Nie dysponowali specjalnymi ku temu budynkami, a nawet nie widzieli takiej potrzeby. Długo gromadzili się w domach prywatnych, tylko przystosowując je do sprawowania liturgii. Potrzeby w tym względzie chrześcijanie mieli niewielkie. Wystarczyło im nieco większe pomieszczenie, ze stołem zamienionym chwilowo w ołtarz. Dokąd gmina liczyła niewiele osób zorganizowanie takiego miejsc nie sprawiało kłopotów. Gdy jednak liczba chrześcijan wzrastała, zauważali potrzebę posiadania pomieszczenia odpowiedniego do sprawowania Eucharystii. Tak rodziła się najpierw myśl, a następnie inicjatywa budowy kościoła – budynku.