Eklezjologia, czyli systematyczna nauka o Kościele, istniała przynajmniej w śladowych formach od samego początku.
Początki eklezjologii
Pierwsze pojęcia o charakterze eklezjologicznym pojawiły się już w listach św. Ignacego z Antiochii (+ ok. 110 r.). On rozróżniał Kościół powszechny i Kościół lokalny. Kościół powszechny rozumiał jako wszystkich wierzących w Chrystusa, jest to „Kościół zjednoczony z Chrystusem”[1]. Biskup Antiochii nie znał, albo przynajmniej nie wskazywał, żadnej struktury widzialnej tego powszechnego Kościoła. Natomiast w jego opinii Kościół lokalny jest widoczny i istnieje tam, gdzie grupa wiernych gromadzi się wokół biskupa. Biskup zaś przewodniczył każdej lokalnej wspólnocie. Biskupa i wiernych jednoczy przede wszystkim sprawowanie Eucharystii, ale również wiele lokalnych już istniejących zwyczajów.
Podobne idee znaleźć można w tekstach innych biskupów z tego okresu. Wprawdzie więcej uwagi poświęca się tam Kościołowi lokalnemu i jego widzialnym strukturom, ale jest też przekonanie o przynależności do Kościoła powszechnego, obejmującego wszystkich wierzących w Chrystusa[2]. Przy czym nie wystarczała sama wiara w Chrystusa, ale wymagano, by była to wiara w prawdziwego Chrystusa. W ten sposób rodziło się pojęcie ortodoksyjności, czyli prawowierności. Jej cechą było to, że identycznie brzmiące i tak samo rozumiane prawdy wiary głoszono we wszystkich Kościołach lokalnych, a więc w miejscach bardzo rozproszonych po całym Cesarstwie. Te rozproszone wspólnoty łączyły również te same sakramenty, na których budowano życie wszystkich wiernych. To był przede wszystkim chrzest i Eucharystia. Wokół tych sakramentów koncentrowało się życie każdej wspólnoty. Tak było wszędzie tam, gdzie był jeden i ten sam Kościół. W ten sposób, bez jakiejkolwiek odgórnej interwencji, tworzyła się jedność. Zaważali to zwykli wierni, a w jeszcze większym stopniu przełożeni kościelni oraz pierwsi teologowie. Zaczynali nad tym fenomenem rozmyślać i go analizować, a następnie z niego wyciągać wnioski.
Często właśnie tak było, że wnioski teologiczne wyciągane przez pierwszych teologów, były odpowiedzią na różnorodne zjawiska jakie miały wówczas miejsce. Do takich zjawisk można zaliczyć pojawienie się herezji i schizm, wystąpienia gnostyków, a także reakcje społeczeństwa pogańskiego oraz władz państwowych. Biskupi i wierni stawali wobec takich problemów i szukając odpowiedzi na nie, wypracowywali teologiczne rozwiązania. Te pojedyncze myśli oraz idee powoli łączono i w ten sposób rodziły się pierwsze wizje Kościoła.
Pierwsze wizje Kościoła
Wizje rodziły się w głowach różnych ludzi. Często autorami pierwszych znanych nam wizji Kościoła były osoby świeckie, czyli chrześcijanie zaangażowani w życie wspólnoty, ale nie pełniący w nich żadnej funkcji. Wizje te powstawały w konkretnych warunkach i były uwarunkowane okolicznościami oraz osobistymi preferencjami ich autorów.
Jako pierwszą możemy wspomnieć wizję Kościoła, której autorem był chrześcijanin o imieniu Hermas. Żył w drugim wieku w Rzymie i był autorem traktatu zatytułowanego Pasterz, w którym przedstawił swoją wizję Kościoła oraz sposób w jaki Kościół winien rozwiązywać swoje problemy. Najważniejszym z nich była wówczas kwestia pokuty.
Hermas widział Kościół jako budowlę, zwykle w kształcie wieży budowanej na wodzie, bądź na skale. Oba te obrazy wzajemnie się uzupełniają. W obrazie wody każdy mógł się domyśleć chrztu, dzięki któremu ludzie byli włączani do Kościoła obrazowanego przez wieżę. Skała natomiast obrazuje Chrystusa. W wizji wieży budowanej na wodzie kamienie wydobywano z wody i dopasowywanych do budowli. Wyciągane bezpośrednio z wody pasowały bardzo do siebie, dzięki czemu wieża była doskonałą budowlą, wręcz jakby była zbudowana z jednego głazu. W tej budowli były kamienie różnej wielkości. U podstaw wieży Hermas widział kamienie wielkie i doskonale do siebie pasujące. Oznaczały one „apostołów, biskupów, nauczycieli i diakonów, którzy postępowali zgodnie z świętością Boga, wypełniając swoją posługę w sposób czysty i święty”[3]. Bardzo ważnymi dla budowli były kamienie oznaczające męczenników i wyznawców, następnie ludzi szczerze dążących do świętości. Na tych kamieniach wznosiła się cała wieża i one stanowiły jej trzon.
Wokół wieży były też kamienie popękane, które należało na nowo obrobić. Oznaczały one grzeszników, którzy przez codzienną pokutę na nowo wpasowywali się w budowlę. Te pęknięcia i deformacje miały bardzo różne kształty, co oznaczało przeróżne uchybienia spotykane wśród chrześcijan. Składały się one na obraz Kościoła z czasów Hermasa. Kamienie foremne i zdrowe a obok nich popękane i obtłuczone to obraz Kościoła składającego się z ludzi świętych, ale też ułomnych, grzesznych, posiadających liczne wady.
Natomiast, jeśli któryś kamień tracił swoją formę, odrzucano go od wieży, bo się do budowli nie nadawał. Mógł na nowo zostać użyty do budowy wieży, o ile na nowo przeszedł proces uzdatniania do budowy[4]. Hermas dopuszczał powrót do Kościoła ludziom z niego usuniętym, choć nie miał sprecyzowanego poglądu jak to może wyglądać. Ogólnie mówił o pokucie, jako drodze prowadzącej z powrotem do Kościoła.